"Mazowiecki udawał głuchego, jak dzwonił prezydent"
Tadeusz Mazowiecki udawał głuchego, jak do niego dzwonił prezydent Rzeczpospolitej, więc przestańmy opowiadać o tych niewinnych istotach, jakim jest m.in. były premier - powiedziała Elżbieta Jakubiak w rozmowie z Moniką Olejnik w programie "Gość Radia Zet". W ten sposób odniosła się do sugestii, że Tadeusz Mazowiecki był oburzony przemówieniem Jarosława Kaczyńskiego wygłoszonym podczas uroczystego zjazdu "Solidarności w 30. rocznicę Sierpnia '80.
02.09.2010 | aktual.: 03.09.2010 10:35
A gościem Radia Zet jest Elżbieta Jakubiak, Prawo i Sprawiedliwość, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry, witam państwa. Pani poseł, co się dzieje z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, dlaczego zmienił język, dlaczego jest taki zgorzkniały, a niektórzy mówią, że mściwy. Ja w ogóle nie wiem na jakiej podstawie tak się mówi, bo ja przez ostatnie dwa miesiące słyszałam najwyżej dwa, do trzech wystąpień, do zjazdu „Solidarności” myślę, że prezes powiedział nie więcej niż dwa razy się odezwał. To dlaczego pani się zgodziła z tym, co napisał Marek Migalski w swoim liście? Po części się zgodziłam z tym, co mówił Marek, bo to dotyczy języka i stylu, ale nie prezesa, tylko partii. Ja nie przypominam sobie, żeby Jarosław Kaczyński był wszędzie, w każdym studiu, radiu, telewizji, myślę że... Czyli nie zauważyła pani zmiany retoryki Jarosława Kaczyńskiego? Gdybym miała uczciwie powiedzieć, to u Jarosława Kaczyńskiego są inaczej rozłożone akcenty i ja się zresztą nie dziwię i spodziewałam się, że po kampanii
wyborczej będziemy musieli pytać o niewygodne sprawy dla rządu, i że wtedy zacznie się to larum właśnie – znowu zmiana języka. Bo przypominam państwu, że my się zmieniamy, mniej więcej raz na pół roku jest ogłaszana zmiana w PiS. Dobrze, ale jeżeli Jarosław Kaczyński mówi, że 10 kwietnia był to prawie zamach, zgadza się pani z takimi słowami? W sensie braku bezpieczeństwa prezydenta, w sensie braku procedur dotyczących sprawdzenia lotniska. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację... Ale dobrze, czyli był to prawie zamach według pani? W sensie braku reakcji państwa na stan techniczny lotniska w Smoleńsku, proszę sobie wyobrazić dzisiejszą wizytę, gdyby dzisiaj Bronisław Komorowski leciał... Ale pani poseł, chodzi mi, ale pani poseł... ... do Smoleńska... pani poseł... Czy możliwe byłoby niesprawdzenie lotniska, brak zabezpieczeń na tym lotnisku. ...chodzi mi o określenie „prawie zamach”, zgadza się pani z tym? Brak, wie pani, czasami jest tak, że to niedbalstwo w państwie, niedbalstwo w państwie doprowadza do
takiej sytuacji, w której no człowiek ginie. I nie można wskazać konkretnie winnego, ani powiedzieć to ty, to zrobiłeś, ale generalnie jeden nie dokręcił śrubki, następny nie pojechał na lotnisko, trzeci nie wysłał zawiadomień, czwarty zgodził się żeby nie było nawigatora, tego naprowadzającego na wieży, piąty... Czyli słusznie powiedział, pani poseł, słusznie czy nie słusznie? Proszę pani, prezydent nie żyje, w państwie 40-milionowym, i to jest jedyne państwo europejskie po II wojnie światowej, gdzie 96 osób zginęło na pokładzie samolotu rządowego. I trzeba sobie o tym mówić tak otwarcie, jak mówimy o tym w domu, nie udawać, że się nic nie dzieje. Ja wczoraj oglądałam wizytę Bronisława Komorowskiego, z całym szacunkiem, dlaczego nie mówicie o tym, jakim samolotem leci, dlaczego nareszcie można wyczarterować samoloty. : Ja tylko przypomnę, że dwa dni wcześniej, przed katastrofą smoleńską, tym samym samolotem leciał Donald Tusk. Ale ja też przypomnę, że dwa dni wcześniej poleciała ekipa naprowadzająca, z
