Maturzyści zatańczyli poloneza w parach jednopłciowych. W komentarzach hejt
"To jest chore!"; "głupia, zmanipulowana młodzież!"; "i rodzice się zgodzili?"; "kpina z poloneza, tradycji". Maturzyści z I Społecznego LO na Bednarskiej okazali solidarność z homoseksualnymi rówieśnikami i spotkali się z falą hejtu i pogardy. Potępiam ten hejt, bronię uczniów.
Studniówka, młodzież w odświętnych strojach, grzmi polonez, pary ruszają w korowodzie, wzruszeni rodzice ukradkiem ocierają łzę. Ale zaraz, zaraz… coś tu jest inaczej.
Niektórzy rodzice są bardziej wzruszeni niż zwykle. Bo tam, w pierwszej parze, ich syn, gej, idzie pod rękę ze swoim partnerem. A cztery pary dalej dwie dziewczyny mocno trzymają się za ręce. Przyglądamy się dokładniej. Wszystkie pary są jednopłciowe!
Maturzyści z I Społecznego LO na Bednarskiej zatańczyli poloneza w parach jednopłciowych, w geście solidarności i wsparcia dla swoich kolegów i koleżanek – lesbijek i gejów.
Lewa strona Facebooka, Twittera i mediów gremialnie zachwyciła się akcją uczniów. Za to na prawej się zagotowało. Efekt? Olbrzymia polaryzacja komentarzy. Na Facebooku Wirtualnej Polski jedni pisali o "mądrej, tolerancyjnej młodzieży", inni o "niszczeniu tradycji" i "lewackiej głupocie".
Hejt na uczniów na prawicy
Na Facebooku wPolityce.pl. i TV Republika było ostrzej: "Głupia, zmanipulowana młodzież!"; "Wstyd!"; "Jeden raz w życiu taki polonez się tańczy. Jak można było to zepsuć". Ludzie przewidywali też przyszłość, w której "młody baran" – w domyśle: ktoś z tańczących – miałby się poczuć głupio, gdy ktoś pokazałby mu kompromitujący (w rozumieniu krytyków) film z "tą sodomicką hucpą".
Pojawiły się też niewybredne propozycje, by młodzież, zamiast tylko tańczyć, zaczęła uprawiać seks oralny lub "przespała się ze sobą". Nie zabrakło też oburzonych rzekomym atakiem na bliżej nieokreślone "tradycyjne wartości": "Taniec narodowy został zbeszczeszczony. Tradycja pogwałcona". Wśród wielu komentujących panowało przekonanie, że maturzyści zostali do jednopłciowego poloneza zmuszeni, że na pewno tego nie chcieli. I że rodzice nie stanęli na wysokości zadania, bo powinni bronić dzieci przed zmuszaniem do udziału w tego rodzaju akcji.
I na koniec wreszcie pojawiły się informacje – że cała sprawa to ustawka agencji PR, która zrealizowała film ze studniówki. Dlaczego "normalnym" parom nie wolno było tańczyć poloneza razem? - pytali internauci w komentarzach. A ci, co widzieli informację na Wirtualnych Mediach, dopytywali jeszcze, co w całym zamieszaniu robi agencja kreatywna, marka lodów Ben&Jerry’s oraz NGO Miłość Nie wyklucza.
Jak jest naprawdę
Najpierw obalę narosłe wokół "poloneza równości" teorie spiskowe, a potem powiem wam, dlaczego to wspaniała inicjatywa.
Po kolei zatem.
Pomysł wyszedł od agencji 180heartbeats + Jung v Matt – uwaga: firmy polskiej, mieszczącej się w Warszawie, a znanej m.in. ubiegłorocznej akcji "Niezniszczalna Tęcza" (która w formie kolorowej kurtyny wodnej przywróciła Warszawie niszczoną przez nacjonalistów instalację "Tęcza" na Pl. Zbawiciela). Założyciele Ben&Jerry’s są znani od lat w USA jako aktywiści społeczni na rzecz ochrony środowiska, poprawy działania amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości i małżeństw osób tej samej płci. A Miłość Nie Wyklucza to polskie stowarzyszenie działające na rzecz równości małżeńskiej i uznania par tej samej płci przez polskie prawo. Spora część organizacji to (zarówno homo-, jak i heteroseksualni) absolwenci i absolwentki I Społecznego LO, w którym odtańczono poloneza.
Poloneza, którego tańczył, kto chciał, w takiej parze, w jakiej chciał. Niektórzy tańczyli po dwa razy – zarówno z partnerem lub partnerką płci przeciwnej, jak i z partnerem lub partnerką płci tej samej. Nikt nikogo nie zmuszał do tańca z osobą tej samej płci - bo i po co miałby to robić?
Pomysłodawcy akcji spotkali się z dyrektor szkoły, Wandą Łuczak, i maturzystami. Ci, którzy chcieli zatańczyć poloneza równości, sami dobrali się w pary. Z moich informacji wynika, że "byli tym zajarani". Rocznik maturalny wystawił na parkiet 55 par. 15 par było jednopłciowych. Czyli 30 osób na 120-osobowy rocznik z własnego wyboru zatańczyło w parze jednopłciowej (a kto chciał, mógł i w różnopłciowej).
Tak, to prawda, akcja nie była oddolna, pomysł nie wyszedł od samych uczniów. Ale to oni ów pomysł podchwycili i zorganizowali wszystko sami. Akcja nie udałaby się, gdyby nie akceptacja uczniów, rodziców i nauczycieli tej absolutnie nie przypadkowej szkoły. Szkoły, którą można o wszystko posądzić, tylko nie o brak patriotyzmu i szacunku dla symboli.
Miejsce akcji to nie przypadek
Do I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego "Bednarska", założonego po upadku komuny przez ludzi opozycji demokratycznej, poszły ich dzieci i dzieci ich dzieci - ale także mnóstwo innych dzieciaków, zupełnie z tym środowiskiem nie związanych. Z bogatych przedmieść i z bloków. Wszystkie trafiły do przestrzeni, w której – jak w każdej normalnej budzie – ktoś kogoś nie lubił, kto się z kogoś nabijał, ktoś się po lekcjach z kimś pobił, tworzyły się koterie, grupy wzajemnej adoracji, ba! stronnictwa polityczne.
Ale równocześnie była to - i jest - przestrzeń, w której równość i różnorodność są na porządku dziennym. No bo jak może być inaczej w miejscu, gdzie w jednym kilkudziesięcioosobowym roczniku potrafią spotkać się Polacy, Żydzi, Czeczeni, Arabowie, Wietnamczycy, Węgrzy, Romowie, Ukraińcy, Gruzini, Rosjanie – ateiści, katolicy, prawosławni, muzułmanie, żydzi i bóg (we wszystkich wcieleniach i osobach) wie, kto jeszcze.
I oczywiście osoby homoseksualne, które, dokładnie tak, jak osoby heteroseksualne, na etapie licealnym kształtują swoją tożsamość, także płciową, i dokonują ważnych w tym okresie życia wyborów. Jak każdy nastolatek.
Gdyby na korytarzu "Bednarskiej" ktokolwiek, publicznie, przy świadkach, nazwał wyoutowaną koleżankę czy wyoutowanego kolegę pedałem czy lesbą – jestem przekonany, że stałby się wśród uczniów persona non grata. Tak, to nie przypadek, że Polonez Równości wydarzył się właśnie w tej szkole. Mojej szkole.