Marcin Makowski: PiS robi sobie krzywdę Smoleńskiem

Wszyscy wiemy, od czego jest gorsza nadgorliwość i czym jest piekło wybrukowane. A jednak politycy, gdy tylko dojdą do władzy, jak w przedziwnym transie puszczają pożyteczne truizmy w niepamięć. Pech chciał, że tym razem padło na katastrofę smoleńską i powstanie warszawskie. Dwa tragiczne wydarzenia, które powinny łączyć Polaków stają się w rękach PiS-u narzędziem dokręcania ideologicznej śruby. Cierpi na tym nie tylko dziedzictwo śp. Lecha Kaczyńskiego, ale przede wszystkim zdrowy rozsądek - pisze Marcin Makowski dla WP.

Antoni Macierewicz
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Marcin Makowski

Widziałem ostatnio taki obrazek - stoją narzeczeni, przed nimi ksiądz, który mówi: "zanim zaczniemy tę radosną uroczystość, odczytam apel smoleński". Niby żarcik dla wielkomiejskiej lewicy i KOD-u, ale nawet w duszy konserwatysty zapala się jakaś czerwona lampka. W końcu rzeczywistość nie jest tak bardzo różna od kabaretu. Dzień pamięci o żołnierzach wyklętych? Smoleńsk. Rocznica rozruchów poznańskiego czerwca? Smoleńsk. Upamiętnienie ofiar powstania w Galicji w 1846? Smoleńsk. I będzie tak przy wszystkich uroczystościach patriotycznych i religijnych z udziałem asysty wojska polskiego. Decyzja o przywoływaniu ofiar katastrofy smoleńskiej w każdym apelu pamięci została podjęta przez MON w listopadzie zeszłego roku. Nie ma od niej wyjątku, pozostaje tylko alternatywa: albo z wojskiem i apelem, albo bez wojska.

Obecnie zostali przed nią postawieni powstańcy warszawscy. Rzecz, która jeszcze kilkanaście miesięcy temu była nie do wyobrażenia - skonfliktowanie kombatantów i upolitycznienie kontekstu rocznicy przez obóz, który tyle dla jej krzewienia zrobił - stała się faktem. 1 sierpnia na oficjalnych obchodach powstania w apelu mają być również wymienieni wszyscy ci, którzy "(...) w tragiczny poranek 10 kwietnia 2010 roku zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem". Jaki to ma związek z hekatombą Warszawy? W jakim ciągu logicznego rozumowania obie te tragedie nierozerwalnie się ze sobą łączą? Nie wiem. Fakty są jednak następujące: Prawo i Sprawiedliwość odreagowuje lata pogardy do Smoleńska w najgorszy z możliwych sposobów - pamięć czyniąc elementem podziału społecznego, a szlachetną ideę apelu poległych urzędniczym nakazem.

Albo jesteś z nami, albo jesteś durniem

Każdy socjolog, politolog i historyk wie, że system, którego mit założycielski stawał się z czasem elementem oficjalnego kultu, doznawał ideologicznej erozji. Rozkładał się od środka, choć na zewnątrz nadal powtarzano rytualne gesty, padały wielkie słowa, a na mównicach błyszczały ordery przemawiających. Nadawanie imienia Lecha Kaczyńskiego Krajowej Szkole Administracji Publicznej w obecnej temperaturze sporu jest jedynie pokazem siły kogoś, kto nie czuje się na tyle pewnie, aby o dziedzictwo byłego prezydenta dbać u podstaw. Zamiast tego władza wybiera drogę wyparcia i uderza po głowie pałką zdrajcy każdego, kto ośmieli się mieć inne zdanie. Właśnie tak zachowała się eksdziennikarka Joanna Lichocka, która jeszcze nie dorosła do roli posłanki, pisząc na Twitterze wprost: "Mam ochotę durniów, którzy klepią propagandę GW, TVN (czyli PO) o apelu poległych wywalić z timeline'a. Aha, słowo wyjaśnienia - mianem 'durniów' obdarzam różnych blogerów i publicystów, nie zwykłych Polaków skołowanych ich wypocinami o
'skandalu'". Szkoda, że pani Lichocka nie zdobyła się jednak na nieco więcej odwagi, faktycznie nazywając kwestionujących wykładnię partii durniami. Cóż, sam miałbym ochotę nazwać takich polityków ćwierćinteligentami. Oczywiście słowem wyjaśnienia: myślę o tych, którzy każdą krytykę traktują jak polityczny hejt pisany pod dyktando Michnika.

