Maturzyści masowo się odwołują
Mimo zakończenia rekrutacji na studia, uczelnie mają pełne ręce roboty. Wszystko dlatego, że maturzyści, którym nie udało się dostać na studia, masowo piszą odwołania. Tylko na Uniwersytecie Łódzkim trzeba było rozpatrzyć ponad dwieście takich podań.
Młodzi ludzie chcą wykorzystać każdy sposób, żeby zdobyć indeks wymarzonej uczelni. Czasami jednak powody są mocno naciągane. Maturzyści zapomnieli np. złożyć na uczelnię wszystkie niezbędne dokumenty albo nie wiedzieli, że można starać się o przyjęcie na kilka kierunków naraz. Najbardziej "zdesperowanym" okazał się kandydat, który odwołał się, mimo, że na 600 wymaganych przez uczelnię punktów, miał ich... zaledwie 70.
Władze uczelni przestrzegają, że w takich przypadkach pisanie protestów mija się z celem. Odwołania, bo kogoś bolała głowa czy zabrakło punktów nie są rozpatrywane. Na takie przypadki mamy pismo przygotowane przez naszych prawników - mówi Małgorzata Wejchert z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Podobnie jak rok temu, protestują także "starzy" maturzyści. Twierdzą, że uczelnie zastosowały przelicznik punktów, który promował kandydatów z nowym egzaminem dojrzałości.
Na Uniwersytecie Warszawskim protest w tej sprawie złożyło 70 "starych" maturzystów. Władze uczelni zapowiedziały, że każde z takich odwołań zostanie rozpatrzone.