Marek Jurek: w pewnym sensie tak, ale ściśle biorąc nie

(RadioZet)

Marek Jurek: w pewnym sensie tak, ale ściśle biorąc nie
Źródło zdjęć: © RadioZet

27.10.2005 | aktual.: 27.10.2005 12:34

Obraz

Gościem Radia ZET jest Marek Jurek, marszałek Sejmu, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie marszałku, czy pan jest na stałe, czy tylko na chwilę? Zostałem wybrany na marszałka Sejmu i chcę nim kierować przez cztery lata. Sejm potrzebuje dobrego kierownictwa, natomiast podejrzewam, że pyta pani o moją deklarację, która złożyłem w czasie przemówienie, które miałem po przyjęciu urzędu i potem powtórzyłem to wieczorem w mediach. Oczywiście, jeżeli w pewnym momencie, dysponowanie moją osobą, przez mnie przede wszystkim mogłoby ułatwić znalezienie lepszych, niż w tej chwili rozwiązań i dla koalicji rządowej i dla współpracy rządu i parlamentu, to oczywiście moja osoba jest do dyspozycji. Czyli mógłby pan się wycofać, gdyby Platforma Obywatelska zdecydowała się na to, że jednak Donald Tusk mógłby być marszałkiem, tak? Ja myślę, że zbudowanie dla Polski rządu większościowego to jest bardzo wielka sprawa, dlatego, że mniejszościowo nie rządzi się łatwo. Tak, jak wczoraj, Prawo
i Sprawiedliwość podjęło decyzje, której ja byłem uczestnikiem - w podwójnej roli, jako współtwórca i jako przedmiot – wystawienia i własnego kandydata na marszałka Sejmu, to dlatego, że chcieliśmy pokazać, że instytucje muszą działać, niezależnie od tego, czy ktoś chce w negocjacjach wykorzystywać nieczynność instytucji i wywierać nacisk na ludzi, którzy czują się odpowiedzialni za państwo, czy nie. Wybraliśmy marszałka Sejmu i jeżeli Sejm będzie musiał wybrać rząd mniejszościowy, to jeżeli znajdzie się odpowiednia większość dla takiego rządu, to też wybierze. Ale większość już się znalazła, bo jest koalicja z Ligą Polskich Rodzin, jest koalicja z Samoobroną. Już się znalazła ta większość, tak więc nie ma problemu. Na tej zasadzie można mówić, że w poprzednim Sejmie istniała większość przeciwko polityce praw rodziny. SLD i – proszę mi wybaczyć eufemizm – największej partii liberalnej w Polsce i ta większość też wielokrotnie dochodziła do głosu, w sprawach podatkowych, w sprawach społecznych itd. No
naprawdę, zbieżność poglądów w jednej sprawie nie tworzy żadnych koalicji i nie chcę już po raz kolejny przypominać, kto popierał kampanię kontrkandydata prezydenta Kaczyńskiego. No kto popierał? Nie chcę przypominać, kto popierał. Nawet kiedy krytykowałem te akty poparcia i uważałem, że kontrkandydat prezydenta Kaczyńskiego powinien się zdystanować od swoich zwolenników, to nawet wtedy nie nazywałem tego koalicją. Powinien się zdystanować od poparcia prezydenta Kwaśniewskiego? Na przykład. Naprawdę? Bo albo chcemy w Polsce zmian, albo nie. A kontrkandydat Donalda Tuska nie zdystansował się poparcia Andrzeja Leppera. Pani redaktor, miejmy realistyczny obraz rzeczywistości. Albo chcemy usunąć takie sytuacje, jak to, co się w kancelarii prezydenta działo wokół sprawy Orlenu np., albo nie. My chcemy. I chcemy właśnie ustalić, czy nasi partnerzy też chcą. Głęboko wierzymy, że tak jest, dlatego, że w Prawie i Sprawiedliwości, w moim środowisku, byliśmy przekonani, że takim sygnałem dla nas, bardzo ważnym, była
