Mateusz Kijowski nie jest przewodniczącym KOD? WP ujawnia opinię byłego sędziego Trybunału Stanu. Mamy komentarz Zarządu
O tym, że Mateusz Kijowski ze względu na zmiany statutowe nie jest oficjalnym przewodniczącym Komitetu Obrony Demokracji, wspominano w strukturach ruchu od czasu kryzysu fakturowego. WP dotarła do opinii prof. Ludwika Turko, która potwierdza ten zarzut. Obecny stan rzeczy nazywa „trucizną, która zatruwa cały organizm”. Były poseł i sędzia Trybunału Stanu wzywa cały Zarząd Główny do radykalnych działań.
„Miałeś chamie złoty róg?” – pod takim tytułem 20 stycznia na wewnętrznej i zamkniętej grupie facebookowej „Członkowie Komitetu Obrony Demokracji”, swoją krytyczną wobec działań Zarządu Głównej oraz Mateusza Kijowskiego wyraził były poseł i sędzia Trybunału Stanu, prof. Ludwik Turko. W swoim wpisie zaznaczył, że obecna sytuacja wewnątrz ruchu przekroczyła granice jego wytrzymałości, a brak komunikacji, restrykcje i wyciszanie krytycznych głosów na forach internetowych Komitetu, zmuszają go do radykalnych działań. W związku z tym Turko zaapelował do członków Zarządu Głównego o natychmiastowe działanie i zażegnanie chaosu, który pogłębia niejasna sytuacja prawna m.in. Mateusza Kijowskiego. Jak twierdzi - Sprawa kierownictwa KOD jest obecnie dość beznadziejna. KOD nie stać tak słaby i bezkoncepcyjny Zarząd Główny. KODu nie stać również na wizerunek kształtowany przez Mateusza Kijowskiego, który jest niczym trucizna zatruwająca cały organizm. Jego obecne zachowanie jest wręcz tragiczne i żałosne. Poza tym,
przypominam, Mateusz Kijowski nie jest statutowym Przewodniczącym Zarządu Głównego – pisze były sędzia Trybunału Stanu, sympatyk Komitetu Obrony Demokracji.
Jak dodaje w dalszej części swojej wypowiedzi Ludwik Turko, Mateusz Kijowski jest jedynie: "Nieformalnym przewodniczącym, na mocy wewnętrznej uchwały ZG podjętej w marcu 2016, gdy w statucie nie było w ogóle stanowiska przewodniczącego ZG" –. Jego słowa potwierdzają zapisy pierwszego statutu Komitetu Obrony Demokracji z grudnia 2015 r., który obowiązywał na początku działalności stowarzyszenia. Faktycznie w jego treści nie ma wyróżnienia funkcji przewodniczącego, a członków Komitetu podzielono na zwyczajnych, wspierających i honorowych. Zgodnie z rozdziałem IV § 12, mówiącym o władzach stowarzyszenia, były nimi kolejno: Walne Zebranie Członków albo Walne Zebranie Delegatów, Zarząd Główny oraz Komisja Rewizyjna. Choć akt prawny, który określa ramy funkcjonowania stowarzyszenia został uaktualniony o funkcję przewodniczącego oraz wiceprzewodniczącego i wpisany do KRS w październiku 2016 r., nie przeprowadzono na Walnym Zgromadzeniu, który go zatwierdził, wymaganego głosowania do władz KODu. Stąd, jak przypomina
profesor, Mateusz Kijowski nie posiada statutowego mandatu do pełnienia swojej funkcji, co rodzi w obecnej sytuacji cały szereg wątpliwości, również natury etycznej.
