Marek Jurek: prezydent oczekuje dojrzałego zachowania parlamentarnego
(RadioZet)
Marszałek Sejmu Marek Jurek i Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie marszałku, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz uważa, że jak najszybciej powinno być zwołane posiedzenie Sejmu, o zwołanie posiedzenia prosi też pana prezydium Sejmu, a pan mówi nie. Dlaczego nie? Dzisiaj spotykamy się z marszałkiem Borusewiczem i z prezydium Senatu, posiedzenie prezydiów obu Izb odbędzie w moim gabinecie o 15. Tak więc rozmawiamy. Czyli jest możliwość, żeby w piątek odbyło się posiedzenie Sejmu? Taki wniosek został złożony przez niektóre grupy parlamentarne, ale on idzie w poprzek harmonogramu, który wyznacza posiedzenie Sejmu na wtorek. To ustaliliśmy zgodnie na ostatnim posiedzeniu Sejmu, innym klubom nie odpowiada ten termin. Ale jakim innym klubom poza PiS-em? Trzy klubu zgłosiły ten wniosek – klub SLD, PO i LPR. To jest za mało? To nie są kluby reprezentujące większość. Wniosek jest inny niż ustalenia. Rozumiem, że gdyby dołączyła się do tego jeszcze Samoobrona, to pan marszałek by
zwołał posiedzenie Sejmu w piątek? To jest zupełnie inna kwestia... Nie, przepraszam, ja pytam, czy gdyby jeszcze była Samoobrona? Ja pani przedstawiam stan faktyczny. Pozwoli pani, że powiem o innych okolicznościach. Ten wniosek został sformułowany w jawnej opozycji wobec prezydenta, w sytuacji, kiedy prezydent próbuje rozwiązać konflikt w państwie i połączony z atakami m.in. na marszałka Sejmu, które tak naprawdę, nie zmierzają do dobrej współpracy parlamentarnej, tylko nawiązują do tych awantur, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu. Ja słyszałem dokładnie jak Donald Tusk składał ten wniosek i nie odbieram go jako wniosku zmierzającego do opanowania kryzysu współpracy parlamentarnej i kryzysu w państwie. Rozmawiałem wczoraj z prezydentem Kaczyńskim – w ramach prezydium Sejmu, bo brał w tej rozmowie udział marszałek Kalinowski – i w moim przekonaniu, prezydent zmierza w tej chwili do rozwiązania kryzysu w państwie. Ugrupowania opozycyjne powinny podjąć rozmowy i współpracę z prezydentem, a nie podejmować
działania konfrontacyjne. Panie marszałku, to jest zadziwiające, że marszałek Sejmu, marszałek z resztą z PiS-u, nie chce, żeby w Sejmie doszło do głosowania budżetu, budżetu rządu Kazimierza Marcinkiewicza, również z PiS-u. Panie marszałku, zapewne słyszał pan słowa pana prezesa Kaczyńskiego, który mówi, że nie może być uchwalony budżet jeżeli nie będzie koalicji. Panie marszałku, to jest gra państwem, nie można takich rzeczy robić. Jak najbardziej chcę i – co więcej – wczoraj uzyskałem od prezydenta zapewnienie, że w żadnym wypadku prezydent nie będzie korzystał z uprawnień do skrócenia kadencji Sejmu, powołując się na to, że zbyt wolno trwają prace nad przygotowaniem budżetu. Prezydent wie, że te prace trwają energicznie i szybko, a wydłużenie prac budżetowych zostało podyktowane tylko przez okoliczności obiektywne, takie jak np. kampania wyborcza, konieczność zorganizowania Izby, późny termin inauguracji Sejmu. Ale mówimy o sprawach historycznych. Nie, mówimy o stanowisku prezydenta. Prezydent wie, że
