Mateusz Morawiecki chce tylko biało-czerwonych flag na marszu 11 listopada. Zaapelował o "odrzucenie sporów"
Premier Mateusz Morawiecki w trakcie przejazdu do Łowicza podkreślił, że nie chce "antysemickich, czy faszystowskich haseł na marszu 11 listopada". Przypomniał, że Polska jest "ofiarą faszyzmu" i choćby z tego względu powinno to być zabronione.
- Wydaje mi się, że dobrą propozycją byłoby to, żebyśmy mieli tylko flagi biało-czerwone podczas tego marszu - powiedział w niedzielę Mateusz Morawiecki. Premier podczas przejazdu po konwencji Zjednoczonej Prawicy odniósł się w ten sposób do słów przedstawicieli opozycji.
Grzegorz Schetyna i Katarzyna Lubnauer uznali, że wspólne obchody święta 11 listopada można rozważać wtedy, gdy będzie pewne, że nie dojdzie tam do incydentów związanych z m.in. propagowaniem faszyzmu.
- Ten warunek jest jak najbardziej oczywiście do zaakceptowania, ponieważ w pełni podzielamy ten pogląd, żeby broń Boże nie było żadnych haseł faszystowskich, antysemickich. Polska jest ofiarą faszyzmu, barbarzyńskiej niemieckiej napaści, to jest jedna z przyczyn, ale nie jedyna, dla której to powinno być w ogóle zabronione - zapewnił w busie na trasie do Łowicza Morawiecki. I dodał, że "cieszy się", że opozycja ma tylko takie zastrzeżenia.
Premier zaapelował "tak bardzo ciepło, serdecznie do opozycji i do wszystkich, żebyśmy rzeczywiście wykorzystali te dwa miesiące na dobrą organizację tego marszu, żebyśmy poszli w takim stutysięcznym, a może jeszcze więcej, dwustutysięcznym marszu wszyscy z całej Polski i pokazali, że są takie dni, jak stulecie odzyskania niepodległości, gdzie potrafimy odrzucić waśnie, spory i być razem".
- Oni by bardzo tego chcieli - zaznaczył, odwołując się do "wielkich przodków".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl