PolskaMarek Dyduch: nie wierzę w umiejętności polityczne Kwaśniewskiego

Marek Dyduch: nie wierzę w umiejętności polityczne Kwaśniewskiego

Nie wierzę w umiejętności polityczne Aleksandra Kwaśniewskiego. Jeżeli prezydent zbudowałby nowe ugrupowanie to przyczyni się podziału lewicy. Jeżeli natomiast będzie współuczestniczył w tworzeniu szerokiego bloku wyborczego lewicy, przy udziale SLD, to wygra rozsądek - powiedział sekretarz generalny SLD Marek Dyduch, w Salonie Politycznym Trójki.

08.02.2005 | aktual.: 08.02.2005 12:27

Salon Polityczny Trójki: Dlaczego uważa pan, że odejście Jerzego Hausnera z SLD to zdrada?

Marek Dyduch: To ucieczka przede wszystkim, a dlatego, że wspólnie razem budowaliśmy SLD. Jerzy Hausner nie był nijaką osobą, nietuzinkową raczej. Był wicepremierem, ministrem gospodarki...

Salon Polityczny Trójki: Póki co jeszcze jest.

Marek Dyduch: Jeszcze jest, no ale mówię z ramienia SLD. Miał ogromny wpływ na prowadzenie spraw państwowych, a SLD, popierając ten plan, z góry wiedziało, że politycznie na tym nie wygra, ale była to ważna sprawa dla Polski.

Salon Polityczny Trójki: No, ale pamięta pan słowa Krzysztofa Martensa, że plan Hausnera jest być może dobry dla Polski, ale niedobry dla SLD.

Marek Dyduch: Znaczy, to co jest dobre dla Polski to i dla SLD.

Salon Polityczny Trójki: Ale pamięta pan to zdanie ?

Marek Dyduch: Oczywiście pamiętam, ale to, co w perspektywie się wydarzy z tym planem da pewne efekty ekonomiczne i stabilność finansową państwa. I to było potrzebne. Natomiast wiedzieliśmy, że z punktu widzenia politycznego nie ma akceptacji tego programu, ani w szeregach Sojuszu - patrzę na struktury terenowe, ani wsród wielu ludzi - szczególnie uderzało to w emerytów i rencistów. Więc jeżeli Jerzy Hausner, przy udziale SLD, jednoczesnie obniżał notowania SLD, no to ucieczka w takie sytuacje i mówienie, że ta partia nie spełnia jego oczekiwań jest co najmniej dziwna.

Salon Polityczny Trójki: No, a nie uważa pan, że Jerzy Hausner i tak długo z wami wytrzymał skoro - tak jak pan mówi - był otwarcie krytykowany, a mimo to trwał i w rządzie i w partii.

Marek Dyduch: Wie pani, polityka polega na tym,żeby umieć zawierać kompromisy i poszukiwać optymalnych rozwiązań. Jeżeli SLD jako ugrupowanie polityczne decydowało się na poparcie planu Hausnera ze świadomością, że straci na tym politycznie, tzn. że idziemy na dobre i złe razem. Bo to jest ważne dla państwa. Ale jeżeli - w takiej sytuacji gdzie obniżyły się notowania SLD - Hausner poszukuje jakichś nadzwyczajnych opinii i każdy pretekst dla niego jest dobry, żeby odejść - to trochę stchórzył.

Salon Polityczny Trójki: No, ale właściwie z jego programu został ogryzek, więc też można powiedzieć po co dalej miał firmować coś, co z reformami, które firmował, nie ma wiele wspólnego?

Marek Dyduch: Przede wszystkim nie przez SLD został ogryzek, bo przypomnę, że problemy z planem Hausnera zaczęły się wtedy, jak SLD się podzielił. A Marek Borowski, który popierał jeszcze w styczniu ze wszystkimi posłami SDPLu program Hausnera - już w kwietniu i w maju nie popierał tego programu poza jedną ustawą. W pozostałych głosował przeciwko. Więc nie z przyczyn SLD ten program nie został zrealizowany, bądź przyjęty w sferze legislacyjnej. Tu Hausner nie może mieć pretensji do SLD.

Salon Polityczny Trójki: A czy uważa pan, że Jerzy Hausner powinien odejść z Rządu ?