całym sprzętem naprowadzającym do Smoleńska i zapytam dlaczego leciała... Nie, nie było takiej ekipy z Polski, nie było takiej ekipy z Polski, która naprowadzała, nie było. Nie ważne czy z Polski, czy z Rosji, ale była ekipa, która przygotowała lotnisko do lądowania dla prezydenckich samolotów i premierowskich samolotów. Dobrze, to w czym się pani zgadza z Migalskim? W tym, że sposób, że tematyka, którą podejmuje PiS to OK, natomiast sposób prezentacji, to znaczy język, jakim my mówimy. Dzisiaj ludzie mają swoich problemów tysiące, od powodzi poprzez własne... Ale Migalskiemu chodziło o język prezesa Kaczyńskiego. Ale ja nie muszę podzielać zawsze wszystkiego, co mówi Marek, ja też mam jakby własną opinię i zgadzam się, co do języka, że dzisiaj... Podziela to co pisze Migalski Paweł Poncyljusz, Joasia Kluzik-Rostkowska. W jakiejś, ja słyszałam, co mówił wczoraj Paweł (Poncyljusz) w TVN24 i myślę, że mówił dokładnie tak samo, że partia musi znaleźć język żeby wygrać wybory. Nie jest się w partii po to żeby
się dobrze czuć, albo źle, tylko żeby wygrać wybory. A jaki to powinien być język? Naszym zdaniem, myśmy zaprezentowali to, jaki język powinien być w debacie publicznej, biorąc odpowiedzialność za kampanię prezydencką. Nie wygraliśmy, ale nie oznacza to, żeby ten język nie dał efektu. Naszym zdaniem ten język dał efekt w postaci lepszych notowań partii, lepszej konotacji społecznej, lepszej akceptacji. Ale ten język przecież zmienił Jarosław Kaczyński, to Paweł Lisicki, naczelny „Rzeczpospolitej” napisał nieprawdę w komentarzu swoim, który tak obruszył Jarosława Kaczyńskiego. Jarosław Kaczyński został pokazany w kampanii tak, jak myśmy jakby chcieli go pokazać i takim, jakim jest. Ja nie znam innego Jarosława Kaczyńskiego, zresztą pani też na pewno nie zna, ja znam tylko taką sytuację, w której Jarosław Kaczyński zadaje pytanie retoryczne, po co przyleciał Putin, a dziennikarze jakby nie kończyli szkół średnich, pokazują, pytają – Jarosław Kaczyński pyta o to, po co przyleciał Putin, nie pokazując drugiej
części wystąpienia, nie pokazując odpowiedzi na to pytanie. I to są manipulacje. Myśmy w kampanii spróbowali zrobić tak żeby wystąpienia Jarosława mieściły się w waszych programach telewizyjnych jako setki, czy radiowych i przypomnę, że skorzystaliśmy z nowoczesnych technik. Pani poseł, ale ja mam wrażenie, że pani, przecież wie pani o czym mówię, spadają notowania PiS, dlaczego spadają notowania PiS – dlatego, że Jarosław Kaczyński zmienił język, to on jest najważniejszy w partii. Nie, notowania PiS zawsze będą spadały jeśli będziemy opowiadać, że spadają. Jak ja będę codziennie mówić o tym, że spadają, to na zasadzie samospełniającego się proroctwa będą spadały, bo musimy wierzyć, że tak powiem, w techniki socjologiczne. Dobrze, Ziobro mówi, że gdybyście, gdyby była inna kampania prezydencka, gdyby była ostrzejsza to Jarosław Kaczyński wygrałby wybory i właściwie... I akurat z tym się nie zgadzam i w ogóle nie zgadzam się z takim sposobem rozmawiania. Zbigniew Ziobro dzisiaj mówi o sprawie, której nie da
się już sprawdzić. Nie będzie już drugiej kampanii. Nie da się empirycznie sprawdzić kto ma rację. Sprawdzeniem empirycznym będzie to, jeśli Zbyszek weźmie odpowiedzialność za kampanię na przykład samorządową i ją wygra. Wtedy będzie mógł powiedzieć, podsumować przegrała grupa, która mówiła... Chciałaby pani żeby kandydował w wyborach prezydenckich miasta Warszawy? Wie pani, tę decyzję podejmie partia i to pewnie będzie za parę dni. Dobrze, ale pani też jest w partii, Bielecki, Błaszczak, Ziobro czy Poncyljusz. Jestem w partii, wie pani ja bym chciała żebyśmy wygrali, to znaczy ja się zgodzę na wspieranie każdego kandydata, który będzie miał szansę na wygraną, na podjęcie tego... A który z nich według pani ma największą szansę? Ja przed decyzją partii nie będę się wypowiadać, ponieważ jestem wymieniana w gronie osób, które kandydują, więc lepiej zachować tą opinię dla siebie. A chciałaby pani, żeby to właśnie pani była wybrana? Wie pani, jeżeli partia by mi takiej rekomendacji udzieliła byłabym szczęśliwa,
