Marcin Gortat pojechał do zoo nakarmić swojego chrześniaka. Ten zdążył go już... przerosnąć!
Marcin Gortat w przeddzień rozpoczęcia dedykowanych młodzieży campów znalazł czas, by w warszawskim ZOO nakarmić swojego "chrześniaka" - małą żyrafę, której w lutym br. został ojcem chrzestnym. _– Najchętniej małego Gortiego zabrałbym do domu_ – powiedział znany polski koszykarz.
17.06.2016 | aktual.: 17.06.2016 13:28
Marcin Gortat w lutym tego roku został oficjalnym "ojcem chrzestnym" żyrafy, która nosi również jego nazwisko – W lutym, gdy Żyrafek dostał na nazwisko Gortat, przesłałem mu 213 litrów mleka, aby jako mój podopieczny szybko rósł i mierzył wysoko. Dziś okazało się, że to niedawne jeszcze żyrafiątko jest już wyższe ode mnie– wspomina zawodnik.
Gortat dodał, że możliwość nakarmienia zwierzaka to dla niego wielka frajda i miły gest ze strony dyrektora stołecznego ogrodu. – Nie wiem, czy wypada się przyznać, ale on jest tak milusiński, że miałem ochotę zabrać go dalej ze sobą. W ciągu kilku miesięcy żyrafek stał się potężnym zwierzakiem, więc mógłbym nie nadążać z nakarmieniem go. Na pewno lepiej mu będzie w tym pięknym warszawskim ZOO, które nie odstaje niczym od amerykańskich parków tego typu - zaznaczył.
Środkowy Washington Wizards wróży swojemu chrześniakowi... koszykarską karierę. – W kojcu ma zaczepioną na specjalnej gumce piłkę i z tego, co opiekunowie mówią, mały Gorti regularnie trenuje. Jeden na jednego nie zagramy - boję się, że stanąłby mi na nogę, a przecież waży już niemało – żartował.