Marek Dyduch: Tu zdania są podzielone, jedni członkowie kierownictwa SLD mówią, że tak. Ja uważam, że to jest relacja między premierem Markiem Belką, a Jerzym Hausnerem. Na pewno sytuacja jest już bardziej skomplikowana. Po pierwsze, my będziemy w tej chwili oceniać jak Jerzy Hausner wywiązuje się ze swoich obowiązków - chociażby z aktywności w kontekście prezesa Balcerowicza i Rady Polityki Pieniężnej. Bardzo nam zależy, żeby Rząd był aktywny i żeby kurs złotówki jednak osłabić, żeby wzmocnić polski eksport. Tu ma Hausner - bo on nadzoruje polską gospodarkę - ogromne pole do działań, ale z drugiej strony ma jeszcze cały pakiet ustaw, gdzie traci zaplecze polityczne do poparcia tych ustaw - czyli SLD. Jeżeli w dalszym ciągu - mimo tych sytuacji będzie przydatny dla premiera Marka Belki to w Rządzie może być. Ale w naszej ocenie jego pozycja w rządzie znacznie osłabła i jest mniej wiarygodna.

Salon Polityczny Trójki: Czy SLD nie będzie występować do premiera o to,żeby odwołał Jerzego Hausnera ?

Marek Dyduch: Nie, bo SLD oceni sytuację na zarządzie krajowym i zajmiemy stanowisko w tej sprawie. Na pewno jedno jest pewne - Jerzy Hausner stracił zaplecze polityczne w parlamencie.

Salon Polityczny Trójki: To wiemy, a jaka będzie pańska rekomendacja? Czy SLD powinno zaapelować do premiera o to, żeby Jerzy Hausner został zdymisjonowany czy nie ?

Marek Dyduch: Moja rekomendacja jest taka, jak wypowiedziałem przed chwilą - to jest decyzja między premierem, a wicepremierem i członkiem Rządu. Na ile Jerzy Hausner dzisiaj, tracąc zaplecze polityczne, jest przydatny w tym rządzie.

Salon Polityczny Trójki: Jak pan ocenia pomysł budowania nowej formacji centrolewicowej wokół Aleksandra Kwaśniewskiego?

Marek Dyduch: Jako zły. Dlatego, że to może doprowadzić do kolejnego podziału na lewicy. Nie stworzy nic dobrego, dlatego,że jest to układ raczej personalny, a nie programowy, który może nawet raczej doraźnie osiągnąć pewien efekt, ale w perspektywie nic dla Polski nie zrobi.

Salon Polityczny Trójki: Nie wierzy pan w zdolności polityczne Aleksandra Kwaśniewskiego?

Marek Dyduch: Nie wierzę i nie chciałbym dokonywać dalszych podziałów. Jeżeli prezydent budowałby jakieś nowe ugrupowanie doraźne to przyczyni się podziału lewicy. Jeżeli prezydent będzie współuczestniczył, żeby stworzyć szeroki blok wyborczy lewicy przy udziale SLD - to znaczy, że tu wygrywa rozsądek i to znaczy, że lewica zachowuje możliwość zachowania dobrego wyniku wyborczego.

Salon Polityczny Trójki: A nie dziwi pana to, że prezydent nie rozmawia z SLD?

Marek Dyduch: Prezydent rozmawia z SLD. Spotkaliśmy się z zarządem krajowym z prezydentem i uzgodnilismy, że wspólnie będziemy budować szeroki blok lewicy.

Salon Polityczny Trójki: I kto miałby wejść do tego bloku? Bo na przykład wiem, że nie chce wejść ani Unia Pracy, ani SDPL Marka Borowskiego tymczasem czytamy, że Tomasz Nałęcz rozmawia z Waldemarem Dubaniowskim, Marek Borowski z prezydentem, no więc to chyba jakiś blok, w którym dla SLD nie ma miejsca.

Marek Dyduch: SLD rozmawiało z wieloma ugrupowaniami i Unia Pracy wcale nie powiedziała, że nie chce wejść w tę koalicję, szeroką koalicję. Dopiero wypowie się w tej sprawie struktura Radu Krajowej UP. Natomiast jedynym ugrupowaniem, które nie chce wchodzić do szeroko pojętej wyborczej platformy lewicy jest SDPL. Tylko jedyne. Natomiast prezydent rozmawiał z OPZZ, ze związkami zawodowymi, rozmawiał z nami, my rozmawialiśmy z wieloma ugrupowaniami, które akceptują budowanie szerokiego frontu lewicy.

Salon Polityczny Trójki: Podobno prezydent rozmawiał też z Unią Wolności, która do tego frontu nie chce wejść, a dziś Gazeta Wyborcza pisze, że właśnie nową formację centrolewicową może stworzyć Unia Wolności, Janusz Steinhoff, Zbigniew Religa i właśnie Jerzy Hausner.

Marek Dyduch: Ja myślę ,że z takiej koalicji będzie tylko klapa, no bo jeszcze raz powtarzam - nie ma związku programowego, jest jedynie związek personalny i doraźna koalicja wyborcza. To trochę za mało, żeby rządzić Polską.

