Matka zabiła dziecko i wjechała pod tira. Jest wyrok "bez okoliczności łagodzących"
- Oskarżona była w pełni poczytalna, to znaczy rozumiała, co czyni i potrafiła kierować swoim postępowaniem - stwierdził Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie. Dzieciobójczyni ze Szczecina, która zabiła nożem swojego syna, pójdzie do więzienia na 25 lat.
23.01.2018 | aktual.: 30.03.2022 09:50
- Gdyby mój mąż poświęcał więcej czasu rodzinie, gdyby zajmował się dziećmi, by dać mi czas na odpoczynek, cała zaistniała sytuacja nie miałaby miejsca - mówiła podczas jednej z rozpraw Paulina M. Kobieta przyznała się do zabicia swojego synka Olafa. – Nie było ratunku dla naszej rodziny - twierdziła.
Do zabójstwa doszło 12 lipca 2016 r. Paulina M. mieszkała w Niemczech z mężem i dwojgiem dzieci. Tego dnia zabrała młodszego synka i pojechała w kierunku Szczecina. Na miejscu zabiła go nożem. Potem z martwym dzieckiem przejechała ponad 400 km. Pod mazowieckim Sierpcem zjechała na przeciwległy pas ruchu, prosto pod tira.
Kobieta twierdzi, że chciała w ten sposób popełnić samobójstwo. – Jak już go zabiłam, to postanowiłam pojechać jak najszybciej na cmentarz do swoich rodziców i tam zabić siebie. Zadzwoniłam wtedy do siostry, by poprosić ją, by pochowała mnie i Olafka z rodzicami – opisywała.
Ratownicy sądzili, że chłopiec żyje i próbowali go uratować. Prawda o zabójstwie wyszła na jaw podczas sekcji zwłok. Kobieta twierdzi, że miała depresję, która pogłębiła się przez śmierć jej rodziców i problemy w małżeństwie.
Źródło: tvn24.pl