Nie dziwi, że niektórzy politycy PiS mogą trwać w tym smoleńskim uniesieniu bez żadnego dysonansu poznawczego, skoro wtórują im w tym dziennikarze mediów narodowych, mówiący jednym głosem z linią MON. Jak stwierdził Michał Rachoń z TVP Info: "Upamiętnianie Polaków, którzy zginęli 10 IV jest świętym obowiązkiem państwa polskiego a zwłaszcza polskiej armii". Natomiast jak to się łączy z powstaniem warszawskim? Proste: "To Lech Kaczyński stworzył Muzeum". Wiadomo jakie. Cóż z tego, że zawierającym prawie 300 stron Ceremoniale Wojskowym opublikowanym na stronie ministerstwa nie ma słowa na poparcie tej tezy. Panuje natomiast reguła, że podczas apelu upamiętnia się osoby związane z konkretnym wydarzeniem historycznym. Jeśli zatem ktoś chce szukać najcieńszej nawet nici wiążącej tupolewa z konającą przez 63 dni Warszawą, to znajdzie. Tylko jakim kosztem i w czyim interesie? Właśnie w tym duchu na pytanie władz Krakowa o odczytanie apelu smoleńskiego podczas rocznicy powstania 1846 roku z MON-u przyszła następująca
odpowiedź: "Osoby nie są związane z wydarzeniami, ale są kontynuatorami tradycji niepodległościowych". Tym tropem można oddawać hołd ofiarom katastrofy z 10 kwietnia, wspominając walecznych wojów Mieszka I, poległych pod Cedynią.

Umiar, umiar i jeszcze raz umiar

Lenin napisał kiedyś być może jedyną mądrą rzecz w całym swoim życiu: "Lepiej mniej, ale lepiej". Nawet najszlachetniejsze intencje nie zwalniają nikogo z zachowania umiaru. Wikłanie się w gierki słowne czy pod Smoleńskiem "zginęli", czy "polegli", mieszanie w to wszystko powstańców warszawskich, którym bez żadnych didaskaliów należy się pamięć 1 sierpnia. Nie wiem, w którym kierunku zmierza PiS. Jak głęboki musi być lęk przed Jarosławem Kaczyńskim, skoro gdy nawet z prawicy sypią się na ten pomysł gromy, premier Beata Szydło mówi, że to "(…) piękny gest i piękna decyzja, uhonorowująca tych, którzy w służbie ojczyzny ponieśli śmierć".

Nie wystarczą miesięcznice? Nie wystarczą pomniki i państwowe obchody 10 kwietnia? Zamiast wpychać ludziom Smoleńsk do gardeł przy każdej możliwej okazji, obecny rząd powinien dołożyć wszelkich starań, aby okoliczności tej tragedii wyjaśnić. Prawda o tamtym feralnym poranku byłaby najlepszą formą oddania szacunku osobom, które lecąc w patriotycznej służbie do Katynia, już nigdy do Polski nie wróciły. Stać nas na to i jeżeli PiS zaprzepaści szansę budowania jedności wokół tej tragedii, to będzie niewybaczalny grzech. I najgorszy możliwy sposób uhonorowania dziedzictwa śp. Lecha Kaczyńskiego, który budując Muzeum Postania Warszawskiego stworzył coś, czego rządowi się jeszcze nie udało: świadomość, że historię i przyszłość mamy wspólną.

Marcin Makowski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Zajmowali się nielegalnym obrotem paliwami. Dziewięć osób zatrzymanych
Zajmowali się nielegalnym obrotem paliwami. Dziewięć osób zatrzymanych
Uszkodzony rosyjski okręt na Bałtyku. Towarzyszą mu jednostki NATO
Uszkodzony rosyjski okręt na Bałtyku. Towarzyszą mu jednostki NATO
Co czeka nas 1 listopada w pogodzie? Są prognozy
Co czeka nas 1 listopada w pogodzie? Są prognozy
Dzień świstaka z Donaldem Trumpem [OPINIA]
Dzień świstaka z Donaldem Trumpem [OPINIA]
Awaryjne lądowanie Hegseth'a. Podano powód
Awaryjne lądowanie Hegseth'a. Podano powód
Kolumbia. Indianie strzelali z łuków w budynek ambasady USA
Kolumbia. Indianie strzelali z łuków w budynek ambasady USA
Polacy o Nawrockiej. Ocenili, jak sobie radzi w roli pierwszej damy
Polacy o Nawrockiej. Ocenili, jak sobie radzi w roli pierwszej damy
Ciało młodej kobiety w windzie. Prokuratura postawiła zarzuty
Ciało młodej kobiety w windzie. Prokuratura postawiła zarzuty
Noblistka wychwala Trumpa. "Wenezuelczycy są mu wdzięczni"
Noblistka wychwala Trumpa. "Wenezuelczycy są mu wdzięczni"
Hamas przekazał trumnę z ciałem kolejnego zakładnika. Co z resztą?
Hamas przekazał trumnę z ciałem kolejnego zakładnika. Co z resztą?
33-latek z Luizjany aresztowany. Miał brać udział w ataku Hamasu
33-latek z Luizjany aresztowany. Miał brać udział w ataku Hamasu
Axios o spotkaniu Trump-Zełenski. "Nikt nie krzyczał, ale było ciężko"
Axios o spotkaniu Trump-Zełenski. "Nikt nie krzyczał, ale było ciężko"