Masowe odejścia w USA. Specjaliści opuszczają rządowe agencje
Donald Trump obiecał podczas kampanii wyborczej, że odchudzi przerośniętą jego zdaniem, administrację publiczną w USA. Nie wszystkie skutki jednak przewidział. Jak donosi "The Washington Post", propozycję dowolnego odejścia z pracy lub wcześniejszego przejścia na emeryturę otrzymały tysiące specjalistów. Eksperci ostrzegają, że wpłynie to na pogorszenie jakości usług publicznych.
Co musisz wiedzieć?
- Tysiące pracowników rządowych w USA zdecydowało się na wcześniejsze emerytury lub dobrowolne odejścia z pracy. Proces ten jest koordynowany przez Dział Efektywności Rządowej (DOGE), kierowany przez Elona Muska.
- W wyniku tych działań, instytucje takie jak Narodowe Instytuty Zdrowia czy Ministerstwo Transportu doświadczają opóźnień w wypłatach i problemów z bezpieczeństwem.
- Eksperci ostrzegają, że polityka ta może mieć długofalowe negatywne skutki dla funkcjonowania rządu i jakości usług publicznych.
Według informacji opublikowanych przez "The Washington Post" tysiące pracowników rządowych w USA opuszczają swoje stanowiska. Powodem jest otrzymanie propozycji przejścia na wcześniejszą emeryturę lub dobrowolnego odejścia z pracy.
Działania te są częścią polityki oszczędnościowej, którą wdraża Dział Efektywności Rządowej (DOGE) pod kierownictwem Elona Muska. "Tysiące służbistów opuszczają swoje posady przez propozycje wcześniejszego przejścia na emeryturę, dobrowolnego zwolnienia, ale też strach przed masowymi zwolnieniami" - pisze "The Washington Post".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: ile dać w kopercie na komunię? Polacy podali konkretne stawki
Jakie instytucje są najbardziej dotknięte?
W wyniku tych działań, wiele kluczowych instytucji, takich jak Narodowy Instytut Zdrowia, Federalna Administracja Lotnictwa czy Ministerstwo Transportu, doświadcza poważnych problemów.
"Eksperci ostrzegają, że taka polityka może mieć długoterminowe negatywne skutki dla funkcjonowania rządu oraz świadczenia podstawowych usług dla obywateli" - zauważa "The Washington Post".
Przeczytaj też:
Źródło: The Washington Post