natomiast – i oczywiście to ma swoje dobre i złe strony, bo to oznacza, że kolejne miesiące jest się w ogóle wyjętym z takiego normalnego funkcjonowania. Natomiast ja uważam, że my mamy Polsce do zaproponowania program lepszy niż Platformy i powinniśmy teraz wygrać. I nie lubię, jak moi koledzy opowiadają o tym, co oni by zrobili, gdyby oni byli. Oni byli, mogli zrobić, nie zrobili to niech teraz wezmą odpowiedzialność za coś innego. Henryka Krzywonos powiedziała na zjeździe „Solidarności” dramatycznym głosem, że Jarosław Kaczyński niszczy pamięć o Lechu Kaczyńskim. Ja słuchałam całego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, przeczytałam go w internecie. Jarosław Kaczyński powiedział o tym, co mówiło wiele programów telewizyjnych, wiele osób z tamtego czasu, czyli o pewnej determinacji czasem ludzi, którzy nie mają wykształcenia, ani wiedzy o tym wielkim świecie, a działają emocjami, a czasami jest tak, że przywódcy mają więcej respektu dla rzeczywistości, mając na przykład większą wiedzę. Mówił o tym oględnie.
Znaczy chyba wiedzy nie miał, bo Tadeusz Mazowiecki jest oburzony tym, co powiedział Jarosław Kaczyński. A czego się pani spodziewała, żeby Jarosław Kaczyński, znaczy żeby Tadeusz Mazowiecki pochwalił Jarosława Kaczyńskiego. Ja przypomnę sobie, że .. No wie pani, obraził Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka. ... Tadeusz Mazowiecki udawał głuchego, jak do niego dzwonił Prezydent Rzeczpospolitej, więc naprawdę skończmy, znaczy – przestańmy opowiadać o tych niewinnych istotach, jakimi są były premier, czy... Mówił, że przybyła tam wówczas grupa ludzi o znanych nazwiskach z autorytetem, zaznaczył, że dobrej woli, ale mieli oni plan kompromisu, który gdyby go zrealizować okazałby się być pozorem – tak powiedział, czyli obraził tych, którzy byli wtedy doradcami, Mazowieckiego i Geremka. Nie obraził, proszę się, ja myślę, że najłatwiej zaprosić te osoby, które tam były i powiedzieć, wczoraj również Frasyniuk mówił o tym, że myśmy się nie bali, oni się nie bali, ale część przywódców tamtego, doradców,
uważała, że jest więcej ograniczeń, z których sobie strajkujący nie zdają spraw. Proszę sobie przypomnieć debatę o zapisaniu też tej przewodniej roli partii, o opuszczeniu strajku przez Jadwigę Staniszkis, więc jakby... Wie pani, ale to jest tak, ale ja pani powiem tak, to nie jest tak, że Lech Kaczyński był ważniejszy wtedy niż Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, nie można zmieniać historii. Nigdy nie powiedział tak. Tak powiedział w czasie swojego przemówienia. Lech Kaczyński zaproponował wspólnie z Janem Olszewskim pewną koncepcję związku zawodowego i dzięki tej koncepcji dzisiaj istnieje „Solidarność”, tak naprawdę w sensie unitarnym, jako jeden związek, to było przełomowe Skoro mówimy o historii, to ja pani przypomnę, że w 94 r. Jarosław Kaczyński powiedział, że „Solidarność” nie mieści się w demokracji, że z „Solidarnością” nie da się współpracować, bo nie jest pluralistycznym, tolerancyjnym związkiem – i co pani na to? Dlatego, że – no żyjemy w czasach i mamy prawo do krytyki. No właśnie, ale...