uchwalenie z inicjatywy opozycji ustaw okołobudżetowych, spowodowało konieczność autopoprawki i powiedział wyraźnie, że on nie ma zarzutów, co do terminowości prac nad budżetem. Jeżeli skorzysta z uprawnień przewidzianych przez art. 225, to tylko w reakcji na kryzys w państwie. W moim przekonaniu, te ugrupowania, które dzisiaj wyrażają zaniepokojenie możliwością skrócenia kadencji Sejmu, powinny wyjść naprzeciw prezydentowi i pomóc rozwiązać kryzys współpracy parlamentarnej, bo tą drogą, a nie przez sugerowanie prezydentowi złych intencji, nie poprzez tworzenie paniki mandatowo-fotelowej wśród posłów, tą droga pokonamy ten kryzys. Panie marszałku, ale pan, zdaje się, nie przyczynia się do tego, żeby pokonać kryzys, tylko pan marszałek jest marszałkiem PiS-owskim, a nie marszałkiem całego Sejmu. Pan marszałek np. nie dziw się temu, że prezes Jarosław Kaczyński wiedział o tym, że skrócenie Sejmu może być 1 lutego i nie dziwi się temu, że nikt panu o tym nie powiedział. Dziwię się, tak jak wszyscy. Powszechnym
założeniem do tej pory, była zasada dyskontynuacji ustawy budżetowej, przekonanie, że za początek prac nad ustawą budżetową przyjmuje się złożenie projektu budżetu w danej kadencji Sejmu. To było powszechnie przyjęte przekonanie. Prezydent, który jest również wybitnym prawnikiem, wyrobił sobie pogląd przeciwny. Ja zapowiedziałem wczoraj w naszej rozmowie prezydentowi, że przekażę nasze materiały, na podstawie których my staliśmy na stanowisku doktryny dyskontynuacyjnej, jako pewnym. Sprawa ustalenia harmonogramu prac budżetowych, to jest kompetencja Prezydium Sejmu. Myśmy o tym parokrotnie w Prezydium rozmawiali i nikt nie podważał przekonania o pewności właśnie tego założenia dyskontynuacyjnego. U nikogo nie budziło to wątpliwości. Ale kto ma racje, wg pana marszałka, Prezydium i pan, czy prezydent i Jarosław Kaczyński, prezes PiS-u? Prezydium będzie musiało podjąć decyzje... Nie, ja pytam pana marszałka, kto ma rację? Opinie prawników są podzielone. Jeżeli pani redaktor interesuje się opiniami nt. zasad
prac nad budżetem, to ja pani chętnie przekaże te wszystkie opinie. To pan marszałek powinien znać te wszystkie opinie i powiedzieć prezydium Sejmu. Ja je znam, nie wiem, czy znają je Donald Tusk i Jan Rokita. Czyli w zeszłym tygodniu już pan marszałek wiedział, że data 1 luty jest możliwa? W poprzednią sobotę Donald Tusk złożył wniosek, żeby dokonać przeglądu wszystkich opinii, jakie były w Sejmie na temat czasu prac budżetowych. Ja te opnie przeczytałem w poniedziałek, wszystkie, potwierdziły one znany fakt, że istnieją poglądy kontynuacyjne i dyskontynuacyjne, natomiast my powszechnie przyjmowaliśmy zasadę dyskontynuacji. Prezydent przyjmujemy zasadę przeciwną. Ja prezydentowi wczoraj o tym mówiłem, prezydent rozumie, że działaliśmy w dobrej wierze. Przekaże prezydentowi opinie prawne, zapewne weźmie je pod uwagę i może zmieni zdanie. Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, mówi, że pamięta te scenę, kiedy pana pytał podczas spotkania konwentu, czy jest ekspertyza mówiąca o tym, że pierwszy
dzień lutego jest tą datą ostateczna, pan powiedział, że nie ma czegoś takiego. Ja panu chciałam przeczytać, panie marszałku, co powiedział prezes Jarosław Kaczyński w „Rzeczpospolitej” o tym, że Kazimierz Marcinkiewicz też wprowadzał opinię publiczną w błąd, mówiąc, że 19 lutego... Pani redaktor, nie mówmy, że ktoś wprowadzał opinię publiczną w błąd, być może Donald Tusk, Bronisław Komorowski i ja sam, tkwiliśmy w błędnym przekonaniu. Być może trzeba wznowić debatę na ten temat, ale nie mówmy, że ktoś wprowadzał opinię publiczną w błąd. Pan prezes Kaczyński odpowiada tak: „Nie jestem doradcą Platformy – bo Platforma też nie wiedziała o tej dacie (MO) – jeżeli PO ma takie kwalifikacje i nie umie czytać konstytucji, to radziłbym na kilka lat wycofać się z polityki i pójść do szkoły. Za to, co mówią premier i marszałek Sejmu, odpowiadają oni sami”. No właśnie, czy nie czas pójść do szkoły, dla wszystkich i dla pana marszałka, skoro pan też nie znał tej daty? Pani redaktor, co to znaczy „nie znał daty”? Jeżeli