Salon Polityczny Trójki: Profesor Kazimierz Kik mówi, że polskiej lewicy potrzeba nowych twarzy, a SLD póki co tych nowych twarzy nie daje.

Marek Dyduch: Wie pani, ja od kilku lat już słyszę, że wszystkie twarze po prawej stronie są świetne, mimo, że są kilkanaście lat w polityce, a wszystkie po lewej stronie są już zużyte. SLD jest jedną z najmłodszych partii socjaldemokratycznych w Europie. Do 50 roku życia jest połowa osób w tej partii, więc to są ludzie młodzi, jak na politykę, jak na dojrzewanie polityczne, jak umiejętność podejmowania decyzji - to się liczy w polityce. Kryzys wynika z czegoś innego - nie z przeżytych twarzy tylko z niezdawania sobie sprawy przy budowaniu SLD jaki wyraz programowy i ideowy ma mieć partia w całej rozciągłosci, a nie tylko właśnie w doraźnych decyzjach wyborczych, bo SLD powstawało w czasie wyborów. I wszyscy byli na fali uznania dla lewicy i przegranej prawicy. Znaczy nie było uznania dla przegranej prawicy, ale dla budowania nowej lewicy, natomiast nikt generalnie nie pomyślał o tym jak trwale zbudować polską lewicę i dzisiaj za to płacimy ogromne koszty i tak samo zapłaci każdy nastepny, który będzie w
sposób doraźny budował jakiekolwiek ugrupowanie.

Salon Polityczny Trójki: SLD jest zdecydowanie przeciwne lustracji, a czy uważa pan, że w związku z tym co dzieje się wokół tak zwanej listy Wildsteina premier powinien przyznać IPNowi dodatkowe środki z budżetu?

Marek Dyduch: Dodatkowe środki, jeżeli będzie potrzeba, to trzeba je przyznać, natomiast problem jest szerszy. Dzisiaj jedni palcem wytykają prezesowi IPNu panu Kieresowi, że nie zapanował nad sytuacją, drudzy mówią, że trzeba listę ujawnić w całości, a tak naprawde jest chaos w tej sprawie i dzisiaj trzeba sie skupić na tej sprawie, żeby i rząd i IPN i wszystkie instytucje łącznie z Sejmem znalazły rozwiązanie tej kwestii. Chodzi o mechanizm. Oczywiście, że trzeba porozmawiać poważnie, jakie uregulowania prawne w tej sprawie trzeba przyjąć, bo jeżeli będzie dzika lustracja, chaos w tej kwestii to wielu ludzi ucierpi.

Salon Polityczny Trójki: A czy uważa pan, że powinno być tak jak chce profesor Kieres, żeby lustracji podlegali także samorządowcy, władze spółek skarbu państwa, policja, wojsko, kierownictwo wyższych uczelni, szefowie mediów.

Marek Dyduch: W tym jest jakaś logika, ponieważ jeśli lustracji podlegaja parlamentarzyści, osoby, które pełnia funkcje publiczne na centralnej scenie politycznej, no to wszystkie osoby, które pełnią funkcje publiczne muszą być w jakiś sposób zlustrowane, jeżeli przyjmiemy, że lustracja jest potrzebna. SLD twierdzi, że ona nic nowego nie wniesie do życia politycznego i publicznego POlski.

Salon Polityczny Trójki: Ale po liście Wildsteina mleko się rozlało, więc trzeba się raczej zastanowić jak tę sytuację uregulować, a już odwrotu chyba nie ma. Natomiast w niedzielę w Trójce Jacek Zdrojewski mówił, że po tym co sie stało Leon Kieres powinien podać sie do dymisji. Pan uważa,że tak czy nie?

Marek Dyduch: Stanowisko SLD w tej sprawie nie jest zajęte. To jest indywidualne stanowisko Jacka Zdrojewskiego. Dlaczego - otóż kończy się kadencja pana profesora Kieresa, parlament musi kwalifikowaną większością wybrać nowego prezesa. Moim zdaniem, przy takim rozdrobnieniu parlamentu jest to niemożliwe. Po prostu niemożliwe. I należało rozważać poparcie dla profesora Kieresa również przez SLD, żeby mógł pełnić swoją funkcję przez najbliższe parę lat. I myśmy rozważali taką okoliczność, natomiast dzisiaj jest ogromne zamieszanie w tej sprawie. Część członków SLD w ogóle nie chce IPNu, więc mówi po co pan prezes Kieres? Jeżeli mamy zachować zdrowy rozsądek, jeżeli ta instytucja ma funkcjonować, to trzeba zapewnić jej ciągłość i profesor Kieres jest jedną z nielicznych osób, która mogłaby to uczynić.

Przeczytaj: Cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)