Jarosław Kaczyński w tych wystąpieniach odnosił się do dwóch różnych „Solidarności”, do „Solidarności” z tamtych czasów, czyli do wielkiego ruchu społecznego i do tego o co walczył ten ruch społeczny. Ale to samo zrobił Donald Tusk i co zrobili? Wygwizdali go. Nie, bo Donald Tusk zapytał gdzie jest te 10 milionów, to jest kpina już ze związku. No tak, a mówienie, że... Znaczy, premier Polski wyobraża sobie, że do związków zawodowych w Polsce będzie należało 10 milionów Polaków jeśli odpowiada za zamknięcie takich zakładów, jak stocznie, gdzie ci ludzie pracują, gdzie te 10 milionów pracowników jest etatowych w Polsce? No z całym szacunkiem... Czyli to co mówił w 94 r. Kaczyński, że z „Solidarnością” nie da się rządzić w demokratycznym państwie to pani akceptuje, tak? Zawsze jest spór między władzą a związkami zawodowymi, bo jest różnica interesów. Władza ma taki interes żeby zmieniać gospodarkę i dostosowywać ją do tych potrzeb, które aktualnie sobie obierze za cel, a związki zawodowe mają być gwarantem praw
pracowniczych i między tymi grupami społecznymi, tymi obozami musi się znaleźć równowaga. No tak, ale pani poseł, ale wie pani... I można mieć krytyczną opinię wobec związku. ... można mieć różne zdanie, ale kiedy obraża się pamięć nieżyjącego Bronisława Geremka, to jest przesada. Ale jaką pamięć. Jak to pamięć, no to przecież to, co powiedział, że chcieli kapitulacji to nie jest obrażanie. Tadeusz Mazowiecki, który tam był mówi to jest nieprawda, to jest nieprawda. Ale spór o to, jakie były postulaty doradców, a jakie były postulaty strajkujących, o to co miało znaleźć się – trwa od początku historii naszej, „Solidarności”. I ten spór jest prawdziwy. Dobrze, to Lech Kaczyński... I proszę nie unikać debaty o tym. To Lech Kaczyński stworzył „Solidarność”? Nie, Lech Kaczyński nie stworzył sam „Solidarności”, ale wie pani, dla mnie na przykład to, że żaden z przywódców polskiego państwa nie wspomniał w trakcie zjazdu prezydenta, który był wiceprzewodniczącym „Solidarności”, prezydenta, który tragicznie zginął,
w żadnym wystąpieniu, to jest dla mnie, ja już po prostu nie rozumiem tego ich strachu przed Lechem Kaczyńskim. On nie żyje A rozumie pani, a rozumie pani Śniadka, który nie wspomniał o Lechu Wałęsie? Myślę, że Śniadek przez ostatni tydzień mówił codziennie o Lechu Wałęsie. Ale na tym zjeździe, na tym zjeździe nie powiedział. Zapraszając go na każdą uroczystość. Ale na tym zjeździe nie powiedział o Lechu Wałęsie, bo powiedział, że – powiedział mi tutaj w tym studio, że nie był potrzeby. Mówił o „Solidarności”, mówił o przywódcach „Solidarności”. Nie, nie powiedział o Marianie Krzaklewskim, też nie powiedział, ani o Marianie Krzaklewskim... Wie pani, ale zdaje się Lech Wałęsa ma szansę mówić o sobie i mówi ja, ja, bez przerwy i myślę, że naprawdę dajmy spokój. Oni są w stanie się sami obronić, ja nie muszę. Natomiast Lecha Kaczyńskiego nie ma, a był przywódcą „Solidarności”, był wiceprzewodniczącym „Solidarności” w czasach, kiedy szefem był Wałęsa i jest jakimś dysonansem poznawczym, jeśli prezydent, który w
