Mąż mnie zdradzał - mówi była żona detektywa Rutkowskiego
_"To była totalna zdrada"_ - mówi w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym" Anna Rutkowski, była żona detektywa i posła Krzysztofa Rutkowskiego.
23.04.2004 | aktual.: 23.04.2004 07:51
Kiedy odbyła się sprawa rozwodowa państwa Rutkowskich?
- W miniony poniedziałek, 19 kwietnia 2004 roku, przed austriackim sądem. Przekładaliśmy ją wielokrotnie. Krzysztof nie chciał się rozwodzić. Obiecywał poprawę. Obiecywał, że wszystko uporządkuje, ale nie zrobił nic... Utrzymywanie takiego stanu nie miało dla mnie sensu. Rozwiodłam się z nim.
Chodziło o niewierność męża?
- O chroniczną niewierność.
Wybaczyłaby mu pani jeden czy dwa romanse?
- Każdy ma prawo zachwycać się pięknem świata i każdy ma prawo mu ulec. Krzysztof zdradzał mnie nieustannie. Dowiedziałam się o tym dopiero dwa lata temu.
Jak długo byliście małżeństwem?
- 16 lat. Byłam trzecią żoną Krzysztofa, a on był moim drugim mężem.
Kto był pierwszym?
- Włoch z pochodzenia. Poznałam go podczas moich studiów na Uniwersytecie Łódzkim. Wyjechaliśmy do Austrii. Mam z nim dwoje dzieci: córki Ewę i Isę. Pierwsza ma teraz 27 lat, druga 20. W 1988 roku poznałam Krzysztofa. W 1990 roku urodziła nam się córka Vera. Wtedy też założyliśmy Biuro Detektywistyczne "Rutkowski" w Warszawie, a trzy lata później w Wiedniu. To było nasze drugie, wspólne "dziecko".
Dzieci zapewne przeżyły rozwód równie silnie jak pani?
- Było im po prostu wstyd. Zachowanie ojca zaprzeczało temu, czego uczyła ich matka. Rozsypały im się wzorce. Początkowo, zwłaszcza najmłodszej córce, trudno było pogodzić się z nieoczekiwaną sytuacją. To nie jest tak, że on zdradził tylko mnie. On zdradził nas, nasze ideały, marzenia, również siebie. Mniej ważne są w tym wszystkie panie Ola, Małgosia, jakaś Frytka, Magda, Joasia czy Kasia. Alfabetu by zabrakło...
Kiedy to wszystko się zaczęło?
- Wtedy gdy Krzysztof zaczął odnosić wielkie sukcesy zawodowe i finansowe. Pieniądze i sława przewróciły mu w głowie. A kobiety, jak to kobiety. Nie pytają, czy ktoś ma żonę i dzieci. Lgną do człowieka sukcesu. Kochają pogrzać się w słońcu. I nie jest ważne, czy będzie ono świecić dla nich jeden dzień, miesiąc, czy kilka lat.
Jakie zalety i wady ma mąż?
- Nie chcę robić takiej wyliczanki. Jak się kogoś kocha, to razem z jego zaletami i wadami. Pierwsze się wyolbrzymia, drugie łagodzi. Kompromis jest konieczny. Ja byłam w szczególnej sytuacji, bo przecież prowadziłam razem z mężem firmę. W znacznej części wpłynęłam na jej sukces. Jako para byliśmy szczęśliwi. Myśleliśmy tak samo, czuliśmy tak samo. Byliśmy zgrani i zżyci, lojalni wobec siebie i firmy. Krzysztof miał duży wpływ na mnie, a ja na niego. Byłam dla niego w wielu sprawach autorytetem - prywatnie i zawodowo, co on również publicznie podkreśla. Opowiadał znajomym, co czytam, do jakich chodzę teatrów i na jakie koncerty. Rozmawiałam z nim o sztuce, literaturze, polityce, filozofii, historii, sporcie itd. Był dumny z żony akceptowanej w świecie zawodowym i towarzyskim. A ja byłam dumna z jego sukcesów. On urodził się detektywem. To fenomen w tym fachu o niespożytej kreatywności i energii. Poza tym jest człowiekiem szalenie medialnym. Niezależnie od pracy dla firmy dbałam o dom, dzieci, porządek w
rodzinie, komfort psychiczny męża.
Nie ma pani sobie nic do zarzucenia?
- Nie. W pewnym momencie Krzysztof oderwał się od życia rodzinnego, oderwał się wręcz od ziemi, poleciał w kosmos, gdzie otoczył się "gwiazdeczkami". Ale przecież w końcu będzie musiał wylądować. Kosmos to nie sanatorium. Po naszym rozwodzie powiedział, że traktuje go warunkowo. Myślę, że teraz relacje między nami znacznie się poprawią. Osobiste i zawodowe. Zależy nam na tym.
Moglibyście znów być razem?
- Nie potrafię teraz odpowiedzieć na to pytanie. Jestem zmęczona tym związkiem. Życzę mężowi sukcesów. Wiem, że byłam kobietą jego życia i wiem, że będę kobietą jego marzeń.
Podzieliliście się już majątkiem?
- Tak. Ja i córki zachowałyśmy dom pod Wiedniem, a Krzysztof ten, który wybudował pod Łodzią i właśnie go sprzedaje.
Co pani będzie teraz robić?
- Rzuciłam się w wir pracy. Nadal prowadzę Biuro "Rutkowski" w Austrii. W Chorzowie założyłam jego przedstawicielstwo. Mam też nową pasję. Rozpoczynam eksport do Polski win austriackich. Mieszkam pod Wiedniem, w pięknej dolinie Mailberg, która dosłownie tonie w winoroślach. Postanowiłam to wykorzystać i sprzedawać wina do mego rodzinnego kraju. W Polsce Austria kojarzy się z Mozartem, Straussem, górami i śniegiem. Nie wszyscy wiedzą, że od XII wieku produkuje się tam również wspaniałe i znane na całym świecie wina.
Życzę sukcesów!
- Anna Elżbieta Rutkowski urodziła się w 1953 w Łodzi. Ukończyła germanistykę na Uniwersytecie Łódzkim, jest również absolwentką Uniwersytetu w Grazu i Akademii Psychologiczno-Socjalnej w Wiedniu. Zodiakalna Ryba, iloraz inteligencji 138.
Lech Kaźmierczak