Martwy wieloryb przed ambasadą
Obrońcy środowiska z organizacji Greenpeace przywieźli dziś przed ambasadę Japonii w Berlinie zwłoki 20-tonowego wieloryba, wyłowione z Bałtyku. Zaprotestowano w ten sposób przeciwko polowaniom na wieloryby, prowadzonym przez Japończyków.
18.01.2006 | aktual.: 18.01.2006 20:57
Ogromny martwy wieloryb na przyczepie samochodowej natychmiast stał się atrakcją dla mediów. Na ulicę Hiroszimy w Berlinie, gdzie mieści się ambasada Japonii, przybywa też coraz więcej gapiów. Koło wieloryba dyżuruje kilkunastu aktywistów Greenpeace ubranych w żółte neoprenowe kombinezony.
Mimo protestów ekologów, władze japońskie bronią wielorybnictwa, twierdząc, że polowania na te morskie ssaki służą badaniom naukowym, nawet jeśli mięso złowionych wielorybów trafia ostatecznie do luksusowych restauracji i sklepów delikatesowych.
Greenpeace i inni obrońcy środowiska uważają, że badania można prowadzić na żywych wielorybach lub na takich, które padły bez ingerencji człowieka. "Nauka nie potrzebuje harpunów" - podkreślają aktywiści Greenpeace.
Personel ambasady Japonii w Berlinie odmawia oficjalnych wypowiedzi na temat wieloryba.
Wielki finwal, przywieziony przed japońską ambasadę, padł, wyrzucony na plażę w Zatoce Wismarskiej. Zwłoki zaholowano do Warnemuende, skąd miały zostać przewiezione do jednego z oddziałów Muzeum Morskiego w Stralsundzie, gdzie czekają na nie naukowcy.
Greenpeace zaofiarował pomoc w przewiezieniu wieloryba, ale "zapomniał" poinformować Muzeum Morskie o zmianie trasy. Podróż finwala do Berlina odbyła się bez przeszkód ze strony policji.