Matka żołnierza zabitego w Iraku protestowała przed ranczem Busha
Matka amerykańskiego żołnierza zabitego w
Iraku protestowała w niedzielę przed ranczem prezydenta USA
George'a W. Busha w Crawford w Teksasie. Kobieta sprzeciwia się stwierdzeniom Busha, jakoby ofiara
amerykańskich żołnierzy w Iraku była usprawiedliwiona.
08.08.2005 | aktual.: 08.08.2005 10:31
Oburzona i rozgoryczona Cindy Sheehan powiedziała w rozmowie ze stacją telewizyjną CNN, że "George Bush oświadczył członkom rodzinom, iż mogą być pewni, że ich dzieci zginęły dla słusznej sprawy. Oznajmił też, że powinniśmy uczcić ofiarę żołnierzy poległych podczas misji w Iraku".
Nie chcę, żeby on wykorzystywał pamięć mojego syna dla usprawiedliwienia dalszego ciągu tej rzezi. To wystarczająco straszne, że mój syn nie żyje - dodała. Kobieta zaznaczyła, że będzie się domagać spotkania z Bushem, aby uzmysłowić mu swoje cierpienia z powodu straty syna.
Syn Cindy Sheehan, Casey, został zabity w kwietniu 2004 r. w bagdadzkiej dzielnicy Miasto Sadra. Kobieta już raz spotkała się z amerykańskim prezydentem w gronie 15 innych rodzin żołnierzy USA zabitych w Iraku. Ubiegłoroczne spotkanie jej nie usatysfakcjonowało.
Chcieliśmy skorzystać z okazji, aby uświadomić mu, że straciliśmy niezastąpionego członka rodziny i społeczeństwa - wspomina Sheehan. Ale on nie chciał w ogóle słuchać o Caseyu. Za każdym razem, gdy próbowaliśmy mówić, jak bardzo nam go brakuje, zmieniał temat - żaliła się w rozmowie z CNN.
Od początku konfliktu w Iraku w marcu 2003 r. zginęło tam ponad 1820 amerykańskich żołnierzy.