wyniku śmierci swojego poprzednika jedzie na zjazd „Solidarności” i nie wymienia nawet jego nazwiska. Dla mnie jest to coś, czego ja nie pojmuję dlatego, że to byłby, nic go to nie kosztuje powiedzieć, że nie ma wśród nas tego, który był tutaj również ważnym człowiekiem. Rozumiem, a rozumie pani... I nic więcej, i że dla dzisiejszej „Solidarności” i dla tamtej „Solidarności” po 20 i 30 latach zrobił najwięcej dziś Lech Kaczyński, przywrócił pamięć tych wszystkich ze stoczni. A dlaczego Jarosław Kaczyński nie był na zaprzysiężeniu prezydenta, rozumie to pani? Uważam, że powinien być, ale też uważam, że ma prawo do tego rodzaju emocji. Znaczy, on poniósł taką stratę, że może się zachowywać emocjonalnie. To jest w stanie rządzić partią, skoro tak się emocjonalnie zachowuje, jest w stanie być prezesem PiS. Jest, jest najlepszym prezesem PiS i nie ma konkurencji jeśli chodzi o przywództwo dzisiaj, ja żałuję, że nie ma konkurencji... Ma Zbigniewa Ziobrę. Myślę, że to jeszcze trzeba kilka lat poczekać żeby ta
konkurencja była prawdziwa w sensie, no jakby merytorycznego sporu. Dalej postrzegam moich kolegów jako ludzi młodych, którzy mają czas na to, aby objąć takie przywództwo. Zagrożeniem dla partii jest niedojrzałe przywództwo, dla każdej partii, patrz SLD. Czyli Jarosław Kaczyński nie jest zagrożeniem dla PiS? Nie, uważam, że jest człowiekiem silnym i oczywiście mam własną opinię na, i tak jak powiedziałam, gdyby mnie zapytał czy przyjść na zaprzysiężenie to ja doradzałabym żeby przyjść, bo się spodziewałam reakcji mediów, że wszyscy będą pokazywali to puste krzesło, i że potem będą pytać dlaczego nie był, w ogóle nie wczuwając się w jego osobistą sytuację. Ja uważam, że miał prawo nie przyjść, ale gdyby mnie pytał, to bym mu doradzała, żeby przyszedł. No nie przyszedł dlatego, powiedział, że to jest prezydent wybrany przez przypadek, przypadkowy prezydent. To też nie jest kontekst tej wypowiedzi, bardzo bym chciała żeby ten kontekst cały był słyszany, to był przypadek w sensie losowym, to znaczy.. I chce żeby
prokuratura przesłuchała prezydenta Komorowskiego za jego słowa, że prezydent gdzieś poleci, słusznie? To jest też wyrwane z kontekstu. Nie znam tej propozycji Jarosława Kaczyńskiego. Naprawdę nie? Naprawdę nie. Bardzo słynna propozycja, żeby prezydent Komorowski został przesłuchany przez prokuraturę w sprawie swojej wiedzy na temat lotów prezydenta. Myślę, że prokuratura i tak przesłucha prezydenta Komorowskiego. Ale zaskoczona pani tym jest? Nie z tego powodu, o którym pani mówi, bo ja tego, tej argumentacji nie znam, natomiast na pewno przesłucha wyjaśniając okoliczności jakby związane z reakcją państwa po katastrofie, bo to musi być... A podoba się pani, jak prezes Kaczyński beszta redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”? Jakoś mi go nie żal, ma swoje media, może ma, codziennie może pisać jako redaktor naczelny. Ale beszta w ten sposób, że nawet mówi o jego życiu prywatnym. W ogóle mi go nie żal. Bardzo często się mówiło o życiu prywatnym Jarosława Kaczyńskiego w takim kontekście, który jest obraźliwy i
nie słyszałam żeby redaktorzy naczelni podnosili larum w obronie Jarosława. Więc jeśli chce wyznaczać kierunki moralne i kierunki polityczne, jako redaktor naczelny, no to musi się liczyć na to, że ktoś czasem go tam pacnie. No dobrze, to Jarosław Kaczyński powinien zmienić swoją retorykę, czy nie. Ja nie znam retoryki Jarosława Kaczyńskiego, bo tak jak mówię, słyszałam dwa jego wystąpienia i z każdym z nich mogłabym się zgodzić. Mnie niepokoi bardziej to, że moi koledzy dają się wepchnąć w taki język, prawda, że wy tylko o katastrofie. I na przykład nie podoba mi się, że nie panuje nad emocjami Antoni Macierewicz i wpycha w ten sposób partię właśnie w taką jednokierunkowość. Nie podoba mi się na przykład to, że Zbyszek powiedział publicznie, nas krytykował jako sztab wyborczy, bo tak jak mówię, nie da się sprawdzić jakby było gdyby... No już się daje sprawdzić, bo notowania PiS były bardzo wysokie, a teraz się zmieniły. A jeśli jest tak, jak pani mówi, to tym bardziej nie ma racji, nie powinien robić tego