pani podejmuje się udowodnić niesłuszności poglądów kontynuacyjnych, no to bardzo dobrze. Jeszcze raz pani powtórzę, nie ma żadnej ekspertyzy, która przesądzająco mówiłaby, że słuszna jest zasada dyskontynuacji, bądź kontynuacji. Na czym my się opieraliśmy w Sejmie? Na tym, że Sejm trzeciej i czwartej kadencji, pracował w oparciu o założenie, że bieg ustawy budżetowej zaczyna się od jej złożenia w danej kadencji Sejmu. Na tym się opieraliśmy, na uzusie, na zwyczaju, na przyjętej praktyce. Również na ekspertyzach, które słuszność takiego założenia potwierdzały. Nie ma takiej ekspertyzy, o której mówi Donald Tusk, która przesądzająco obalałaby argumenty, na podstawie których Sejm procedował wg tych zasad. Prezydent wyrobił sobie opinię przeciwną i ja chętnie tę opinię poznam. Prezydent nie ma intencji rozwiązać parlamentu i prezydent nie zamierza wykorzystać terminu czterech miesięcy prac budżetowych... Ale jego brat ma takie intencje, bo wczoraj powiedział, że jeżeli ugrupowania opozycyjne nie przyjmą
ultimatum prezesa Jarosława Kaczyńskiego, to parlament będzie rozwiązany. Czy pan nie słyszał tych słów? Ja rozmawiałem z prezydentem wieczorem... Ale ja mówię o bracie prezydenta... ...prezydent nie stawia żadnych ultimatów, tylko chce rozwiązać kryzys, który polega na tym, że z jednej strony mamy parlament niezdolny do wyłonienia rządu, a z drugiej strony rząd pozbawiony poparcia w parlamencie. Prezydent oczekuje od stronnictw parlamentarnych, że powiedzą – z rządem, czy w opozycji. A jak będą w opozycji, to prezydent rozwiąże parlament? Jeżeli będzie sytuacja, w której parlament nie może wyłonić rządu, ale jednocześnie nie chce popierać rządu, który działa, to pewnie prezydent rozwiąże parlament, ale to nie z powodu terminarza budżetowego, ale ze względu na kryzys w państwie. Nie, panie marszałku, chyba pan powinien wiedzieć, że jedyną możliwością do rozwiązania parlamentu, jest nie uchwalenie budżetu. Panie marszałku, nie ma innej możliwości rozwiązania parlamentu. Istnieje wiele demokracji, takich jak
np. Francja, gdzie prezydent zawsze może rozwiązać parlament... Ale jesteśmy w demokracji polskiej W Wielkiej Brytanii premier zawsze może zwrócić się do monarchy o rozwiązanie parlamentu i wtedy, zwyczajowo, z zasady, królowa parlament rozwiązuje. Natomiast w Polsce... ...nie ma monarchii. W Polsce prezydent, fakultatywnie, może dysponować takim uprawnieniem przez dwa tygodnie. Ale tylko przy budżecie, panie marszałku. Tak, tylko przy budżecie, przez te dwa tygodnie. Prezydent mówi, że jeżeli będzie miał to uprawnienie, którego może użyć do rozwiązania kryzysu w państwie, to będzie wiedział, że może się nim posłużyć, natomiast nie zamierza go używać tylko dlatego, że parlament pracuje opieszale nad budżetem, bo prezydent wie, że parlament pracuje energicznie. Nie ma takiej potrzeby tworzenia wrażenia, że istnieje zagrożenie z powodu prac budżetowych. Dziwię się bardzo ugrupowaniom opozycyjnym, które ani nie zmierzają do tego, żeby w wyborach przekonać Polaków do swoich racji i zdobyć większe poparcie
społeczne, większą reprezentacje parlamentarną, ani nie zmierzają do dialogu z rządem, żeby np. wpływać na rząd poprzez udział w rządzie. Prezydent oczekuje konsekwentnych działań, dojrzałego zachowania parlamentarnego. Dobrze, że doszliśmy do wniosku, że budżet jest jedyną możliwością rozwiązania parlamentu i doszliśmy do wniosku, że nie jesteśmy monarchią i że nie ma u nas królowej. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był marszałek Sejmu Marek Jurek.