Marek Jurek: lustracja to kwadratura koła
W wypadku lustracji jest kwadratura koła. Ponieważ dokumenty SB zostały w większości zniszczone, a to co zostało nie jest do końca wiarygodne, najlepszym rozwiązaniem jest pokazanie tych dokumentów opinii społecznej i pozostawienie jej oceny - powiedział marszałek Sejmu Marek Jurek w "Salonie Politycznym Trójki".
21.09.2006 | aktual.: 21.09.2006 14:11
Salon Polityczny Trójki:Lustracja byłaby szansą na odkrycie dużej części patologii i tych powiązań SB, zresztą często istniejących zapewne do dzisiaj. Mam wrażenie, że PiS w tej sprawie wycofuje się rakiem ze swoich haseł programowych i chyba już nawet politycy PiS-u nie za bardzo wiedzą o co PiS-owi chodzi z tą lustracją. Ja nie wiem.
Marek Jurek:W wypadku lustracji jest kwadratura koła. Dlatego, że z jednej strony dotychczasowa ustawa gwarantowała każdemu zainteresowanemu rozpatrzenie i z jednej strony ludzie, którzy byli inwigilowani, prześladowani przez bezpiekę, mieli szansę uzyskania statusu pokrzywdzonego, co dla bardzo wielu ludzi było ważne. I bardzo wielu ludzi jeszcze ciągle w tej sprawie występuje, że chcą mieć możliwość uzyskać taki status, potwierdzenie tego, że byli przez bezpiekę inwigilowani i prześladowani. A z drugiej strony, ludzie, którzy składali np. ubiegając się o urzędy publiczne, oświadczenie, że nie byli agentami SB, w wypadku stwierdzenia fałszywości tego zeznania, mieli procesy przed Sądem Lustracyjnym, które stwierdzały, że byli. Natomiast ten system, który miał swoje zalety, miał swoją logikę, został zakwestionowany w oparciu o dwa elementy. Po pierwsze, że materiały po byłej SB są bardzo niepełne, one były niszczone - w 2/3 niszczone. Po drugie, że to są materiały nie do końca wiarygodne, wymagające
obróbki krytycznej. I dlatego uznano, że czymś najlepszym, co można zrobić nie jest wydawanie osądów pozytywnych, czy negatywnych, tylko pokazanie tych dokumentów opinii społecznej i pozostawienie jej oceny.
Ale dlatego jest ustawa, która to zakłada.
- I to jest ta ustawa uchwalona w Sejmie. I ona idzie do kosza, jak słyszę.
- Nie. To jest ustawa uchwalona w Sejmie, do której Senat przygotował poprawki. Te poprawki w tej chwili są w komisji sejmowej. Ona jeszcze zamówiła do niej dwie ekspertyzy i potem ustawa będzie gotowa do głosowania w Sejmie.
Ale wierzy Pan, że ta ustawa zakładająca np. istnienie listy OZI, ona wejdzie w życie? Może warto przyznać, że jest już wyrzucona i PiS myśli o nowym rozwiązaniu?
- Trzeba najpierw dokończyć procedurę w Sejmie. To jest normalny bieg procedur prawnych. W tej chwili Sejm nie decyduje już o tym, czy ta ustawa będzie przyjęta, czy nie, bo Sejm ustawę jako taką przyjął. My musimy tylko rozpatrzyć poprawki Senatu.
A Pan uważa, że prezydent powinien ją podpisać?
- Prezydent na pewno będzie ją jeszcze osobno badał. Ja Panu mówię o kontrowersjach, jakie są w tej sprawie.
Panie marszałku, ja to wszystko rozumiem. Ale muszę powiedzieć szczerze, że po 10 miesiącach od wyborów debata o tym, jak przeprowadzić ustawę, jak przeprowadzić lustrację, debata, w momencie, gdy ustawa jest uchwalona, jest trochę śmieszna. Jak będzie wyglądała lustracja? Bo to jest boksowanie w miejscu, które trwa.
- Powiedziałem jak. Nowa ustawa zakłada, że wszystkie rejestry dotyczące osób, które będą lustrowane zostaną ujawnione publicznie. A z kolei materiały, bo tu jest jeszcze kwestia właśnie opinii, którą komisja pobiera, bo w wersji senackiej jest inaczej, w wersji sejmowej inaczej - mogą być dostępne dla dziennikarzy jeżeli Sejm tak zdecyduje.
Jak będzie brzmiał werdykt, jakiego werdyktu Pan się spodziewa? Co Trybunał Konstytucyjny powie w sprawie komisji śledczej badającej system bankowy?
- W czwartek, mam nadzieję, że Trybunał nie będzie się bezpośrednio zajmował treścią tej uchwały, tylko rozstrzygnie kwestię, czy chce oceniać uchwały sejmowe o powołaniu komisji śledczych czy nie.
Przeczytaj cały wywiad