publicznie. Ale z kolei debata publiczna, debata taka, ostry spór wewnątrz partii opozycyjnej jest dobry dlatego, że porusza tak zwaną martwą tkankę partii, zawsze tak jest, że partia w opozycji troszeczkę się staje taka leniwsza. Proszę przypomnieć sobie, co zrobił Donald Tusk, żeby ożywić partię, dokonał, że tak powiem, ostrego podziału na frakcje popierających Komorowskiego i Sikorskiego, to jest niewyobrażalny konflikt w partii, po to się go wprowadza, żeby ożywić struktury. U nas też takie ożywienie struktur musi nastąpić. Kto w PiS należy do Talibów? Nie ma u nas osób, które byłyby w grupie talibów, Talibowie są niebezpieczni dla świata, a w partii Prawo i Sprawiedliwość są ludzie... Ale Brudziński to jest tali? Znaczy, ja wiem o co mnie pani chce zapytać, to są czasami śmieszne opisy, no podobało mi się na przykład, że czasami się nas tak opisuje dość plastycznie. Czyli kto może należeć? Nie wiem, to już trzeba szukać z lupą i ze szkiełkiem. Taki, Joachim Brudziński jest człowiekiem naprawdę twardym i
może dlatego, dlatego tak się o nim mówi. Janusz Śniadek: „To co zrobił Jarosław Kaczyński nie powinno mieć miejsca na obchodach z okazji 30. rocznicy Sierpnia”. Widzi pani, no to wszyscy jednak się oburzają tym, uzyskała pani to, co pani chce. Nie, no jestem zaskoczona, ponieważ dwa dni temu Janusz Śniadek powiedział, że nie zna historii „Solidarności”, więc nie widzi powodu żeby analizować to, co powiedział... Nie, ja bym chciała się skupić, na przykład dla mnie ważniejsze jest to, co mówią tak zwane organy państwa – premier, prezydent. I proszę zapytać... Nie, ale wie pani mnie jest przykro, że obraża się Bronisława Geremka. I proszę zapytać, co mówił Donald Tusk Że obraża się Bronisława Geremka i Tadeusza Mazowieckiego, ludzi, którzy – każde dziecko wie, że ta „Solidarność” zwyciężyła dzięki temu, że byli robotnicy i inteligencja, bo poprzednio była albo robotnicy, albo była inteligencja. Każde dziecko też wie, że „Solidarność” to 10 milionów Polaków. I gdyby nie było tych 10 milionów Polaków w tych
zakładach pozamykanych, na tych ulicach, tej młodzieży rzucającej się z ZOMO-wcami, nie byłoby „Solidarności”, ona dlatego się nazywała „Solidarnością”. A ja przez ostatnie 20 lat słyszałam od Lecha Wałęsy – ja, ja, ja. Kiedyś u pani to mówiłam, że albo on musi przejść jakiś trening, że on był jednym z 10 milionów, mało tego, wybrany tylko jako reprezentant ich... natomiast nie był twórcą, ani idei... Ale jaki, ale jaką miał charyzmę? No fantastyczną. No trzeba mu oddać, oddać co boskie Tak, oddaję : ...a co niedobre to wiadomo, no. Oddaję, natomiast po iluś latach... Ale trzeba mu oddać to. Ale trzeba też pamiętać, że musiało minąć 20 lat, żeby prezydentem został Lech Kaczyński i przypomniał o 10 milionach z „Solidarności” odznaczeniami państwowymi. Proszę państwa, to że Anna Walentynowicz... To wszystko prawda, ale wie pani.. ... i Andrzej Gwiazda i Gwiazdowie w ogóle, otrzymali Orła Białego dopiero od Lecha Kaczyńskiego, to to jest jakby skandal. A wie pani, kto nie otrzymał? Twórca „Solidarności”
