Marek Belka: czeka nas parę miesięcy męczarni

Nawet optując za szybkimi wyborami oznacza to dobrych parę miesięcy, że tak powiem, męczarni. Według mnie jest możliwość działania tego rządu pod dwoma warunkami. Po pierwsze — udzielenie rządowi wotum zaufania, co w sposób automatyczny ochładza nastroje; po drugie — daje mu pewnej, przecież niezbyt długiej, ale realistycznej perspektywy działania - powiedział w "Sygnałach Dnia" prof. Marek Belka, kandydat na premiera.

13.05.2004 | aktual.: 13.05.2004 10:33

Wiesław Molak: W studiu Marek Belka. Dzień dobry, panie profesorze.

Marek Belka: Dzień dobry państwu, dzień dobry panom.

Krzysztof Grzesiowski: Ma pan taki zwyczaj wieczorem, właściwie późnym wieczorem ze względu na przedłużające się rozmowy, by policzyć głosy, na jakie może pan liczyć podczas jutrzejszego głosowania nad wotum zaufania?

Marek Belka: Nigdy, szczerze mówiąc, tego nie robiłem. Inną arytmetyką się zajmuję.

Krzysztof Grzesiowski: Ale zaskakuje czasem pana postawa polityków, posłów sejmowych, którzy raz mówią tak, a potem mija kilka godzin i mówią nie. Czy to jest taka cecha naszej polityki, naszych polityków?

Marek Belka: Nie, już nie chcę komentować tego. Myślę, że to jest gorący czas dla posłów, dla Parlamentu. Mam wrażenie, że wielu z nich, wiele ugrupowań ma obawy. Ma obawy zarówno przed tym rządem, jak i przed brakiem tego rządu, ma obawy przed kontynuowaniem pracy tego Parlamentu i ma obawy jednocześnie przed rozwiązaniem tego Parlamentu. Ja to rozumiem, aczkolwiek to po prostu przedłuża tę męczarnię.

Krzysztof Grzesiowski: Politycy mają obawy, ale opinia publiczna ma nadzieję, jak pan wie. Miły dla pana w sumie sondaż przeprowadzony na zlecenie Informacyjnej Agencji Radiowej, czyli Polskiego Radia — 61% Polaków uważa, że nadaje się pan na premiera. Ba, nawet podaje powody, dla których pan się na tego premiera nadaje: kompetencja, zaangażowanie, odpowiedzialność, stanowczość i tak dalej.

Marek Belka: To miłe, ale najważniejsze dla mnie jest to, że ludzie mówią, że chcą uspokojenia, chcą nowego rządu, bo po prostu chcą się zająć własnymi sprawami, nie mieć potoku złych informacji z ekranu telewizora i chcą jeszcze mieć jakąś gwarancję, że tam, w Warszawie ktoś ciężko pracuje i próbuje rozwiązać ich problemy. To jest dla mnie o wiele ważniejsze, niż to, czy ktoś dobrze o mnie mówi, czy nie, chociaż to jest miłe.

Krzysztof Grzesiowski: Tak, tylko to, o czym pan mówi, wcale się nie przekłada na to, co się stanie jutro w Sejmie, nie musi się przełożyć.

Marek Belka: No tak, ale niech to posłowie wezmą do serca.

Krzysztof Grzesiowski: Kto pana zawiódł w tych dotychczasowych rozmowach, jaka partia polityczna? Na kogo pan liczył, a przeliczył się?

Marek Belka: Przede wszystkim to pytanie proszę mi zadać najwcześniej w sobotę.

Krzysztof Grzesiowski: Ale nie jest pan pewny do końca, że np. Socjaldemokracja Polska na pana zagłosuje, bo nie zagłosuje, tak twierdzi Marek Borowski i politycy tej partii.