działalność Jana Rokity w komisji rywinowskiej. Że tam nastąpiła głęboka zmiana, jeżeli chodzi o percepcje rzeczywistości, tego, co się w Polsce dzieje. Kryzysu instytucji publicznej, permanentnej nieuczciwości. I dlatego Andrzej Lepper został wicemarszałkiem, panie marszałku? Andrzej Lepper został marszałkiem dlatego, że został desygnowany przez swój klub parlamentarny i dlatego, że Sejm, zgodnie... Ale dzięki poparciu Prawa i Sprawiedliwości został wicemarszałkiem panie marszałku. Nie, został wicemarszałkiem przede wszystkim dlatego, że Sejm zgodnie – powtórzę jeszcze raz – zgodnie, przyjął zasadę, że wszystkie kluby parlamentarne są reprezentowane w prezydium Sejmu. Wszystkim klubom to odpowiadało i wydaje mi się – to jest pewien eksperyment – że takiej sytuacji nie było jeszcze w historii III Rzeczpospolitej, a jeżeli mnie pamięć historyka nie myli, to również w historii II Rzeczpospolitej, to jest pewien eksperyment... Ale nie zadrżała panu ręka, kiedy pan głosował za Andrzejem Lepperem? Za Wojciechem
Olejniczakiem też nie. O ile sobie przypominam, to jednak Andrzej Lepper słynął z burd sejmowych, a nie Wojciech Olejniczak. Pani redaktor, czym zasłynął klub parlamentarny Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jaką ilością działań uchybiających godności Sejmu. Ale ja panu mówię o postaci Andrzeja Leppera. Miała być odnowa moralna, miał być inny Sejm i Andrzej Lepper jest wicemarszałkiem. Pani redaktor, Andrzej Lepper jest liderem trzeciego klubu w Sejmie, który desygnował go na to stanowisko. Tak mówił Sojusz Lewicy Demokratycznej i wtedy był krytykowany przez Prawo i Sprawiedliwość. Naprawdę, nie widzi pani różnicy? Jak to nie widzę różnicy? W wyborze pana Leppera w 2001 roku i w 2005. Nie, w Andrzeju Lepperze nie widzę różnicy. To ja pani pokażę bardzo prosto. W 2001 roku pan Lepper został wybrany w głosowaniu opcjonalnym przeciwko prof. Lechowi Kaczyńskiemu, dziś prezydentowi elektowi Rzeczpospolitej. Wtedy, po pierwsze, Sojusz Lewicy Demokratycznej pojął taką decyzję – Lepper “Tak”, Kaczyński “Nie”, to nie
była reprezentacja wszystkich klubów prezydium Sejmu. Po drugie, naszym kolegom, chcielibyśmy, żeby naprawdę to zrozumieli, ta sytuacja nie przeszkodziła w wyborze między dwoma drogami – solidarnego bojkotu tamtego prezydium Sejmu i udziału Ale chciałam tylko powiedzieć, że Platforma Obywatelska nie głosowała wtedy za Andrzejem Lepperem. Nie głosowała, natomiast przyjęła współnominacje ze strony SLD. SLD dysponowało większością i zdecydowało – Lepper i Tusk tak, Kaczyński nie Pan też przyjął Wojciecha Olejniczaka do prezydium. I tu jest różnica, że dzisiaj, jako cały Sejm, podjęliśmy decyzje, że nie wybieramy przedstawicieli jednych klubów przeciwko innym, tylko wszystkie klubu sa reprezentowane. W tym sensie, każdy klub bierze odpowiedzialność za swojego przedstawiciela. Mówię, to jest po raz pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu taki przypadek. Ja mam nadzieję, że reprezentacja wszystkich klubów ułatwi usuwanie z pola sporu sejmowego to, co ma charakter techniczny i to, co może przygotować dobrze
debatę ułatwi współpracę między klubami. Zobaczymy jak to będzie działać, ale jest szansa i wszyscy się na to zgodzili. “Widać, że powstaje zupełnie inna koalicja, ojciec Rydzyk zwyciężył i teraz realizowany jest plan zatopienia Platformy”, tak mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz. Trudno to komentować, ja powtórzę jeszcze raz, że mogę pokazać cały szereg głosowań, cały szereg wypowiedzi, nie mówiąc o ostatnich wyborach parlamentarnych, kiedy partia pani prezes Gronkiewicz-Waltz znajdowała się zbieżnościach, do których nie chce się przyznawać, ani z których my nie robimy żadnych koalicji. Wczoraj była taka sytuacja, że albo Sejm nadal nie będzie miał marszałka, a urząd marszałka ma rangę konstytucyjną, po prostu jest potrzebny państwu, albo go wybierzemy. Prawo i Sprawiedliwość pokazało, że owszem... Pani redaktor, ja wczoraj idąc do Sejmu, zakładałem, że w wyborach, które będą miały charakter niekontrowersyjny zostanę wicemarszałkiem i będę pracował w prezydium Sejmu. No tak, ale państwo wskazywali, kto ma być
