Matka więzionej dziewczynki: nie pomagałam porywaczowi
Matka Nataschy Kampusch, Brigitta Sirny zaczęła batalię sądową w austriackim mieście Graz. Natascha od 1998 r. była porwana i więziona przez osiem lat przez Wolfganga Priklopila na przedmieściach Wiednia. Emerytowany sędzia Martin Wabl twierdzi, że za porwaniem dziewczynki mogła stać właśnie jej matka i dlatego skierował sprawę do sądu.
15.05.2008 | aktual.: 15.05.2008 16:09
Zdaniem sędziego matka pomogła porywaczowi więzić swoją córkę, by ukryć fakt, że dziewczynka była molestowana wcześniej w rodzinnym domu. 20-letnia dziś Austriaczka Natascha Kampusch miała dziesięć lat, gdy Priklopil ją porwał i uwięził w swoim domu. Mężczyzna popełnił samobójstwo, wskakując pod pociąg, krótko po ucieczce ofiary 23 sierpnia 2006 r.
Matka Nataschy Kampusch broni swojego dobrego imienia w procesie o zniesławienie, który ruszył w kwietniu. Brigitta twierdzi, że teza sędziego Wabla to kłamstwa. W procesie zeznawać będą m.in. ojciec więzionej dziewczynki, Ludwig Koch, inni świadkowie, psycholog, kryminolog i znajomy porywacza.
Według austriackich mediów policja nie podejrzewa matki Nataschy o współudział w przestępstwie. Funkcjonariusze opierają się na opinii psychologa Maxa Friedricha, który stwierdził, że przed porwaniem nie dochodziło do molestowania w domu rodzinnym Kampuschów.
Według psychologów, Natascha odczuwała silną emocjonalną więź ze swym porywaczem, tzw. syndrom sztokholmski. Po odzyskaniu wolności napisała o porywaczu m.in.: "Nie był moim panem, chociaż chciał być. Byłam równie silna. Mówiąc obrazowo, nosił mnie na rękach, a jednocześnie kopał".
Dziewczyna uważała jednak, że śmierć porywacza "nie była potrzebna". Ten człowiek "był częścią mojego życia i dlatego w pewnym sensie go opłakuję".