Marek Dyduch: moim kandydatem na prezydenta jest Jerzy Szmajdziński
Moim kandydatem jest Jerzy Szmajdziński i jeżeli podejmiemy konsultacje, jeżeli uzyska poparcie, to, oczywiście, wtedy on będzie musiał powiedzieć, czy kandyduje i wtedy Sojusz się też wypowie w tej sprawie. Na razie są to moje osobiste postulaty - powiedział Marek Dyduch, Sekretarz Generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej, gość "Sygnałów Dnia".
19.05.2005 | aktual.: 19.05.2005 10:20
Sygnały Dnia: 25 września wybory do Sejmu i Senatu, 9 października I tura wyborów prezydenckich. No, po pierwsze milion złotych będzie to kosztować więcej podatników, niż gdyby wybory odbyły się razem, ale nie mówmy o kosztach już finansowych, przy wyborach rzekomo nie należy o tym mówić, jest cena wyższa, a mianowicie wyborca nie lubi dwa razy chodzić. Dlaczego Sojusz Lewicy Demokratycznej nie zdołał namówić prezydenta, by ogłosił jeden termin wyborów? Tego samego dnia głosujemy na prezydenta i tego samego dnia głosujemy na parlamentarzystów.
Marek Dyduch: W momencie, 5 maja, gdy Sejm nie przyjął skrócenia kadencji, decyzja należy do marszałka i do prezydenta. I obaj widocznie doszli do wniosku, że trzeba te wybory rozdzielić. Pewnie konsultowali to w Państwowej Komisji Wyborczej. Ze względu na sposób przeprowadzenia wyborów trzeba byłoby zmienić ustawy, żeby można było przez jedną komisję trzy wybory w jednym, bo przypomnę, że postulujemy jeszcze referendum w sprawie konstytucji unijnej. Więc prezydent prawdopodobnie doszedł do wniosku z marszałkiem Sejmu, że trzeba je rozdzielić. No i wypostulowali trzy w jednym, ale decyzję trzeba uszanować.
Sygnały Dnia: Panie pośle, ale rzeczywiście Państwowa Komisja Wyborcza mówiła, że trzeba ujednolicić przepisy, by odbyło się to wszystko w tym samym terminie, i te przepisy są już w Sejmie. I wiadomo było od czterech lat, że będzie taka sytuacja w tym roku.
Marek Dyduch: Ja już nie roztrząsałbym tej sytuacji. Są konkretne terminy, komitety wyborcze, jak widać, są bardzo gorączkowe, bo przecież wielu kandydatów już wystartowało do tych wyborów, więc dwa tygodnie później, jeżeli będą wybory prezydenckie, to przecież nic się nie stanie, jeżeli chodzi o tych, którzy już przecież kampanię prowadzą. Nawiasem mówiąc, łamiąc prawo wyborcze właśnie, bo wybory już zostały zapowiedziane, ale jeszcze nie ogłoszone, a według Państwowej Komisji Wyborczej dopiero po ogłoszeniu wyborów można prowadzić kampanię wyborczą. Także dzisiaj wszyscy kandydaci na prezydenta popełnili falstart, ale również nadużyli prawa wyborczego. Więc z różnych punktów widzenia, jeżeli krytykujemy tę decyzję, to trzeba też i uszanować, że właśnie ta decyzja była w ręku prezydenta i marszałka Sejmu. I taka ona jest i trzeba na tym zakończyć dywagacje i przystąpić do kampanii wyborczej.
Sygnały Dnia: Nie no, ale zanim jeszcze zakończymy tę dywagację, to opinie są jednoznaczne, że po to zostały tak ogłoszone wybory, by osłabić prawą stronę sceny politycznej.
Marek Dyduch: Jeżeli wybory byłyby wcześniej, na przykład w czerwcu, to koszty tych wyborów byłyby jeszcze wyższe. Więc podnoszenie, że dzisiaj osłabienie czy nie osłabienie prawej strony jest tylko dywagacją. Przecież tak naprawdę do wyborów się idzie z programem, dla państwa, dla obywateli, a nie z terminem wyborów. Jeżeli ci kandydaci...
