ŚwiatMarek Sierocki dla WP: Jackson był bardzo samotny

Marek Sierocki dla WP: Jackson był bardzo samotny

- Michael Jackson był bardzo samotnym człowiekiem. Od najmłodszych lat żył i pracował w świecie oderwanym od rzeczywistości. Mimo że wiele osób go otaczało, to nie byli to najlepsi doradcy. Wydaje mi się, że nie miał nikogo obok siebie, kto pokazałby mu jak żyć - powiedział Wirtualnej Polsce Marek Sierocki, dziennikarz muzyczny, który jako jedyny relacjonował wizytę Jacko w Polsce.

Marek Sierocki dla WP: Jackson był bardzo samotny
Źródło zdjęć: © AKPA

26.06.2009 | aktual.: 26.06.2009 16:49

WP: Jan Stanisławski: Co Pan czuł, gdy dowiedział się o śmierci Michaela Jacksona?

Marek Sierocki: Przede wszystkim wielki smutek, że odszedł ktoś, kto mi towarzyszył od najmłodszych lat. Odkąd zacząłem słuchać muzyki, jednym z pierwszych utworów, który na trwałe zakorzenił się w mojej pamięci był „ABC”, którą wykonywał wraz ze swoją rodziną. Potem przeżywałem premiery fantastycznych płyt, takich jak „Off The Wall”, „Thriller”, czy „Bad”, które są kamieniami milowymi w historii muzyki rozrywkowej. Czułem smutek, że odchodzi ktoś niepowtarzalny, jeden z ostatnich wielkich muzyków, którzy tworzyli w XX wieku. Myślę, że można go postawić na równi z Beatlesami, czy Elvisem Presleyem. Nie boję się takiego porównania, bo Jackson stworzył naprawdę niesamowite rzeczy. 750 milionów sprzedanych płyt świadczy o tym, że jego muzyka dotarła do mas na całym świecie. Czuję żal i smutek, że już nie nagra nic nowego, ale na szczęście pozostały jego utwory.

WP: Pan jako jedyny relacjonował wizytę Jacksona w Polsce. Jaki był dla Pana? Jak wam się współpracowało?

– Przede wszystkim był bardzo miły i skromny. Zostaliśmy poproszeni przez jego menedżerów o dyskretne towarzyszenie mu podczas tej wizyty, chodziło o to żebyśmy nie byli zbyt namolni i nie wchodzili na niego. Jackson był bardzo sympatyczny i uprzejmy, każdego dnia dziękował ekipie za pracę. Po wizycie jego menagement zakupił na pamiątkę wszystkie taśmy od TVP.

WP: Jak Pan wspomina koncert artysty w Polsce?

– Byłem dwukrotnie na jego koncertach. Pierwszy raz zobaczyłem go kilka lat wcześniej w Monachium, później w Warszawie. Jackson był znakomitym mistrzem ceremonii na koncercie. Niepowtarzalnie śpiewał, ale też świetnie tańczył, zawsze występował z doskonałymi muzykami. Do tego niesamowita oprawa świetlna. Myślę, że dziś dawałby jeszcze lepsze koncerty, ponieważ teraz jest dużo lepszy sprzęt dźwiękowy i oświetleniowy.

WP: Wiele osób twierdzi, że to media zabiły króla popu. Jak by się Pan do tego odniósł?

– Coś w tym jest. Generalnie media wchodząc w prywatność muzyków zdecydowanie przesadzają. Ale w gruncie rzeczy Jacko był bardzo samotnym człowiekiem. Od najmłodszych lat żył i pracował w świecie oderwanym od rzeczywistości. Mimo, że wiele osób otaczało go, to nie byli to najlepsi doradcy. No bo jak można zmarnotrawić takę fortunę? 750 milionów egzemplarzy sprzedanych płyt to jest wynik, o którym inni mogą tylko marzyć. Majątek Jacksona został roztrwoniony. Wydaje mi się, że nie miał nikogo obok siebie, kto pokazałby mu jak żyć, aby nie stracić całego majątku.

WP: Czy kontrowersje związane z posądzeniem artysty o pedofilię zmieniły w jakiś sposób Pana stosunek do niego?

– Zawsze patrzyłem na to z przymrużeniem oka. Nie zmieniłem do niego podejścia. Dla mnie najważniejsza była jego muzyka. Żadna afera z jego udziałem nie przesłoni wartości muzycznej, która jest na jego krążkach.

WP: Jak Pan myśli, na czym polega fenomen Jacko?

– Na swojej drodze spotykał odpowiednich ludzi. Nie tylko miał wielki talent i umiejętności, ale też wspaniałych artystów, z którymi współpracował. Pierwsza była Diana Ross, która pomogła mu gdy jeszcze był dzieckiem. Potem był Quincy Jones, który wyprodukował jego trzy najlepsze albumy: „Off The Wall”, „Thriller” i „Bad”. Także muzycy, którzy z nim grali, reprezentowali najwyższy poziom. Jackson umiał się wypromować, postawił na teledyski i to był strzał w dziesiątkę. Początek lat 80. to rozwój telewizji satelitarnych, sieci kablowych i telewizji muzycznych. Klipy Jacksona z tamtego okresu weszły na stałe do kanonu najlepszych teledysków.

W jego muzyce jest coś niepowtarzalnego, zawsze był kilka kroków przed konkurencją. Wielu współczesnych artystów czerpie z twórczości Jacksona – samplują jego kawałki, czy wykorzystują podobne układy choreograficzne.

WP: Sądzi Pan, że jeszcze pojawią się na rynku muzycznym gwiazdy pokroju Jacksona?

– Uważam, że czas wielkich muzyków, takich jak Jackson, The Beatles, czy Presley niestety już się skończył.

WP: Ma Pan swoją ulubioną piosenkę Michaela Jacksona?

– Ulubionych piosenek mam bardzo dużo, ale myślę, że największe wrażenie zrobiła na mnie pierwsza płyta „Of The Wall”. Gdy pierwszy raz usłyszałem utwór „Don’t stop till you get enough” to zrobił na mnie od razu piorunujące wrażenie. „Billie Jean” to kolejny fantastyczny utwór, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Rozmawiał Jan Stanisławski, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)