Mazowiecki nie będzie w KIE
Tadeusz Mazowiecki odmówił w piątek uczestniczenia w pracach Komitetu Integracji Europejskiej. Taką propozycję złożył mu Leszek Miller. Premier poprosił także o wejście do KIE byłego głównego negocjatora Jana Kułakowskiego i byłego szefa UKIE Jacka Saryusza-Wolskiego - obaj zgodzili się.
Premier - jako szef Komitetu Integracji Europejskiej - ma w swojej dyspozycji trzy miejsca zarezerwowane dla osób spoza rządu. Mają oni w Komitecie takie same uprawnienia jak pozostali członkowie, a swoje obowiązki wykonują społecznie.
Jestem politykiem - wciąż jeszcze jestem przewodniczącym Rady Politycznej UW - więc trudno by mi było być w ciele rządowym - tłumaczył w piątek Mazowiecki swoją decyzję. Gdyby powstały jakieś gremia inne - niezależne, społeczne, to zawsze mogę do nich wejść - dodał.
Podkreślił, że nie zmienia to jego stosunku do integracji europejskiej, będącej - jego zdaniem - sprawą ogólnonarodową, którą będzie wspierał z pozycji niezależnej, nie uczestnika KIE. Zadeklarował też, że zawsze będzie wspierał politykę rządu dotyczącą integracji, o ile będzie ona wierna ogólnonarodowym celom.
Zarówno Kułakowski jak i Saryusz-Wolski zgodzili się uczestniczyć w pracach UKIE już kilka dni temu, natomiast Mazowiecki - jak mówił szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz, któremu podlega problematyka integracji europejskiej - poprosił o czas do namysłu.
To były względy techniczne - zapewniał Mazowiecki. Po prostu nie mogłem się porozumieć, bo nie było pana ministra Cimoszewicza, który do mnie dzwonił - wyjaśniał zwłokę w przekazaniu swojej decyzji.
Powiedział też, że bardzo się cieszy, iż w KIE pracować będą Kułakowski i Saryusz-Wolski, bo są wysokiej klasy specjalistami, ekspertami i będą kontynuować działania, które są ważne dla tego Komitetu. (and)