Marcin Makowski: Polacy powinni się rozmnażać jak króliki? Wystarczy, że zrobią to jak ludzie. Czyli z głową
Rozmnażajmy się jak króliki - zachęca Ministerstwo Zdrowia w kampanii za trzy mln zł. Minister Radziwiłł mówi, że to taki fajny żart, zwracający uwagę na problem niżu demograficznego. I faktycznie, zwrócił uwagę. Piszą o nim światowe media, rozdyskutowali się Polacy. Niestety póki co mnożą się jedynie pytania. Pierwsze i najważniejsze brzmi: czy ktoś to w ogóle widział zanim wypuścił spot do mediów?
09.11.2017 | aktual.: 10.11.2017 07:47
Oczyma wyobraźni widzę tę burzę mózgów. Jakaś agencja kreatywna siada do stołu z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia. Pracowity poranek, gwar, wjeżdża kawka i catering. - Wiecie, rozumiecie - zaczyna urzędnik. - Przed nami arcyważne zadanie. Powiem prosto, rodzi się za mało dzieci. A naród nie czuje wagi problemu. Wiadomo, Program 500+ coś tam poprawił, ale to nadal za mało. Co możemy zrobić? Jak zachęcić do rozmnażania?
Marketingowcy szepczą między sobą, po czym jeden wstaje. - Mówi pan, że chodzi o płodność, tak? - zaczyna przedstawiciel agencji. - Tak - pada odpowiedź. - A co jest symbolem płodności? - pyta, i na sali zapada cisza. - Królik! - wykrzykuje po chwili zadowolony z siebie urzędnik. - A wie pan, co robi ten królik? - dopytuje marketingowiec. - Nie wiem - odpowiada. - Otóż ten królik odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To królik na skalę naszych możliwości. My państwu zrobimy kampanię za trzy miliony złotych, i otworzymy oczy niedowiarkom. Patrzcie - powiemy - to nasz królik, przez nas nakręcony i to nie jest nasze ostatnie słowo - kończy. Ludzie na sali kiwają głowami z uznaniem. - Widzi pan, minister mówił, żeby zatrudnić fachowców. Tyle żeśmy kombinowali w resorcie, ale jednak najciemniej pod latarnią. Wchodzimy w to! - stwierdza, po czym ściska dłoń marketingowca.
To musiało jakoś tak wyglądać, inaczej nie uwierzę, że państwo wydało grube pieniądze na promowanie prokreacji, używając do tego celu metafory płodnego gryzonia. Minister Konstanty Radziwiłł bronił się w mediach przed krytyką mówiąc, że przecież chodziło o luźne i żartobliwe pokazanie tematu. W końcu jest dyskusja, ludzie zauważyli problem. No faktycznie - od "Guardiana" po "New York Timesa" - nagłówki newsów głoszą mniej więcej taki przekaz: ”Polski rząd zachęca obywateli do rozmnażania się jak króliki”. Czyli mówiąc wprost: rząd chce, żebyś uprawiał seks jak szalony. Bezrefleksyjnie, i nie patrząc na konsekwencję. Bo przecież dokładnie tak zachowują się króliki.
Gdy puści się je na jakiś teren, na którym nie mają naturalnej konkurencji, zaczynają działać jak mała plaga egipska. Tymczasem w 20-sekundowym spocie, królik mówi jak chiński mędrzec tao: „Chcesz poznać nasz sekret? Po pierwsze: dużo się ruszamy. Po drugie: zdrowo jemy. Po trzecie: nie stresujemy się, kiedy nie musimy. I po czwarte: nie używamy sobie. Więc jeśli chcesz kiedyś zostać rodzicem, weź przykład z królików. Wiem, co mówię. Ojciec miał nas sześćdziesięcioro troje. Wspieramy zdrowy styl życia: ministerstwo zdrowia" - słyszymy w spocie. Co dalej? Jakie będą następne genialne pomysły? Czy w kolejnej odsłonie kampanii, ministerstwo zaangażuje bociany? A w jeszcze następnej pokaże, jak znajdować dzieci w sałacie? Kampanie prokreacyjne można robić zabawnie i z sensem. Kto nie wierzy, niech zobaczy serię ”Zrób to dla Danii”, w której tamtejszy rząd podejmuje analogiczny temat. Jest puszczenie oka do widza, są statystyki oraz wskazanie na realną pomoc, którą nowi rodzice otrzymają od państwa. Tymczasem w Polsce zrobiono to po prostu słabo. A szkoda, bo problem faktycznie jest z kategorii tych niecierpiących zwłoki. Bierzmy zatem sprawy w swoje ręce. Ale mądrze. Jak ludzie, a nie jak króliki.
Marcin Makowski dla WP Opinie