Marcin Makowski: Strażacy i narciarz - odwaga i solidarność najlepszym towarem eksportowym Polski
Polska nie ma najlepszej prasy za granicą. Przedstawiają nas jako kraj pełzającej dyktatury, aż nagle pojawiło się światełko w tunelu. A w zasadzie dwa – narciarz z szaleńczą odwagą zjeżdżający z K2 i 140 strażaków ratujących Szwecję od pożarów.
24.07.2018 | aktual.: 24.07.2018 14:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To oni w kilka dni zrobili więcej dla Polski niż sto Fundacji Narodowych. Bo można mieć setki milionów od spółek skarbu państwa, wizję promocji kraju przez sport, historię i dumę z dokonań przodków, a jednocześnie żadnego realnego sukcesu na koncie. Za to nieustannie można żalić się na nierzetelność mediów i wtykanie szpilek w "słuszny" projekt. Tymczasem jeśli chodzi o promocję Polski, jak i każdego innego kraju, najlepiej sprawdzają się autentyczne opowieści i skromni bohaterzy.
Tacy jak Andrzej Bargiel oraz 140 strażaków, jadących na ratunek płonącej Szwecji. Dzięki nim, choć przez chwilę, zamiast o Sądzie Najwyższym, "zamachu na państwo prawa", Micku Jaggerze grożącym palcem PiS-owi i ogólnej nieznośności życia nad Wisłą, usłyszeliśmy inny przekaz. Ten, który przez wieki towarzyszył Polakom, gdy wyobrażali sobie własne, najlepsze cechy zbiorowego charakteru.
"Kawaleria na sygnałach"
Pokazaliśmy solidarność w obliczu zagrożenia. Wysłaliśmy "kawalerię na sygnałach", uruchamiając również w Szwedach dawno zapomniane wobec Polaków emocje i empatię. Świadomość, że nie będą zostawieni sami w potrzebie, choć swoje państwo budują przecież na samowystarczalności energetycznej i neutralności politycznej.
Skala odpowiedzi na apel sąsiadów przez morze przywodzi na myśl coś ze szlacheckiej fantazji Polaków, którzy potrafili rzucać się na teoretycznie przerastające ich zagrożenie, w imię wyższej sprawy. Gdy oglądałem zdjęcia kolumny wozów strażackich sunących przez skandynawskie autostrady, gdy patrzyłem jak Polacy witani byli jak bohaterowie, trudno było nie odczuwać dumy. Oczywiście w tej dumie nie możemy się rozpływać, tylko wyciągnąć wnioski odnośnie naszych atutów.
Z drugiej strony, w tym samym czasie przytrafiła nam się inna historia, tym razem indywidualnej odwagi i uporu. Andrzej Bargiel z Zakopanego jako pierwszy człowiek na świecie zjechał na nartach z K2 - najniebezpieczniejszego z ośmiotysięczników.
"Myślę, że ten zjazd jest takim moim gestem na uczczenie 100-lecia niepodległości Polski i bardzo się cieszę, że to się powiodło. I jestem dumny, że jestem Polakiem i dobrze się czuję w Polsce, bezpiecznie. Wydaje mi się, że to jest super, że mogłem po prostu wykonać taki gest” - powiedział Bargiel po zjeździe.
Światowe media rozpisywały się w samych superlatywach o niezwykłym wyczynie zakopiańczyka, który wyjazd sfinansował częściowo sam, częściowo dzięki prywatnym sponsorom. Polityki, jak pewny żeglarz z pewnego niedoszłego rejsu, w całe przedsięwzięcie nie mieszał.
Patriotyzm, który nie boi się własnego cienia
Nikt nie zrobił od dłuższego czasu tak wiele dla poprawy wizerunku naszego kraju, co Bargiel i strażacy. Czy taka właśnie może może być twarz Polski na co dzień? Solidarna, odważna, nie znająca lęku? Przecież mamy to wszystko w narodowym DNA. Tysiące wynalazców, artystów, powstańców, zwykłych ludzi - własnym życiem potwierdzało, że nie są to puste przymiotniki i myślenie życzeniowe. Jednocześnie, jak widać na przykładzie narciarza i strażaków, nie musimy przy tym ukrywać kim jesteśmy, skąd pochodzimy i że szanujemy własną Ojczyznę.
Tak właśnie wygląda prawdziwy patriotyzm, który nie boi się własnego cienia. Stawia sobie wyzwania, jest pewny własnej tożsamości i potrafi dać z niej światu jej najlepszą część. Zarówno wyzbywanie się polskości i rozmywanie w europejskości, jak i traktowanie narodu w kategoriach broniącej się przed zepsuciem świata twierdzy, to dwie drogi, prowadzące w ten sam ślepy zaułek.
Marcin Makowski dla WP Opinie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl