Marta Tychmanowicz: koń a sprawa polska. Rocznica śmierci Kasztanki, klaczy Józefa Piłsudskiego
23 listopada 1927 roku o 5 rano zmarła słynna Kasztanka – koń-symbol, dziś niemal ikona nierozerwalnie złączona z Józefem Piłsudskim – ulubiona klacz Komendanta. Wielokrotnie uwieczniana przez malarzy-portrecistów, opiewana w żołnierskich piosenkach - pisze Marta Tychmanowicz w felietonie dla Wirtualnej Polski.
23.11.2012 | aktual.: 05.12.2012 12:23
Przeczytaj wcześniejsze felietony historyczne Marty Tychmanowicz
Następnego dnia – 24 listopada 1927 roku – można było przeczytać w „Kurierze Porannym”: „Stara Kasztanka Marszałka padła wczoraj. Przez trzynaście lat od krwawych bojów Pierwszej Kadrowej pod Kielcami służyła Komendantowi”. Na początku listopada 1927 roku sprowadzono ją specjalnie do Warszawy z Mińska Mazowieckiego, aby mogła towarzyszyć Józefowi Piłsudskiemu podczas defilady z okazji 11 listopada na placu Saskim (dziś plac Marszałka Piłsudskiego). To wówczas miał powstać najsłynniejszy portret autorstwa Wojciecha Kossaka pt. „Józef Piłsudski na Kasztance”. Odesłana do Mińska Mazowieckiego 21 listopada przez niedopatrzenie i lekkomyślność oficerów odpowiedzialnych za jej transport jechała sama bez opieki stajennego w ciemnym i pustym wagonie kolejowym.
Prawdopodobnie w wyniku upadku uszkodziła sobie kręgosłup – po otwarciu wagonu leżała na podłodze, nie mogąc się podnieść. Diagnoza lekarska brzmiała: „Poważny uraz wewnętrzny, silne zaburzenia naczyń krwionośnych i serca”. Żaden z weterynarzy, których także sprowadzono specjalnie z Warszawy, nie był w stanie jej uratować. Dwa dni później Kasztanka już nie żyła.
Z rozkazu (z 25 listopada 1927 roku) podpułkownika Zygmunta Piaseckiego z 7. Pułku Ułanów możemy prześledzić przebieg ostatnich dni Kasztanki: „Dnia 3 listopada klacz Kasztanka, własność Marszałka Piłsudskiego, została wysłana do Warszawy na defiladę z okazji obchodu 9-lecia Niepodległości Polski w dniu 11 listopada. (...) W dniu 21.11.1927 r. została odesłana do Mińska Mazowieckiego transportem kolejowym, gdzie w drodze zachorowała. Na miejscowym dworcu pomimo udzielonych zabiegów lekarskich, przez lekarza weterynarii 7. Pułku Ułanów, porucznika W. Koppe, nie zdołała się już podnieść. Została przywieziona do koszar. Wobec pogarszania się stanu zdrowia została zawezwana pomoc lekarska z Warszawy i w nocy z dnia 21 na 22. 11. przybył ppłk lek. wet. Konrad Millak i ppłk lek. wet. Władysław Kulczycki. Lekarze ci nadal czynili energiczne zabiegi lekarskie – nie zdołali polepszyć stanu zdrowia”.
To właśnie Zygmunta Piaseckiego Piłsudski obwiniał o cierpienie i śmierć swojej ukochanej klaczy i pomimo licznych zasług oraz odznaczeń podpułkownika (m.in. trzykrotnie Krzyż Walecznych oraz złoty, srebrny i kawalerski Krzyż Virtuti Militari) Komendant już do końca swoich dni traktował go jak powietrze.
Kasztanka urodzona w 1909 lub 1910 roku na służbę do Józefa Piłsudskiego trafiła w roku 1914 jako patriotyczny dar ziemianina Ludwika Popiela dla Pierwszej Kompanii Kadrowej. Druga żona Marszałka, Aleksandra Piłsudska, być może z nutą delikatnej zazdrości opisała niezwykłą więź, która wytworzyła się między jej mężem a klaczą: „Między nią a Marszałkiem istniało jakieś tajemne porozumienie, tak doskonałe, że oboje odczuwali swoje nastroje i nawzajem na siebie wpływali”.
Kasztanka służyła Piłsudskiemu do 1922 roku, przeszła cały szlak bojowy Legionów by trafić pod opiekę do 7. Pułku Ułanów Lubelskich do Mińska Mazowieckiego. Miała jednak wciąż swoje służbowe obowiązki – dowożono ją Marszałkowi do Warszawy na wszelkie uroczystości i defilady oraz do Sulejówka, gdy Piłsudski chciał się na niej przejechać lub sprawić radość swoim córkom. Pozostawiła potomstwo (ogier Niemen i klacz Mera), któremu imiona, tak jak i matce, nadał sam Piłsudski. Wielu sądziło, że na pogrzebie Marszałka za jego trumną szła właśnie Kasztanka, jednak ta nie żyła już przecież od ośmiu lat. Tej zaszczytnej roli dostąpiła właśnie Mera, która wyglądem najbardziej ją przypominała.
Kasztankę pochowano w parku na terenie koszar 7. Pułku Ułanów w Mińsku Mazowieckim, gdzie do dzisiaj znajduje się kamień z napisem: „Tu leży KASZTANKA, ulubiona klacz bojowa Marszałka Piłsudskiego” (jest to replika przedwojennego nagrobka, położona prawdopodobnie w miejscu pochówku szczątków klaczy). Zdjętą z Kasztanki skórę wypchano i postawiono w Belwederze, skąd w czasie drugiej wojny trafiła do magazynów Muzeum Wojska Polskiego.
Po wojnie na rozkaz marszałka Michała Roli-Żymierskiego, który służył w Pierwszej Brygadzie Piłsudskiego, została spalona na muzealnym dziedzińcu we wrześniu 1945 roku. Powodem miał być jej fatalny stan, plotkowano jednak, iż była to osobista zemsta Żymierskiego, który w 1927 roku za nadużycia finansowe został zdegradowany ze stopnia generała brygady i skazany na więzienie.
Ani Tarant (koń hetmana Stefana Czarnieckiego), ani Szumka (ogier Józefa Poniatowskiego)
, ani nawet Pałasz (słynny koń Jana III Sobieskiego, z którego król miał wydawać rozkazy podczas zwycięskiej odsieczy wiedeńskiej) nie zapisały się w społecznej pamięci, historycznej oraz kulturowej ikonografii z porównywalną siłą co Kasztanka Józefa Piłsudskiego.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski