Marek Borowski: chcemy ujawnić przeszłość, aby odzyskać pamięć historyczną
Chcemy ujawnić przeszłość po to, żeby po pierwsze odzyskać pamięć historyczną, po to, żeby było jasne, jakie metody stosowano, kto i jak zachowywał się w przeszłości, po to wreszcie, aby ludzie, którzy zachowywali się niegodziwie, nie mogli pełnić funkcji publicznych, o to chodzi głównie. Nie o to chodzi, żeby koniecznie ujawniać wszystkie informacje o kimś, kto do władzy się nie pcha, kto dzisiaj gdzieś spokojnie pracuje, żyje czy jest na emeryturze - powiedział Marek Borowski w "Sygnałach Dnia".
21.06.2005 10:32
Sygnały Dnia: No tak, ale pan marszałek mówi o cywilizowanym sposobie. Jak pan to sobie wyobraża? Skoro zaczernić, to znaczy że to będzie informacja niepełna. Skoro jest dokument o przeszłości jakiegoś człowieka, to trzeba go ujawnić, a nie martwić się tym, czy to może być dla niego z krzywdą, czy nie.
Marek Borowski: No nie, nie. Więc jednak krzywdzić ludzi nie wolno i my chcemy ujawnić przeszłość po to, żeby po pierwsze odzyskać pamięć historyczną, po to, żeby było jasne, jakie metody stosowano, kto i jak zachowywał się w przeszłości, po to wreszcie, aby ludzie, którzy zachowywali się niegodziwie, nie mogli pełnić funkcji publicznych, o to chodzi głównie. Nie o to chodzi, żeby koniecznie ujawniać wszystkie informacje o kimś, kto do władzy się nie pcha, kto dzisiaj gdzieś spokojnie pracuje, żyje czy jest na emeryturze, nie chce nami rządzić, mówiąc krótko – to po pierwsze.
I po drugie – naprawdę ja i chyba pan też nasłuchaliśmy się już sporo różnego rodzaju pomówień, oszczerstw pod adresem różnych ludzi. I to jest tak, że coś jest na papierze, coś jest w jakimś donosie, jest to nawet na pierwszy rzut oka mało wiarygodne, ale jednak jakaś pecyna błota zostaje. Więc musimy sobie na to pytanie odpowiedzieć po prostu, czy tego chcemy. Ja tego nie chcę w każdym razie.
Sygnały Dnia: W najbliższym czasie, a kto wie, może i dzisiaj, być może opinia publiczna pozna zawartość tzw. teczki profesora Marka Belki. Czy podpisanie instrukcji wyjazdowej równa się deklaracja współpracy ze służbami specjalnymi PRL?
Marek Borowski: Panie redaktorze, jak nie podpisywałem nigdy instrukcji wyjazdowej, więc naprawdę trudno mi się wypowiedzieć na ten temat. Chciałbym zobaczyć po tym wszystkim, co się dzieje wokół premiera, po tych mrugnięciach okiem, minach czynionych do telewizji, opowieściach o tym, co jest w tej teczce, sprzecznych zdaniach specjalistów, z których jedni mówią, że to jest rodzaj współpracy, inni mówią, że to nie o taki rodzaj współpracy chodzi w ustawie lustracyjnej... Ja chcę przypomnieć, że są sądy lustracyjne.
Sygnały Dnia: No więc właśnie, o to chciałem pana marszałka się zapytać. Po co jest sąd lustracyjny, skoro potem można wyciągać dowolne wnioski na podstawie zawartości teczek? Czy sąd się myli?
Marek Borowski: No właśnie, sąd lustracyjny, uważam, jest po to, aby stwierdził, czy dana osoba, która pełni funkcję publiczną, czy chce pełnić funkcję publiczną, czy współpracowała ze Służbą Bezpieczeństwa w sposób określony w ustawie. Sposób określony w ustawie, podkreślam, ustawodawca napisał, o jakie sposoby chodzi. Notabene ja uważam, że ten sposób określony w ustawie jest niedostateczny. On na przykład nie mówi nic o tym, czy ta współpraca przynosiła komuś szkodę. Tym się, można powiedzieć, sąd u nas nie zajmuje, a to niedobrze. Ale nawet te definicje, które są w ustawie, są przez sąd badane i na tej podstawie sąd wydaje decyzję. Jeżeli będziemy się posuwali dalej, to znaczy wychodzimy poza intencje, które Sejm w swoim czasie przyjął w ustawie.
Sygnały Dnia: Dziwi się pan temu, że Marek Belka w tej sytuacji mówi, że ma dość polityki?
Marek Borowski: Trudno się dziwić. Nie chcę tego komentować. Marek Belka podjął się po pierwsze kierowania rządem, po drugie – w określonym momencie podjął się działalności politycznej, mimo że wcześniej deklarował, że nie zamierza podejmować się działalności politycznej. U nas podejmowanie się działalności politycznej jest zajęciem trochę saperskim. Niestety, w Polsce wytworzyło się...
Sygnały Dnia: Ale w odróżnieniu od sapera nasi politycy mylą się po kilka razy.
Marek Borowski: No tak, ale w wypadku przynajmniej niektórych może to być powodem do ciężkich rozczarowań zwyczajnie i poczucia, że na przykład zmarnowało się czas. U nas wytworzył się taki sposób uprawiania polityki w znacznym stopniu (oczywiście, dalece na szczęście nie przez wszystkich i nie jest to powszechne, ale, niestety, jest zbyt częsty), który polega przede wszystkim na niszczeniu przeciwnika, opluwaniu go, znajdowaniu jego haków, rozsiewaniu pomówień, insynuacji i tak dalej. Sam tego doświadczam, wiem dobrze wiem, jak to wygląda. Ale do tego trzeba mieć przede wszystkim przekonanie, że mimo wszystko warto politykę uprawiać, że to jest jakaś misja, że można w Polsce zmienić rzeczywistość. No i trzeba też mieć twardy charakter.