Marsz Niepodległości 2019 we Wrocławiu rozwiązany. Powodem mowa nienawiści i race
Po około pół godziny został rozwiązany Marsz Niepodległości 2019 we Wrocławiu. Policja próbuje go zastopować. Były ksiądz Jacek Międlar deklaruje jednak, że "nie zatrzymają nas". W stronę policji poleciały race.
11.11.2019 | aktual.: 12.11.2019 17:49
Marsz Niepodległości 2019 we Wrocławiu rozpoczął się o godz. 19. Przemarsz z okazji 11 listopada i utrudnienia z nim związane miały trwać około kilka godzin. W ciągu 15 minut policja wystosowała do manifestantów cztery ostrzeżenia. Po chwili manifestacja została przerwana. Powodem były antysemickie okrzyki i odpalone race - informuje portal tuwroclaw.pl.
Uczestnicy mieli się rozejść, ale tak się nie stało. Jacek Międlar, były ksiądz i jeden ze współorganizatorów Marszu Niepodległości 2019 we Wrocławiu krzyczał "nie zatrzymacie nas". W stronę policji poleciały wspomniane race, a także butelki i kamienie. Funkcjonariusze odpowiedzieli armatkami wodnymi, a także gazem - podają dziennikarze. Demonstranci zostali zatrzymani, ale nie wiadomo ile osób.
W akcji udział biorą policjanci z karabinami i antyterroryści. Lekko ranny został jeden z mundurowych. W manifestacji udział wzięło kilka tysięcy osób. Był organizowany pod hasłem: "Żeby Polska była Polską". Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk jeszcze kilka dni przed rozpoczęciem przemarszu ostrzegał, że demonstracja zostanie przerwana, jeśli będę skandowane hasła uznawane ze mowę nienawiści.
Źródło: tuwroclaw.pl