Marek F. podejrzany o wręczenie łapówki za "lewe" zwolnienie lekarskie
Biznesmen Marek F. usłyszał zarzut przekazania lekarzowi 500 zł za fałszywe zwolnienie lekarskie. Po postawieniu mu zarzutu, Prokuratura Okręgowa w Warszawie zapowiada zwolnienie go do domu.
Rzecznik prokuratury Przemysław Nowak powiedział, że podejrzany przyznał się do zarzutu, za który grozi do 10 lat więzienia i złożył wyjaśnienia "zgodne z ustalonym stanem faktycznym". Zastosowano wobec niego dozór policji.
Nowak dodał, że według ustaleń, "w marcu br. F. miał za pośrednictwem Krzysztofa S. udzielić korzyści majątkowej w wysokości 500 zł biegłemu sądowemu lekarzowi Piotrowi Z. - w zamian za wystawienie przez niego zwolnienia lekarskiego poświadczającego nieprawdę o jego stanie zdrowia". Potem przedłożył je w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku by usprawiedliwić nieobecność na przesłuchaniu.
Prokuratura w Białymstoku prowadzi śledztwo dotyczące założenia podsłuchów w jednej z firm w Bielsku Podlaskim. Pod koniec marca przedstawiła F. zarzuty, który nie przyznał się i odmówił wyjaśnień. Prokuratura chciała mu je przedstawić dwa tygodnie wcześniej, ale wówczas przesłał on zwolnienie lekarskie; uzgodniono wtedy nowy termin stawiennictwa. Białostoccy śledczy mieli jednak podejrzenia, iż w zwolnieniu może być poświadczona nieprawda, co do stanu zdrowia biznesmena. Materiały z tym związane wyłączyli więc do odrębnego śledztwa i przekazali prokuraturze w Warszawie.
Jak dodał Nowak, zarzut przyjęcia tych 500 zł dostał Piotr Z., który z kolei nie przyznał się do zarzutu. Wobec niego także zastosowano dozór policji; prokuratura zawiesiła go też w obowiązkach biegłego sądowego.
Trzeci podejrzany Krzysztof S. usłyszał zaś zarzuty pośredniczenia w kontaktach miedzy F. i Piotrem Z. (miał przekazać Z. pieniądze i uzyskać zaświadczenie dla Falenty) oraz powoływania się na wpływy w policji. - Krzysztof S. przyznał się do zarzutu i złożył wyjaśnienia - dodał Nowak.
Cała trójka została zatrzymana w środę rano w ramach śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji. Nowak na razie nie informuje o szczegółach tego śledztwa. Według niego kwestia zwolnienia lekarskiego jest wątkiem pobocznym tej sprawy.
W środę F. oświadczył, że do jego domu weszli funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Dokonali przeszukania oraz doprowadzili go do prokuratury. Dodał, że zarzuty, które mu postawiono, są zagrożone karą do 3 lat więzienia i dotyczą "większej liczby osób".
- Uważam swój udział w tej sprawie jako kolejne nieporozumienie - oświadczył. Dodał, że liczy, iż zostanie ona jak najszybciej wyjaśniona.
W sprawie tzw. afery taśmowej jest obecnie prowadzonych pięć postępowań. Główne - dotyczące nagrywania, a potem upublicznienia rozmów nagranych w dwóch warszawskich restauracjach - toczy się w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga.
W czerwcu 2014 r. prokuratura postawiła zarzuty zlecania podsłuchów biznesmenom - F. i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - kelnerom pracującym w restauracjach, w których dokonywano podsłuchów. F. nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.