Marcin Meller ws. "Resortowych dzieci": opisali tych, którzy im się nie podobają
Jak hejterzy z prawej strony chcą mi dołożyć, to robią z mojego ojca komunistycznego aparatczyka - tak w rozmowie z "Polską The Times" Marcin Meller komentuje książkę "Resortowe dzieci".
Zobacz też: Resortowe dzieci
Meller pytany jak czuje się jako "resortowe dziecko" przyznaje, że biorąc pod uwagę, kto jest autorem książki, nie jest zaskoczony, że został w niej umieszczony. - Jak hejterzy z prawej strony chcą mi dołożyć, to robią z mojego ojca komunistycznego aparatczyka - mówi.
- O moim ojcu napisano: "minister w rządzie Marcinkiewicza, w PRL działacz PZPR-u". Pierwsza manipulacja to ta, że był w rządzie Marcinkiewicza. Jasne! Tylko, przypomnijmy, że był to rząd PiS-u. Nie napisali tego, bo nie pasowało im to do obrazu. Po drugie - zdefiniowanie mojego ojca jako działacza PZPR w czasie PRL to już megamanipulacja - zaznacza.
- Chodziło wyłącznie o to, aby przypieprzyć, w związku z tym wszystkie chwyty dozwolone. Bo to, co mówię, co piszę, nie jest po myśli tychże ludzi, w związku z tym we mnie walą. I za wszelką cenę szukają haka. (...) Nie mogą walnąć mnie z powodu tego, co zrobiłem, nie mogą walnąć z powodu ojca i tego, co robił, czy co jest w jego teczce, bo też jest pięknie i czysto, w związku z czym stosują megamanipulację - dodaje Meller i puentuje: - Mamy zimną wojnę domową i ta książka się w nią wpisuje.
Źródło: Polska The Times