Turko w swoim wpisie na wewnętrznej grupie KOD oskarża również sam Zarząd o utrzymywanie istniejącego stanu rzeczy - Obawiam się jednak, że niektórzy członkowie ZG celowo chcą ucinać ten ogon po kawałeczku, aby mieć okazję do kolejnych oświadczeń, wywiadów i żalów - w naiwnym przekonaniu, że wyrabiają sobie w ten sposób lepszą wyborczą pozycję wyjściową. Sami nie wiedzą, że tak naprawdę wyrabiają w ten sposób pozycję wyjściową dla Kijowskiego – komentuje. Jego zdaniem wyjście z obecnej sytuacji jest proste, choć wymaga stanowczych działań. - Dla ukrócenia tej radosnej twórczości niezbędna jest uchwała Zarządu zakazująca członkom ZG indywidualnego wypowiadania się w sprawach będących przedmiotem wewnętrznych personalnych sporów. Zarząd ma się wypowiadać wyłącznie przez uchwały, a nie przez indywidualne enuncjacje swoich członków – proponuje Turko. Ostatecznie, aby nie było wątpliwości co do faktu, kto odpowiada za kierowanie KODem - Zarząd powinien wreszcie swą uchwałą stwierdzić, że wobec nieistnienia
statutowego Przewodniczącego, powierza obowiązki przewodniczenia - z podanym zakresem obowiązków - Krzysztofowi Łozińskiemu. W ten sposób sprawa Kijowskiego byłaby, przynajmniej jeśli chodzi o ZG, załatwiona – przekonuje były sędzia Trybunału Stanu.
- Nie jestem prawnikiem, ale moim zdaniem Mateusz Kijowski został wybrany zgodnie z prawem i jest wpisany jako przewodniczący w KRS. Co do wypowiedzi członków Zarządu Głównego, trudno samą uchwałą wprowadzić taki rygor, bo mieliśmy już wiele uchwał w Zarządzie, które i tak nie były respektowane. Nie jesteśmy partią polityczną i nie mamy profesjonalnego opakowania medialnego, chociaż zgadzam się z tą częścią zarzutu profesora, że powinniśmy być bardziej ascetyczni, jeżeli chodzi o nasze wypowiedzi. Kieruję tę uwagę również do siebie – odnosi się do zarzutów Radomir Szumełda.
- Sytuacja prawna stowarzyszenia KOD wygląda następująco. Podczas jego zakładania musieliśmy działać szybko, dlatego pierwszy podstawowy statut z grudnia 2015 r. został zarejestrowany i wpisany do KRS w już w marcu 2016 r. Następnie Zarząd przyjął regulamin i na jego podstawie wybrał przewodniczącego i wiceprzewodniczącego: Mateusza Kijowskiego i Radomira Szumełdę, choć faktycznie takich funkcji w statucie nie było. Ten stan trwa po dzień dzisiejszy. Następnie w maju i czerwcu 2016 r. ustalono i doprecyzowano nowy statut – zarejestrowany w KRS w październiku - mówi w rozmowie z WP Jarosław Marciniak, sekretarz Zarządu Komitetu Obrony Demokracji.
Dopytany o konkretny zarzut braku umocowania prawnego obecnych władz KOD, odpowiada - Faktycznie, choć wpisano do treści nowego statutu odpowiednie funkcje kierownicze, podczas Zgromadzenia Walnego nie dokonano wyboru przewodniczącego ani jego zastępcy. Zarząd jest zatem wybrany wg starego statutu, a my stoimy w lekkim rozkroku. Prawdą jest również to, ze w marcu obecnego roku powinny się odbyć wybory i dopiero wtedy Walne wybierze prawdziwego przewodniczącego zarządu i stowarzyszenia KOD. Można dywagować, czy w tej sytuacji powinno się odwołać Mateusza Kijowskiego. Jedynym organem, który mógłby to rozstrzygnąć jest sąd, ale nie chcemy iść tą drogą. Musimy zawiłości regulaminowe rozstrzygnąć wewnętrznie poprzez dialog i porozumienie. Propozycja prof. Turko jest zatem jedną z możliwych interpretacji prawnych obecnego stanu rzeczy i jego rozwiązania, ale sądzę, że generuje wiele nowych konfliktów i nie uspokoi nastroju wokół Komitetu - komentuje Jarosław Marciniak.
Ostatnio o prof. Ludwiku Turko zrobiło się głośno, gdy w grudniu 2015 r. nie przyjął z rąk Andrzeja Dudy Krzyża Wolności i Solidarności, a w styczniu tego roku po emisji filmu dokumentalnego "Pucz", obraził szefową "Wiadomości" Marzenę Paczuską słowami: "I z czego się cieszysz głupia c...". Były poseł, fizyk i sędzia Trybunału Stanu jest obecnie wykładowcą na Uniwersytecie Wrocławskim.