Marek Belka: Tak. I wczoraj to usłyszałem ponownie. Dyskutowaliśmy raczej o różnych scenariuszach politycznych. Właściwie co do programu większość moich propozycji była akceptowana. Tutaj nie ma takiej wielkiej dyskusji, takiej wielkiej, gorącej debaty, natomiast jest problem, co należy zrobić dzisiaj w tym planie politycznym, czy Sejm ma jeszcze rezerwy, co w zamian. No i przepraszam, to nie są pytania do mnie bezpośrednio. Ja, oczywiście, od tego zależę w jakimś sensie, ten rząd zależy od zachowania Sejmu, ale mnie zależy na tym, żeby rząd był i żeby miał możliwość działania. Stąd np. wczoraj dyskutowaliśmy z Socjaldemokracją, która proponuje taki swego rodzaju układ na kilka miesięcy, rząd na kilka miesięcy. To ja wtedy mówię: no dobrze, a czy wtedy — zamiast rozsądku, rozsądnego zachowania w głosowaniach nad ustawą — nie będziemy mieli szaleństwa przedwyborczego? Może warto byłoby dać sobie przynajmniej kilka miesięcy spokoju, oddechu, może mniej ambitnie, żebyśmy mogli zrobić coś, co jest konieczne,
co jest potrzebne, a zostawić gorączkę przedwyborczą na wiosnę?

Krzysztof Grzesiowski: Ale to chyba odczuwa pan pewien dyskomfort. Z jednej strony słyszy pan, że akceptujemy pana propozycje, to, co pan chce zrobić, ale z drugiej strony nie chcemy, żeby pan kierował, stał na czele rządu i w ogóle żeby tego rządu nie było. No to takie rozdwojenie jaźni troszeczkę jest.

Marek Belka: Tak, dyskomfort, można to tak nazwać, ale, wie pan, ja wchodząc do tej gry, może byłem nieco bardziej optymistyczny niż dzisiaj, ale ja jestem realistą, wiem, że dylematy, które stoją przed posłami, są bardzo poważne. I mam nadzieję, że każdy z nich ma na myśli przede wszystkim dobro Polski.

Krzysztof Grzesiowski: A co z Sojuszem Lewicy Demokratycznej? Jest pan pewien, że w całości poprze pana rząd?

Marek Belka: Takie są deklaracje.

Krzysztof Grzesiowski: Wszystkich prominentnych polityków tej partii? Czytając wczoraj to, co powiedział Grzegorz Kurczuk podczas spotkania, można mieć pewne wątpliwości.

Marek Belka: Myślę, że niektórzy nie do końca się zgadzają czy też w ogóle się nie zgadzają z generalną linią kierownictwa SLD i zaciskają zęby. Ale ja to też rozumiem. Natomiast wierzę w to, że SLD będzie skonsolidowane, bo inaczej grozi temu klubowi dalsza dezintegracja.

Krzysztof Grzesiowski: Pan już o tym nieco wspomniał, ale jak pan by sobie wyobrażał swoją rolę i możliwości pracy swojego rządu, jeśli by pan przeszedł w głosowaniu i rząd by przeszedł w takich warunkach, takiego rozchwianego kompletnie Sejmu? Jak działać efektywnie, jak proponować ustawy, jak namawiać posłów do tego, by je przegłosowywali w sytuacji, kiedy tak na dobrą sprawę nie bardzo dzisiaj wiadomo, kto w tym klubie jest, bo takie wycieczki się odbywają, że trudno się policzyć do końca.

Marek Belka: To prawda, tylko takie są realia i ich nie zmienimy. Nawet optując za szybkimi wyborami oznacza to dobrych parę miesięcy, że tak powiem, męczarni. Według mnie jest taka możliwość, jest możliwość działania tego rządu pod dwoma warunkami. Po pierwsze — udzielenie rządowi wotum zaufania, co w sposób automatyczny ochładza nastroje; po drugie — daje mu pewnej, przecież niezbyt długiej, ale realistycznej perspektywy działania po to, żeby ochłonąć, żeby odłożyć sprawy przedwyborczej walki na wiosnę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)