PolskaMedia bez wyboru. Krzysztof Gawkowski: to Kaczyński bez nadzoru

Media bez wyboru. Krzysztof Gawkowski: to Kaczyński bez nadzoru

- To spotkanie już można nazwać historycznym - ocenił, otwierając dyskusję z ekspertami na temat projektu ustawy wprowadzającej podatek od reklam, szef klubu KO Cezary Tomczyk. Liderzy klubów opozycyjnych podpisali deklarację wzywającą rząd do wycofania się z tego projektu.

Krzysztof Gawkowski: Media bez wyboru, to Kaczyński bez nadzoru
Krzysztof Gawkowski: Media bez wyboru, to Kaczyński bez nadzoru
Źródło zdjęć: © PAP | Mateusz Marek
Violetta Baran

W spotkaniu konsultacyjnym z ekspertami do spraw mediów wzięli udział przedstawiciele klubów poselskich Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Koalicji Polskiej oraz posłowie ugrupowania Polska 2050, którzy złożyli we wtorek w Sejmie wniosek o utworzenie nowego koła.

Na spotkanie zostali też zaproszeni wicepremier Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS), o czym świadczyły tabliczki z nazwiskami na stołach. Niestety, nie przybyli na nie.

- To spotkanie już można nazwać historycznym i jestem przekonany, że za kilka lat te spotkania będą pokazywane jako początek czegoś naprawdę wielkiego - stwierdził szef klubu Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk. - To, że są tu wszystkie kluby poselskie, przedstawiciele kół i najważniejsze osoby po stronie opozycji, pokazuje, że zagrożona jest dzisiaj wolność, wolność słowa i wolność mediów - dodał.

Tomczyk poinformował także, że wspólnie z szefem klubu Lewicy Krzysztofem Gawkowskim i liderem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem opracowali tekst deklaracji. - Mówi ona o tym, że wolność słowa jest czymś bardzo, bardzo istotnym w systemie demokratycznym, że bez wolności słowa nie ma demokracji. Bez wolnych mediów nie ma wolności słowa - tłumaczył szef klubu KO.

Władysław Kosiniak-Kamysz: stoimy po dobrej stronie mocy

- Media bez wyboru to Kaczyński bez nadzoru. Tak powinniśmy tłumaczyć dzisiaj te trzy słowa, które stają w obronie demokracji i wolności - ocenił Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy.

Władysław Kosiniak-Kamysz uznał, że spotkanie, którego jest uczestnikiem, to dobry sygnał polityczny, dowodzący, że ugrupowania opozycyjne mogą "współpracować w obliczu tematów, które trzeba rozwiązywać, albo obronić tak, jak w tym wypadku, albo naprawić".

- Chciałbym, żeby to spotkanie miało te dwa aspekty w sobie. Po pierwsze, jasna deklaracja nas wszystkich, że stoimy po dobrej stronie mocy, po stronie prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna - mówił lider PSL. - My stoimy po tej stronie, ugrupowań racjonalnych, a tam stoi Polska radykalna. Tu jest Polska racjonalna, tam jest Polska radykalna. I nie możemy dopuścić do tego, żeby Polska radykalna, która chce zniszczyć tak naprawdę swobodę wypowiedzi, rzetelną informację i prawo do prawdy, a bez prawa do prawdy nie ma później rzetelnych, uczciwych i dobrych wyborów, nie ma dobrych decyzji - ocenił Kosiniak-Kamysz.

Lider PSL nawiązał też do deklaracji złożonej przez ugrupowanie nieobecnego na spotkaniu Jarosława Gowina. - Głęboko wierzę, że jego posłowie tak, jak deklarują, zagłosują przeciwko tej ustawie i ją wyrzucimy do kosza w pierwszym czytaniu. I to będzie najlepszy sukces - stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz.

Wspólny projekt uchwały ws. wolnych mediów

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu kluby KO, Lewicy i Koalicji Polskiej złożyły w Sejmie projekt uchwały w sprawie mediów. "Nie ma demokracji bez wolności słowa. Nie ma wolnego społeczeństwa, bez dostępu do swobodnego przepływu idei poglądów i informacji. Pluralizm mediów jest niezbędnym warunkiem zdrowej, demokratycznej debaty. Zapowiedziany przez Radę Ministrów podatek od wpływów reklamowych zagraża pluralizmowi mediów, a w szczególności ich obecności w życiu lokalnych społeczności" - czytamy w projekcie.

Stwierdzono w nim również, że "dziś w Polsce rząd PiS próbuje opodatkować media, co może postawić pod znakiem zapytania ich dalsze istnienie". "W sytuacji, gdy po raz kolejny 2 miliardy złotych przekazywane są na TVP, próby przestawienia tej opłaty, jako ratunku dla polskiej ochrony zdrowia i kultury, należy uznać za fałszywe. Państwowe radio i telewizja, zamiast umożliwiać rzetelną debatę publiczną i przekazywać bezstronne informacje, pełnią obecnie niechlubną rolę tuby propagandowej obozu rządzącego" - głosi projekt.

Media bez wyboru. O co chodzi?

Planowany przez rząd nowy podatek ma dotyczyć m.in. portali internetowych, mediów tradycyjnych oraz firm, które w swojej ofercie mają zewnętrzne nośniki reklam. Ma to być tzw. składka z tytułu reklamy. Pozyskane w ten sposób pieniądze rząd zamierza przeznaczyć na Narodowy Fundusz Zdrowia, Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków i powstający fundusz wsparcia kultury w obszarze mediów.

Media komercyjne (w tym także Wirtualna Polska) nie zgadzają się na propozycję legislacyjną Ministerstwa Finansów, która chce obarczyć nową składką telewizje, radio oraz portale internetowe. W liście otwartym przedstawiciele mediów piszą wprost, że "jest to haracz uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)