Marta Kaczyńska: mój ojciec nieraz zawiódł się na Donaldzie Tusku
Dla ekipy obecnego premiera tragedia smoleńska jest cynicznie używanym narzędziem konfliktowania Polaków, dzielenia, szantażowania wyborców. Śmierć polskiej elity nie obchodzi ich chyba w ogóle - ocenia w rozmowie z tygodnikiem "W Sieci" Marta Kaczyńska. Córka tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Lecha Kaczyńskiego pytana, co powiedziałby dzisiaj jej ojciec, odpowiada, że jest przekonana, że byłoby to jedno zdanie: "Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie".
Marta Kaczyńska pytana, skąd jej zdaniem bierze się kolejna kampania ataków na niezależnych naukowców pracujących nad sprawą katastrofy smoleńskiej, odpowiada, że w szerszej perspektywie chodzi o storpedowanie dojścia do prawdy. - Mamy wierzyć w rosyjskie i rządowe manipulacje, a jeśli nie wierzymy i sprawdzamy sami, na dodatek wykazując kłamstwa, uruchamia się medialną przewagę i próbuje nas zakrzyczeć - zaznacza.
Jednocześnie podkreśla, że odpowiedzią na poważne badania są inwektywy, reakcją na obszerne zeznania w prokuraturze zmanipulowany przeciek, a zamiast debaty z ekspertami mamy medialne nagonki. Wlicza do tego oświadczenia niektórych uczelni, odcinających się od działań zatrudnionych tam naukowców zaangażowanych w badanie katastrofy smoleńskiej.
- Obliczenia prof. Wiesława Biniendy pokazują, że skrzydło nie mogło zostać urwane wskutek zderzenia z brzozą, bo wszelkie symulacje wskazują, iż je przecina. Dr Grzegorz Szuladziński na podstawie swoich badań wskazuje, że na pokładzie tupolewa doszło do eksplozji, a dr Kazimierz Nowaczyk - spreparowanie przez komisję Millera wykresu rzekomego przebiegu katastrofy - wylicza Kaczyńska dopytywana, czego się konkretnie dowiedziała dzięki pracy niezależnych ekspertów.
Córka tragicznie zmarłego prezydenta pytana m.in. jak w kontekście Smoleńska zachował się Donald Tusk, odpowiada, że sprawia wrażenie, jakby uznał, że to nie jego sprawa. - Jakby zginął nie prezydent Polski, lecz jakiegoś odległego, mało znaczącego dla nas państwa. Jego zachowanie nie trzyma żadnego standardu, sądzę, że będzie przez historyków ocenione jednoznacznie. Począwszy od gry, jaką podjął z Rosją przed 10 kwietnia, skierowanej przeciw własnemu prezydentowi, przez zezwolenie na to, by jego ówczesny przyjaciel Janusz Palikot obrażał pamięć ojca już po śmierci taty, po to, co dzieje się do dziś - mówi.
Kaczyńska przyznaje, że jej ojciec Lech Kaczyński nieraz zawiódł się na Donaldzie Tusku. - Można to było uznać za element gry politycznej. W obliczu tak wielkiej tragedii wszyscy powinniśmy być jednością w dążeniu do ustalenia prawdy, a szef rządu zdaje się wciąż grać - zaznacza.
Córka Lecha Kaczyńskiego dopytywana również m.in. co - jak przypuszcza - powiedziałby nam dzisiaj Lech Kaczyński, odpowiada, że nie jest to kwestia przypuszczeń, ale wie to, jak każdy, kto znał jej ojca. - Prezydent Kaczyński miałby do powiedzenia nam wszystkim jedno zdanie: "Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie" - puentuje.
Źródło: "W Sieci"