Marian Trojan nie żyje. Znany artysta i działacz polonijny zmarł na Węgrzech, miał 85 lat
• Marian Trojan trafił na Węgry jako uchodźca w 1939 roku
• Był ostatnim żyjącym na Węgrzech "boglarczykiem", czyli uczniem polskiej szkoły działającej podczas II wojny światowej w Balatonboglar nad Balatonem
• Dla niego polskie sprawy były na pierwszym miejscu - powiedział córka Tuende Trojan
Znany artysta i działacz polonijny Marian Trojan, który trafił na Węgry jako uchodźca w 1939 r., zmarł w niedzielę w wieku 85 lat - poinformowała jego córka Tuende Trojan.
Marian Trojan był ostatnim żyjącym na Węgrzech "boglarczykiem", czyli uczniem polskiej szkoły i gimnazjum, które działały podczas II wojny światowej w Balatonboglar nad Balatonem.
Trojan urodził się w Przemyślu, skąd wraz z rodziną przyjechał na Węgry w wieku 8 lat we wrześniu 1939 roku, po zaatakowaniu Polski przez ZSRR. - Najpierw trafili do Fuezesabony, 20 km od Egeru (w północno-wschodnich Węgrzech). Tam rodzice poznali się jako dzieci - powiedziała jego córka. Od 1940 r. cała rodzina przeniosła się do Balatonboglar, gdzie Marian skończył polską szkołę podstawową. Rodzina opuściła miasto w 1944 r., po zajęciu Węgier przez hitlerowców, i w 1945 powróciła do Polski.
- Mój tata skończył w Przemyślu szkołę średnią, a potem przez 3 lata był w seminarium duchownym, bo babcia chciała, żeby został księdzem. Właśnie w seminarium zajął się działalnością plastyczną - powiedziała Tuende Trojan. Przez cały czas korespondował jednak z przyjaciółką z czasów dzieciństwa z Fuezesabony i po śmierci babci "korespondencyjnie postanowili się pobrać". Ślub odbył się na Węgrzech w 1956 r., ale ponieważ pan młody miał pozwolenie na pobyt na Węgrzech tylko przez trzy tygodnie, wrócił od Polski i zaczął studiować architekturę na politechnice w Krakowie, jednocześnie pobierając prywatne nauki u grafika i malarza Jerzego Panka. Od 1957 roku mieszkał już na Węgrzech.
Marian Trojan zmarł na Węgrzech. "Dla niego polskie sprawy były na pierwszym miejscu"
Był bardzo aktywny w środowiskach polonijnych. - Dla niego polskie sprawy były na pierwszym miejscu. Był członkiem Polskiego Stowarzyszenia Kulturalnego im. Bema, bardzo aktywnie zabiegał, żeby Dom Polski, który (po znacjonalizowaniu w latach 50.) był domem starców, trafił z powrotem do Polonii - zaznaczyła Tuende Trojan.
Wykonał zestaw grafik przedstawiających polsko-węgierskich bohaterów z lat 1948-1949 r. oraz ważne postaci obydwu krajów z ostatniego 1000-lecia. - Zostawiał je szkołom - podkreśliła córka.
Był też jednym z założycieli Stowarzyszenia Katolików Polskich na Węgrzech. - Na początku lat 90., kiedy tworzyło się stowarzyszenie, poznałam go w kościele polskim. Był niesamowicie aktywnym działaczem, można powiedzieć: zapaleńcem - powiedziała szefowa stowarzyszenia Monika Molnar-Sagun.
- Od samego początku mówił, że trzeba ratować nasz kościółek w Koebanya (dzielnica Budapesztu)
, który był bardzo zaniedbany. Kiedy już powstało stowarzyszenie, mieliśmy możliwość jego odnowienia. Spędził tam mnóstwo godzin nad naszymi witrażami, które były w bardzo złym stanie. Własnoręcznie je odnawiał. To była bardzo żmudna praca, pochłaniała mnóstwo czasu, ale on to robił z niezwykłym zaangażowaniem - zaznaczyła Molnar-Sagun.
Tuende Trojan wspomina z kolei, że jej ojciec znalazł u jakiegoś proboszcza tablicę pamiątkową Juliusza Słowackiego, która w nieznany sposób trafiła na Węgry. - Zabiegał, żeby ta tablica trafiła do Związku Pisarzy Polskich do Warszawy. I jest tam do tej pory. Na jej odsłonięciu występował m.in. Daniel Olbrychski - powiedziała. Trojan podejmował też starania o kojarzenie miast partnerskich, np. Egeru z Przemyślem.
Trojan był odznaczony medalem "Zasłużony dla Kultury Polskiej" i Krzyżem Kawalerskim RP
- To mój ojciec znalazł na cmentarzu w Egerze polską kwaterę z grobami oficerów zmarłych podczas II wojny światowej śmiercią naturalną i wywalczył odnowienie tych grobów - powiedziała.
Bardzo też pomagał Polakom w potrzebie. - Z dzieciństwa pamiętam, że przez całe wakacje przyjeżdżali do nas Polacy, którzy nie znali mojego taty, ale słyszeli, że może pomóc np. w znalezieniu miejsca na namiot. Pomagał też w razie wypadków. Ich ofiary nawet u nas mieszkały i stołowały się, bo niedaleko jest autostrada M3 - powiedziała jego córka.
- Pozostał Polakiem. Nie miał obywatelstwa węgierskiego, mimo że bardzo dobrze mówił i pisał po węgiersku - zaznaczyła.
Marian Trojan został odznaczony m.in. medalem "Zasłużony dla Kultury Polskiej", Krzyżem Kawalerskim RP, Krzyżem Oficerskim RP, a także medalem za zasługi dla węgierskiej Polonii.