marszałkiem z Platformy Obywatelskiej. Nie. W pewnym sensie tak, ale ściśle biorąc nie. Ściśle biorąc nie. No jak to? Przecież PiS powiedział, że nie Bronisław Komorowski. Pani redaktor, zaraz to wyjaśnię. Wskazanie negatywne nie jest wskazaniem, kto ma być. My powiedzieliśmy, że po pierwsze, bardzo byśmy pragnęli, żeby Donald Tusk został marszałkiem Sejmu, bo to byłoby jakby zamknięcie kampanii prezydenckiej i takie ostateczne zjednoczenie opinii publicznej wokół tych zadań, które teraz przed państwem stoją. My powiedzieliśmy, że tylko dwie osoby nie są akceptowane przez PiS, tzn. pani prezes Gronkiewicz-Waltz i Bronisław Komorowski. Trzeci warunek, oczekiwaliśmy deklaracji i intencji, że Platforma chce wspólnej koalicji, chce rządzić z PiS. Bronisław Komorowski, który jest moim przyjacielem i którego ja po ludzku lubię, co tu dużo mówić, od wielu miesięcy demonstruje skrajny sceptycyzm wobec tej koalicji. Nie, nie prawda, nie wobec koalicji, tylko poglądów polityków PiS-, tak samo jak politycy PiS-u byli w
sporze z politykami PO. Czy któryś z polityków PiS-u, nawet najbardziej sceptyczny w stosunku do Platformy, powiedział, że sukces wyborczy PO, to, że to jest druga partia, że to jest nasz partner, w pewnym stopniu konieczny, wskazany przez wyborców, to nieszczęście dla Polski? Naprawdę, czy trudno już o większą manifestacje sceptycyzmu. A wie pan jaką ma pan wartość giełdową? Czytał pan? Do wczoraj inwestorzy zagraniczni święcie wierzyli w koalicję, po południu zaczęli sprzedawać akcje polskich spółek, pozbywali się papierów skarbowych i naszej waluty. Pani redaktor, tytuł tej notatki na pierwszej stronie “Gazety Wyborczej”, jak każdy tytuł, jest interpretacją faktów, które się podaje, natomiast wykres, który pokazuje tutaj spadek notowań to jest niestety cena – powiem otwarcie – gry kolegów, którzy wczoraj nie chcieli zbudować niekontrowersyjnej koalicji wobec jednej kandydatury, np. Donalda Tuska, np. innego polityka wskazanego przez PO, po deklaracji, że chcemy wspólnego rządu, albo polityka neutralnego.
Wszystkiego próbowaliśmy, ale instytucje muszą działać, bo państwo musi działać. Ostatnie pytanie, czy Stefan Niesiołowski może być wicemarszałkiem Senatu, czy wg pana, PiS powinien poprzeć tę kandydaturę? ... Tu pan marszałek się uśmiecha. Ja bardzo lubię Stefana Niesiołowskiego, z akcentem na “bardzo”, natomiast jego wypowiedzi wywołują taką konsternację w środowisku Prawa i Sprawiedliwości, że naprawdę wielu wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego nie sposób bronić. Pewnie dlatego, że Stefan Niesiołowski mówi, że ojciec Rydzyk powinien się rozliczyć z cegiełek na stocznie. Stefan Niesiołowski ojcu Rydzykowi odmawia tytułu, którego katolik powinien używać wobec każdego księdza, który legalnie pracuje w strukturach Kościoła katolickiego. To nie jest struktura Kościoła Katolickiego. Radio Maryja to nie są struktury. Ojciec Rydzyk jest kapłanem katolickim, a którym Stefan mówi... Pani redaktor, dajmy spokój. Czyli nie? Ja jestem marszałkiem Sejmu, nie podejmuje żadnej decyzji w tej sprawie. Mówię tylko, że za
każdym razem, gdy w planie czysto ludzkim, towarzyskim, próbowałem tłumaczyć temperamentem wiele wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego, to człowiekowi już brak argumentu wobec tego, co on ostatnimi czasy mówi na temat Prawa i Sprawiedliwości. Gdybym Stefana spotkał, to bym mu powiedział – Stefan, przybastuj trochę! O, wczoraj premier Marcinkiewicz powiedział – wara od służb, przedwczoraj Ludwik Dorn powiedział – uspokój się pan, a dzisiaj pan mówi... Przybastuj, tzn. zastopuj. To ze słownika Stefana Niesiołowskiego. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był marszałek Sejmu, Marek Jurek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)