Marek Borowski: albo inna koalicja, albo wybory
Jeśli jesteś człowiekiem, dla którego takie pojęcia jak uczciwość, honor, mają jakiekolwiek znaczenie, a mówisz, że mają, to po prostu z tymi panami nie możesz rządzić, w związku z tym, musisz się ich pozbyć. I mamy tylko dwa wyjścia. Albo powstaje inna koalicja, która jest w stanie rządzić - ja tu nie jestem doradcą pana Jarosława Kaczyńskiego, ale stwierdzam, że z punktu widzenia zasad, które głosi, tak powinien postąpić. Więc albo inna koalicja, albo wybory. Jedno z dwojga - powiedział Marek Borowski, gość "Salonu Politycznego Trójki".
Michał Karnowski: Rzadko są jakieś korzyści z tego, że się nie jest w parlamencie, ale dziś one są bardzo wyraźne. Mianowicie, nie musi Pan patrzeć na działaczy Samoobrony oskarżonych o ohydne rzeczy. Gdyby Pan spojrzał im w twarz, to co by im Pan powiedział?
Marek Borowski: - Ja już tym panom nie mam nic do powiedzenia od dłuższego czasu i od momentu, kiedy postawiłem wniosek o odwołanie Andrzeja Leppera z funkcji wicemarszałka - to było dobrych parę lat temu - można powiedzieć, że mentalnie pożegnałem się z tą formacją. I to, co się działo dalej, to dla mnie jest prosta konsekwencja sposobu tworzenia tej partii - powiedziałbym - mentalności przywódcy, wodza i wszystkich tych, którzy go otaczają. I to tylko, co mnie najbardziej dziwi - już mnie nic nie dziwi - ale na co chciałem zwrócić uwagę to to, że największą odpowiedzialność w gruncie rzeczy polityczną ponoszą ci, którzy z taką partią kolaborują. I PiS wchodząc w koalicję z Lepperem i Jarosław Kaczyński podejmując taką decyzję, zważywszy, że generalnie uważa się go za polityka dobrego, musiał podjąć ją wobec tego świadomie i wobec tego, to go obciąża. Po prostu bardzo silnie go obciąża to.
Może tak, jak Pan kiedyś i Jarosław Kaczyński nie wiedział, co to tak naprawdę jest Samoobrona, że już nie ruch ludowy, jeśli w ogóle kiedykolwiek był, nawet nie spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, gdzie handluje się miejscami, ale takie towarzystwo dobrej i brudnej zabawy?
- Powiedzmy sobie, że ja mogłem jeszcze nie wiedzieć, bo Andrzej Lepper wszedł do Sejmu wtedy po raz pierwszy i zadeklarował, iż będzie przestrzegał reguł demokratycznych. Po to wszedł do Sejmu właśnie, żeby przestać biegać po ulicach i naruszać prawo. Stąd też pewien kredyt zaufania się należał. Ale krótko - on trwał parę miesięcy. Okazało się, że nic z tego nie zamierza wykonać. I stąd był wniosek o odwołanie go z funkcji wicemarszałka. Natomiast wszystko to, co się potem działo, powinno dać jednak do myślenia. I ja przypomnę, że przecież sprawa Renaty Beger zaczęła się znacznie wcześniej - ja nie mówię o pokoju hotelowym, tylko mówię o fałszowaniu list z podpisami - zaczęła się wcześniej.
Ale wcześniej, Panie marszałku, były też blokady. Ta Samoobrona wielokrotnie dostawała szanse. Także od lewicy.
- Zgoda. Ja tylko mówię, że to był błąd. Ten błąd został naprawiony w tym sensie, iż od jakiejkolwiek rekomendacji dla pana Leppera odstąpiliśmy. I potem każdy polityk, który rozpoczynałby, czy faktycznie rozpoczął kolaborację z Samoobroną, nie tylko brał na siebie ryzyko, ale dawał dowód, iż dla sprawowania władzy gotów jest poświęcić zasady. I to jest w przypadku PiS-u szczególnie charakterystyczne, iż z jednej strony głosząc wyższą moralność i budowę moralnej IV RP, jednocześnie sięga po ugrupowania, notabene LPR z innych powodów może być też tu zakwalifikowana jako kompletnie nieprzystająca do tej idei, a więc budując taką RP, sięga jednocześnie po ugrupowania, które mogą tylko ten ideał zniszczyć.
Tutaj politycy opozycji korzystają z okazji, żeby to premierowi wytykać. Pan teraz też - to zrozumiałe. Bronisław Komorowski mówi obrazowo, że ten sztandar odnowy moralnej jest dzisiaj w błocie i radzi premierowi, by dał zgodę na wcześniejsze, wiosenne wybory. To jest dobry pomysł na polityczne wyjście z tej niemożności koalicyjnej, innej niż z Samoobroną i LPR z jednej strony i za małej liczby posłów po stronie PO i ewentualnie lewicy?
- Oczywiście w polityce różne elementy, różne czynniki grają rolę i wielu polityków opanowało tę cudowną umiejętność, że czegokolwiek nie zrobią, żeby tłumaczyć to interesem Polski. Ale jeśli odrzucimy te wszystkie ozdobniki i to faryzejstwo i po prostu spojrzymy na to z zewnątrz tak, jak przeciętny obywatel patrzy, to propozycja, wniosek, rozwiązanie nasuwa się właściwie jedno. Jeśli jesteś człowiekiem, dla którego takie pojęcia jak uczciwość, honor, mają jakiekolwiek znaczenie, a mówisz, że mają, to po prostu z tymi panami nie możesz rządzić, w związku z tym, musisz się ich pozbyć. I mamy tylko dwa wyjścia. Albo powstaje inna koalicja, która jest w stanie rządzić - ja tu nie jestem doradcą pana Jarosława Kaczyńskiego, ale stwierdzam, że z punktu widzenia zasad, które głosi, tak powinien postąpić. Więc albo inna koalicja, albo wybory. Jedno z dwojga.