Sygnały Dnia: No tak, no ale, panie pośle, czy pan sądzi, że wyborca będzie chodził w ciągu dwóch miesięcy cztery razy i głosował? I pójdzie chętnie?
Marek Dyduch: Wyborca pójdzie na wybory, jeżeli mu się zaprezentuje taki program wyborczy, który dla niego będzie atrakcyjny. Jeżeli kandydat na prezydenta będzie osobą powszechnego zaufania i będzie budził właśnie to zaufanie, to po prostu ludzie pójdą na niego zagłosować. Motywacja do głosowania nie jest w terminie wyborów, a w programie i w atrakcyjności kandydata.
Sygnały Dnia: No właśnie, atrakcyjny kandydat. Miał być atrakcyjny, okazał się atrakcyjny, ale zrezygnował, wycofał się z życia politycznego, wycofa się za chwilę. Włodzimierz Cimoszewicz miał być kandydatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta i już nie jest. W związku z tym kogo wystawi Sojusz Lewicy Demokratycznej? A może poprze Marka Borowskiego, kandydata Socjaldemokracji Polskiej?
Marek Dyduch: Marka Borowskiego na pewno nie poprzemy, dlatego że Marek Borowski wiedząc, iż Cimoszewicz chciał negocjować jednego kandydata lewicy, po prostu stawiał wszystkich pod ścianą i po decyzjach konkretnych, które uniemożliwiały taką rozmowę. Nawet na dzień przed decyzją Włodzimierza Cimoszewicza zebrał podpisy u siebie w klubie parlamentarnym, u swoich parlamentarzystów, namawiając Cimoszewicza, żeby zrezygnował na rzecz Borowskiego. Widać, za wszelką cenę chciał być kandydatem, nie liczył się z pozostałą częścią lewicy i nie liczył się ze zdaniem Cimoszewicza, że trzeba negocjować. Więc ja to nazwałem wprost, że to jest... Ach, nie będę mówił, ale na pewno nadużycie polityczne.
I myślę, że Marek Borowski rok temu wychodząc z SLD, właśnie myślał o swojej prezydenturze, a nie o lewicy i o tym, żeby budować nową, czystą partię. Więc tylko krytycznie mogę powiedzieć o tej kandydaturze i Sojusz Lewicy nie poprze Borowskiego. Natomiast będziemy musieli wyłonić swojego kandydata.
Sygnały Dnia: Nazwał pan Marka Borowskiego zdrajcą, tak?
Marek Dyduch: Zdrajcą podwójnym, dlatego że raz rok temu wychodząc z SLD pod innym hasłem niż kandydowanie na prezydenturę, okazało się, że to był główny motyw wyjścia z Sojuszu, a teraz zdrajcą, bo nie przystąpił do negocjacji, a stawiał wszystkich przed faktami dokonanymi. Więc takimi metodami na pewno nie uzyska poparcia społecznego, bo będzie mało wiarygodny.
Sygnały Dnia: Proszę powiedzieć, ile osób podpisało się pod tym listem do Włodzimierza Cimoszewicza, by zrezygnował z kandydowania na prezydenta?
Marek Dyduch: Gdzieś koło dziesięciu parlamentarzystów, może trochę więcej, ale to był tylko taki akt, który zniechęcał Cimoszewicza, ale świadczył o tym, jak zdeterminowany do kandydowania jest Borowski.
(...)
Sygnały Dnia: Kto będzie kandydatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta?
Marek Dyduch: W tej chwili jeszcze żeśmy nie zadecydowali. Przed nami Rada Krajowa w sobotę i Konwencja, chociaż ona jeszcze nie zadecyduje ostatecznie, ale już na pewno da jakiś sygnał. Moim kandydatem jest Jerzy Szmajdziński i jeżeli podejmiemy konsultacje, jeżeli uzyska poparcie, to, oczywiście, wtedy on będzie musiał powiedzieć, czy kandyduje i wtedy Sojusz się też wypowie w tej sprawie. Na razie są to moje osobiste postulaty.