Mateusz Piskorski: Radosław Sikorski jest amerykańskim agentem wpływu
- Nigdy nie dostawałem od Rosjan propozycji współpracy - zapewnia w RMF FM Mateusz Piskorski, wiceszef Samoobrony i szef kontrowersyjnego zespołu obserwatorów referendum na Krymie. Jak zapewnia, to, że ktoś idzie pod prąd i ma odrębne poglądy, to nie oznacza od razu, że musi być agentem obcego wpływu. Podkreśla, że gdyby myśleć w ten sposób, to Radosław Sikorski jest amerykańskim agentem wpływu.
- Siatki wywiadowczej nie buduje się w oparciu o gościa, który ma już w Polsce dorobioną ewidentną gębę rusofila, w oparciu o człowieka, który nie jest politykiem, nie ma dostępu do informacji państwowych - mówi RMF FM Piskorski pytany o pojawiające się w mediach spekulacje, jakoby był opłacany przez rosyjskie służby.
Podkreśla, iż absurdalne jest myślenie, że "jeśli ktoś idzie pod prąd i ma poglądy odrębne od innych polityków, to od razu jest agentem obcego wpływu". Jako przykład podaje szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego. - Sikorski sam, w swojej książce przyznaje, że w latach 80. dochodziło do jego kontaktów z brytyjskimi i amerykańskimi służbami specjalnymi MI6 i CIA. I teraz mam pytanie: czy jeśli wtedy doszło do współpracy, to czy taką współpracę, z takimi instytucjami się przerywa czy ona nadal trwa? - mówi.
- Pytam, jaki jest wpływ tych instytucji (MI6 i CIA) na obecną działalność polskiego ministra spraw zagranicznych? Wypowiedzi Sikorskiego świadczą, że jest on agentem wpływu. Czyim? Amerykańskim - dodaje. Jak zaznacza, szef polskiego MSZ powtarza argumentacje strony amerykańskiej. - W przypadku każdego sporu międzynarodowego Radosław Sikorski prezentuje punkt widzenia strony amerykańskiej, reprezentuje pogląd nie tyle Polski, co kieruje się przede wszystkim poglądami swoich przyjaciół - wyjaśnia Piskorski. - A tych przyjaciół przecież ma wielu i oni wpływają na jego poglądy. To nic złego. Oni mogą na niego wpływać - zaznacza rozmówca RMF FM, podkreślając absurdalność oskarżeń o agenturalność pod jego adresem.
Źródło: RMF FM