Marek Belka trafił do szpitala
Prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka trafił do szpitala. - Powodem jest infekcja wirusowa - powiedział WP.PL szef biura prasowego NBP Przemysław Kuk.
Belka przebywa w warszawskim szpitalu na ul. Wołoskiej od czwartku. Prezes NBP został przewieziony tam karetką, ponieważ źle się poczuł.
- Marek Belka przechodzi badania profilaktyczne. Prawdopodobnie jeszcze dziś opuści szpital - poinformował nas Przemysław Kuk.
Marek Belka kilka lat temu przeszedł chorobę nowotworową.
Na początku tygodnia Bloomberg pisał, że Marek Belka stracił wpływy w Radzie Polityki Pieniężnej. Informatorzy agencji twierdzą, że czerwcowa publikacja nagrań tygodnika "Wprost" zdestabilizowała Radę Polityki Pieniężnej, a Belka stracił autorytet, którym dawniej się cieszył.
Nagrania "Wprost"
W czerwcu tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania podsłuchanych rozmów m.in. Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką z lipca 2013 r. Szef MSW rozmawiał z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawiał warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym. W listopadzie Rostowskiego zdymisjonowano; w maju 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.
Śledztwo
Zawiadomienia o ewentualnym przestępstwie złożyło dziewięć osób, w tym m.in. szef SP Zbigniew Ziobro, wiceszef klubu SLD Leszek Aleksandrzak i szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Przed Sektami Ryszard Nowak.
Na ich podstawie 30 lipca prokuratura wszczęła śledztwo. Podstawą był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do trzech lat więzienia dla funkcjonariusza publicznego, który - przekraczając uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków - działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Miało ono na celu zbadanie ewentualnego związku między zarejestrowanymi wypowiedziami a rzeczywistym przebiegiem prac legislacyjnych.
W śledztwie przesłuchano m.in. Sienkiewicza, Belkę, członków kierownictwa NBP i prezesa Rządowego Centrum Legislacji; ponadto uzyskano i przeanalizowano obszerną dokumentację.
Ostatecznie prokuratura umorzyła śledztwo uznając, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień i brak jest "jakiegokolwiek dowodu" na ich nieformalne porozumienie w celu naruszenia niezależności NBP.