Matura zakłócona. 2,3 tys. alarmów bombowych. Prokuratura podjęła decyzję
Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie alarmów bombowych podczas ubiegłorocznych matur – ustaliła Wirtualna Polska. Śledczym nie udało się wykryć sprawców. Nieoficjalnie mówiło się, że fałszywe alarmy miały pojawiać się na kontach wykorzystywanych przez rosyjskie służby.
- Prokurator prowadzący śledztwo w sprawie 2354 zawiadomień w dniach 6-7 maja 2019 r. w Warszawie i innych miastach o nieistniejących zdarzeniach, które zagrażają życiu i zdrowiu wielu osób, w postaci podłożenia ładunków wybuchowych w szkołach, postanowił postępowanie umorzyć. Powodem umorzenia było niewykrycie sprawcy przestępstwa – informuje WP Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Jak wynika z uzasadnienia umorzenia śledztwa, do którego dotarła Wirtualna Polska, podczas ubiegłorocznych egzaminów maturalnych na skrzynki 2354 placówek wpłynęły wiadomości mailowe z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego na terenie budynku danej szkoły. Wiadomości były zaszyfrowane i zapewniały anonimowość nadawcy.
Koronawirus. Zamknięte cmentarze 1 listopada? Piotr Mueller o zaleceniach rządu
Co ciekawe, już 2 maja Centralne Biuro Śledcze miało wiedzę, że takie alarmy mogą się podczas matur pojawić. O sprawie poinformowano Centralna Komisję Egzaminacyjną, uznając możliwość realizacji gróźb jako "niską”. Mimo wszystko, w zasadzie do każdej szkoły zostały skierowane jednostki policji. - Ich zadaniem było sprawdzenie terenu placówki pod kątem ujawnienia materiałów wybuchowych. W każdym badanym przypadku sprawdzenie dało wynik negatywny – czytamy w uzasadnieniu umorzenia śledztwa.
W trakcie postępowania policjanci wytypowali nawet ewentualnych podejrzanych, ale nie udało się ich zidentyfikować jako potencjalnych sprawców. Było to pięciu użytkowników jednego internetowego forum, którzy wymieniali opinie: jak anonimowo rozesłać maile z informacją o ładunkach wybuchowych. Trzech z nich miało wysłać ją do szkół z podziałem na poszczególne, dawne zabory: do województw byłego zaboru rosyjskiego, pruskiego i austriackiego. Dwóch kolejnych miało wysyłać maile do dowolnych placówek.
- Każdą z powyższych osób funkcjonariusze policji zatrzymali, dokonali przeszukania w miejscu ich zatrzymania, a także przesłuchali. (…) W toku sprawy zidentyfikowano również inne osoby, mogące mieć udział przy niniejszej sprawie, jednakże po wykonaniu z nimi czynności, dały one wynik negatywny – informuje Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
W uzasadnieniu umorzenia śledztwa nie ma ani słowa o tzw. rosyjskim wątku. A takie informacje kilka miesięcy po wszczęciu śledztwa zaczęły się pojawiać.
Według RMF FM, to rosyjskie służby miały stać za fałszywymi informacjami o bombach, na co miały wskazywać szczegółowe analizy połączeń internetowych. Doprowadziły one do serwerów, które znajdują się w Sankt Petersburgu. Komunikaty z fałszywymi alarmami miały pojawiać się na kontach wykorzystywanych przez rosyjskie służby. Moderatorzy mieli namawiać, aby internauci wysyłali te komunikaty do szkół, w których miały być przeprowadzane matury.
Przypomnijmy, do tej pory śledczy informowali o alarmach bombowych w ponad 700 szkołach w całym kraju. Z informacji przekazanych przez prokuraturę okazuje się, że sprawa dotyczyła liczby ponad 3 razy większej. Niektóre egzaminy rozpoczęły się przez to z opóźnieniem. Inne trzeba było przenieść na inne dni. Wszystkie alarmy okazały się fałszywe.
Szybko okazało się, że wiadomości pochodzą z różnych adresów mailowych. Wysłane zostały z Darknetu – sieci umożliwiającej anonimowe korzystanie z internetu, niewidocznej dla popularnych wyszukiwarek (jak Google). Ustalenie nadawcy takich wiadomości jest często niemożliwe, nawet dla służb.
Mimo to, zaraz po wybuchu afery rzecznik KGP Mariusz Ciarka zapewniał, że sprawcy nie mogą się czuć bezpiecznie. - Czasami to trwa krócej, czasami dłużej, ale w każdym przypadku niemal policja ustala takie osoby, które później odpowiadają zarówno karnie jak i cywilnie za swoje postępowanie - mówił w maju ub. roku rzecznik polskiej policji.
Postępowanie ws. fałszywych alarmów bombowych zostało formalnie umorzone 2 czerwca 2020 r. Śledczy zapewniają, że sprawa nadal pozostaje w zainteresowaniu prokuratury i zostanie niezwłocznie podjęta po uzyskaniu nowych dowodów lub informacji.