Marek Lisiński żąda od Kościoła miliona złotych. Ujawniany nowe fakty

Marek Lisiński żąda od Kościoła miliona złotych. Ujawniany nowe fakty

Marek Lisiński żąda od Kościoła miliona złotych. Ujawniany nowe fakty
Źródło zdjęć: © Forum | Andrzej Hulimka
Tomasz Molga
10.06.2019 09:14

Marek Lisiński, uważający się za ofiarę molestowania seksualnego księdza żąda miliona złotych zadośćuczynienia - dowiaduje się nieoficjalnie WP. Zapłacić ma kuria w Płocku, parafia oraz ksiądz, rzekomy prześladowca.

Sprawa Marka Lisińskiego, założyciela Fundacji "Nie Lękajcie się" wzbudza coraz więcej kontrowersji. Przez długi czas był on twarzą walki ze zjawiskiem tuszowania pedofilii w polskim Kościele. Potem media ujawniły informację, że od jednej z ofiar, która uzyskała już zadośćuczynienie wyciągnął 30 tys. zł. Pisaliśmy też o szeregu wątpliwości wokół uznania Lisińskiego za ofiarę molestowania. Ksiądz (rzekomy sprawca) oraz parafianie z jego rodzinnej wsi uważają, że Lisiński skłamał, by wyłudzić pieniądze od kościoła.

Milion za naruszenie nietykalności cielesnej

Okazuje się, że stawka gry jest bardzo wysoka. W toczącej się w sądzie sprawie o naruszenie dóbr osobistych i nietykalności cielesnej adwokat Lisińskiego miał złożyć wniosek o przyznanie miliona złotych zadośćuczynienia Sprawę przeciwko diecezji płockiej rozpatruje Sąd Apelacyjny w Łodzi. Proces toczy się z wyłączeniem jawności. Obie strony odmówiły komentarza w sprawie wniosku o milion złotych zadośćuczynienia.

- Sprawa nie zakończyła się wydaniem prawomocnego orzeczenia, a jednocześnie toczy się z wyłączeniem jawności - napisała nam Dr Elżbieta Grzybowska, Rzecznik Kurii Diecezjalnej Płockiej.
- Nie wypowiem się w tej sprawie - wtóruje mec. Jarosław Głuchowski, pełnomocnik Marka Lisińskiego. To ten sam prawnik, który uzyskał milion złotych zadośćuczynienia dla ofiary księdza, członka zgromadzenia Towarzystwa Chrystusowego.

Rosnące oczekiwania wobec kurii

Nieoficjalnie dało nam się jednak poznać szczegóły sprawy. W pierwszym postępowaniu Lisiński uzyskał korzystny wyrok. Sąd nakazał m.in aby ksiądz przeprosił swoją ofiarę i zapłacił 10 tys. zł. Sąd uznał, że „powód nie był w stanie przedstawić osobowych źródeł dowodowych" (do wykorzystywania seksualnego miało dojść w 1981 roku). Oparł się jednak na dekrecie płockiego biskupa Piotra Libery, który ukarał księdza w reakcji na oskarżenie Lisińskiego. Do kary doszło, mimo że występujący w postępowaniu kanonicznym biegły psycholog oraz postulator sprawiedliwości wątpili w winę księdza. O wątpliwościach wokół tej sprawy pisaliśmy w WP.

Marek Lisiński wysyłał do kanclerza kurii płockiej listy, w których oczekiwał od biskupa płockiego wsparcia finansowego w wysokości 150 tys. zł., a następnie 200 tys. zł. W jednym z listów czytamy: "Jeżeli Biskup byłby gotowy wypłacić mi rekompensatę w wysokości 200 tys. zł na terapię, straty moralne i psychiczne, gotów jestem zrzec się przyszłych roszczeń, a nawet wycofać się z działalności publicznej w fundacji".

Następnie rozszerzył powództwo, domagając się miliona złotych.

Kto mi pomoże, to się odwdzięczę

Cieniem na całej sprawie kładą się ujawniane ostatnio dokumenty. Gazeta Wyborcza przytoczyła mail Lisińskiego do znajomego - ważnego świadka rzekomego molestowania. Prosi w nim, żeby ten pomógł mu w sprawie konfliktu z Kurią. "Pisałem ci, że kto mi pomoże, to odwdzięczę się, choć wiem, że nikt mi już nie wierzy, bo tyle nawywijałem w życiu i tylu skrzywdziłem, nawet i rodzina mi nie ufa" - pada w mailu.

Mieszkańcy parafii , w której pracował ks. Witkowski (podpisani z imienia i nazwiska), pisali do biskupa listy opisujące Lisińskiego, jako osobę delikatnie mówiąc nieuczciwą. Zarzucają mu posługiwanie się oszczerstwami wobec księdza "w celu osiągnięcia korzyści majątkowych".

Głos w sprawie zabrała nawet była wójt Gminy Bieżuń. Przypomniała, że chciała zatrudnić Lisińskiego jako terapeutę dla osób z problemami alkoholowymi. Mimo opłacenia kursu przez gminę nie stawił się do pracy. "Wyjechał, pozostawiając rodzinę i liczne zadłużenia. Stwierdzam, że Marek Lisiński jest człowiekiem nieuczciwym, niewiarygodnym i nieodpowiedzialnym, któremu zależy tylko na pieniądzach, nawet zdobytych nieuczciwą drogą - napisała w oświadczeniu kierowanym do biskupa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (31)
Zobacz także