telewizji „Solidarność” gdańskiej, pan Terlecki, nie otrzymał nagrody, nie otrzymał orderu. Tego nie wiem, tego nie wiem, bo wie pani... To proszę... ... natomiast ja wiem, że z Gdańska bardzo wiele osób i szefowie telewizji gdańskiej. Dobrze. Pani poseł mam pytanie, czy krzyż powinien być przeniesiony? Krzyż jest takim elementem, który stanął w tamtym okresie i tam stanął z taką intencją, która jest wpisana na tym krzyżu, nie można oddzielać tej intencji od tego krzyża. Ja naprawdę wiem, że na przykład Aleksander Kwaśniewski sprowadził kawałki World Trade Centre, bo tam zginęli Polacy, umieścił je w kaplicy prezydenckiej. Ja byłam zawsze zwolenniczką tego, żeby upamiętnić to, co się stał 10 kwietnia, a krzyż, jako element pamięci o tej historii mógłby, ten krzyż, konkretny, drewniany, ten, który tam stoi, mógłby być w kaplicy prezydenckiej. Naprawdę zaręczam panią, że gdybyśmy mieli do czynienia z prezydentem, który to rozumie, dawno by się tak stało, wystarczy żeby to powiedział, że on zabiera ten krzyż
tam gdzie jest jego miejsce, bo to jest pamięć. Ale on powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że krzyż powinien być przeniesiony w godne miejsce. Nie, on powiedział, że krzyż trzeba zabrać stamtąd i nie zbudować pomnika. A właśnie, a nieprawda, powiedział tak: „O potrzebie przeniesienia go w godny sposób w porozumieniu z władzami kościelnymi, w godne miejsce” – to jest cytat z „Gazety Wyborczej”. Super, to się cieszę. A co z upamiętnieniem? No dobrze, ale powiedział tak czy nie? Ale nie, ale co z upamiętnieniem, bo mówienie trzy tygodnie... No mówi, prof. Nałęcz mówi, że ma być... ...trzy tygodnie, czy miesiąc po katastrofie, że krzyż trzeba przenieść, to trzeba nie być tak, po pierwsze na pewno katolikiem w Polsce, bo katolik pamięta, że mniej więcej żałoba po najbliższych trwa rok. Ja nie wiem, czy biskup Pieronek jest jakimś katolikiem, czy nie, ale biskup Pieronek mówi tak: nie widzę powodu, aby w tym miejscu stał krzyż, ani tym bardziej, aby stał pomnik – tak mówi bp Pieronek, katolik czy nie
katolik? No to zajmuje stanowisko w tej sprawie zupełnie różne niż 80% Polaków, no i tyle. No nie, były badania przeprowadzone i Polacy nie chcą... 80... Nie, nie chcą pomnika w Warszawie. Naprawdę, to mnie pani zadziwia, wie pani, a ja tam codziennie widzę Polaków, którzy chcą. No, ale były takie badania, no. Ale pani też mówi o badaniach. No, ale ja też widzę, a ja chodzę tam i na przykład jestem Polką, która chce tam upamiętnienia, czy moje zdanie się liczy, czy tylko księdza biskupa Pieronka. Dobrze, czyli krzyż powinien być według pani w pałacu, tak? Ja, dla mnie było szokiem, że w ogóle prezydent mówił o jakimś innym, godnym miejscu, tam jest kaplica Dobrze, czyli w pałacu. Gdzie odłamki, gdzie Aleksander Kwaśniewski był w stanie sprowadzić odłamki, tylko dlatego, że tam w tym World Trade Centre zginęli Polacy. Pani poseł, dobrze, czyli krzyż według pani powinien być w pałacu. Na przykład. To jest jedna z propozycji. A pomnik, gdzie powinien być. Jeśli upamiętnienie, upamiętnienie, bo ja nie wypowiadam
się o formie upamiętnienia, bo nie jestem architektem. A tablica nie jest wystarczająca? Wie pani, nie wspominajmy o tym żałosnym przedstawieniu z udziałem wiceprezydenta Warszawy, bo naprawdę to jest żałosne, to jest obraźliwe to, co oni zrobili. Dobrze, co dzisiaj by pani powiedziała o Bronisławie Komorowskim po tych kilku tygodniach jego rządzenia, kilkunastu. Dobrze, że wrócił z urlopu. I już? Tyle. Dziękuję bardzo, Elżbieta Jakubiak.