Matka wyrzuciła noworodka przez okno. Sąd skazał ją na 14 lat więzienia
Sąd Apelacyjny w Szczecinie skazał 25-letnią Paulę S. ze Szczecinka za zabójstwo swojego nowo narodzonego syna. Kobieta spędzi w więzieniu 14 lat. Wyrok jest prawomocny.
Na początku lutego tego roku Sąd Okręgowy w Koszalinie skazał kobietę za zabójstwo dziecka na 10 lat więzienia. Od wyroku odwołały się obie strony. W piątek Sąd Apelacyjny w Szczecinie wydał wyrok, który jest prawomocny - informuje Polsat News za PAP.
- Po rozpoznaniu apelacji obrońcy oskarżonej i prokuratora sąd uwzględnił częściowo apelację prokuratora i podwyższył orzeczoną karę pozbawienia wolności do 14 lat. W pozostałej części wyrok utrzymał w mocy - powiedział rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie sędzia Janusz Jaromin.
Jak zaznaczył sędzia, uwzględniono okoliczności, które przemawiały za tym, że "kara 25 lat byłaby rażąco surowa". Chodzi o młody wiek oskarżonej, jej dotychczasową niekaralność oraz to, że "dobrze sprawuje opiekę nad swoją starszą córką".
- Te wszystkie okoliczności sąd miał na uwadze i uznał, że kara 14 lat pozbawienia wolności będzie karą sprawiedliwą - stwierdził Jaromin.
Obrońca oskarżonej domagał się zmiany kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Jak dodał sędzia, "oskarżona miała pełną świadomość tego, co robi i czym może zakończyć się wyrzucenie dziecka przez okno". Podkreślił też, że zdaniem biegłych nie zrobiła tego pod wpływem porodu.
Paula S. wyraziła skruchę na sali rozpraw. Powiedziała, że żałuje tego, co zrobiła, dziecko śni jej się po nocach i nie ma chwili, by o nim nie myślała.
Jak doszło do tragedii?
Paula S. urodziła syna w Szczecinku 10 października 2017 r. Stało się to w łazience mieszkania, które zajmowała z konkubentem i ich roczną wówczas córką. Po porodzie wyrzuciła noworodka przez okno, z pierwszego piętra. Malucha znalazła przechodząca w pobliżu kobieta - pielęgniarka. Otuliła dziecko i udzieliła pierwszej pomocy. Mocno wyziębionego noworodka z ciężkimi obrażeniami ciała przewieziono do szpitala. Niestety, mimo wysiłków lekarzy chłopczyk zmarł po pięciu dniach.
Proces Pauli S. ruszył w listopadzie 2018 r. Przed sądem oskarżona twierdziła, że "ma dużo luk w pamięci". "Wielu rzeczy nie pamiętam. Dziś nie mogę powiedzieć, jak to było" - mówiła kobieta.
W śledztwie Paula S. zeznała, że nikomu nie mówiła o ciąży. Ukrywała ją przed bliskimi. Była przekonana, że poród nastąpi dopiero za trzy, cztery miesiące. Jak relacjonowała, 10 października rano poczuła ból brzucha. Dzień wcześniej paliła marihuanę. Poszła do łazienki i tam dziecko wpadło do muszli klozetowej. Zerwała pępowinę i wyrzuciła noworodka przez okno. Potem urodziła łożysko i umieściła je w torbie. Następnie starannie posprzątała łazienkę. Torbę z łożyskiem schowała pod łóżkiem i jak gdyby nigdy nic poszła pobawić się ze swoją roczną córeczką.
Jak policjanci trafili na jej ślad? Kobieta sprzątnęła łazienkę, ale nie zwróciła uwagi na krwisty ślad na parapecie okna, przez które wyrzuciła dziecko. Jeszcze tego samego dnia Paula S. została zatrzymana i przewieziona do szpitala.
Źródło: Polsat News
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl