Marek Borowski: w Kopenhadze nikt nikogo nie chciał oszukać

W Kopenhadze (...) nikt nikogo nie chciał oszukać. Zresztą w ogóle wydaje mi się, że ciągłe przykładanie takiej miary, że stosunki międzynarodowe polegają na tym, kto kogo wykiwa, to chyba nie jest dobry sposób na miejsce Polski w przyszłej Unii Europejskiej, mówi marszałek Sejmu Marek Borowski w radiowych Sygnałach Dnia.

30.01.2003 | aktual.: 30.01.2003 10:50

Liga Polskich Rodzin złożyła u Pana wniosek o pilne zwołanie na jutro posiedzenia Sejmu, by rząd mógł przedstawić prawdziwe wyniki negocjacji z Unią Europejską. Czy ten wniosek będzie uwzględniony?

Marek Borowski: – Oczywiście, ten wniosek nie może być uwzględniony. Ja myślę, że autorzy też sobie z tego zdają sprawę.

Dlaczego nie może?

Marek Borowski: – Dlatego, że posiedzenia Sejmu zostały już wyznaczone, posłowie mają to w swoich kalendarzach. Posiedzenie Sejmu w trybie nagłym może być zwołane rzeczywiście dla niezwykle istotnej sprawy, której nie można wyjaśnić w inny sposób.

A to nie jest istotna sprawa?

Marek Borowski: – Wszystkie sprawy są istotne – tak bym to określił, ale w tym celu nie zwołuje się w trybie nagłym posiedzenia Sejmu. Od tego są komisje, tam można te sprawy wyjaśniać. Także zwróciłem się do przewodniczącego Komisji Europejskiej, która się tym zajmuje, o pilne zwołanie tej komisji i z tego, co wiem, ta komisja będzie zwołana w poniedziałek.

Panie Marszałku, a skąd posłowie czerpią wiedzę na temat wyników szczytu w Kopenhadze? Jaki dokument przygotował rząd i przekazał posłom?

Marek Borowski: – Tam był jedynie protokół ustaleń, generalnych ustaleń w tej sprawie, o którą tutaj chodzi, o której zresztą bardzo szczegółowo informuje prasa. Ja myślę, że nieporozumienie polega na tym, że w Kopenhadze dyskutowano o wysokości kwot oraz o ich źródłach, jakie mają być przeznaczone na dopłaty bezpośrednie dla rolników, i – jak wiadomo – chodziło o to, żeby ta kwota była wyższa niż 25% w stosunku do kwot stosowanych w Unii Europejskiej. Wynegocjowano, że ona będzie wyższa, że w części źródłem tego podwyższania będą środki, które pierwotnie miały być przeznaczone na rozwój wsi, czyli z tzw. drugiego filaru, czyli również środki Unii Europejskiej, i to miało podnieść tę kwotę do prawie 40% (chyba 38 albo 39%) plus dopuszczono środki własne z budżetu państwa. I to było przedmiotem rozmów, bardzo zresztą trudnych, i to się udało uzgodnić. Natomiast dzisiaj przedmiotem sporu jest to, czy przepisy unijne, o których tam w ogóle nie rozmawiano, bo one gdzieś są zapisane w jakichś księgach,
dopuszczają, aby dopłaty na hektar, czyli powszechnie dla wszystkich rolników, bez względu na to, co uprawiają, mogły być wypłacane nie tylko z tych środków – 25% początkowo uzgodnionych – ale także z tych, które mają być przesunięte z drugiego filaru.

Urzędnicy europejscy mówią, że nie pozwalają.

Marek Borowski: – Urzędnicy europejscy mówią, że takie są przepisy w Unii Europejskiej, i dlatego sądzę, bo tu padają różne podejrzenia, formułowane są takie opinie, że tu ktoś kogoś oszukał...

Coś zostało ukryte...

Marek Borowski: – Coś zostało ukryte, ktoś kogoś oszukał, bo chciał oszukać albo dał się oszukać. No, wydaje mi się, że to nie w tych kategoriach trzeba rozpatrywać. Myślę, że tam, w Kopenhadze, rozmawiano o czymś innym po prostu i nikt nikogo nie chciał oszukać. Zresztą w ogóle wydaje mi się, że ciągłe przykładanie takiej miary, że stosunki międzynarodowe polegają na tym, kto kogo wykiwa, to chyba nie jest dobry sposób na miejsce Polski w przyszłej Unii Europejskiej. (Polskie Radio/mp)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)