Manifestacja solidarności z walczącą Białorusią w Warszawie
Członkowie Inicjatywy Wolna Białoruś i Związku na Rzecz Demokracji w Białorusi zaapelowali w poniedziałek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz do Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego o wsparcie dla międzynarodowej misji obserwacyjnej podczas marcowych wyborów na Białorusi.
Ok. 100 osób uczestniczyło w manifestacji wyrażającej solidarność z Białorusią, która przeszła warszawskimi ulicami przed Pałac Prezydencki. Apele wręczono przedstawicielom Kancelarii Prezydenta, szefowej Reprezentacji KE w Polsce Róży Thun oraz i Łukaszowi Kemparze z Biura Informacyjnego PE.
Zamierzamy przekonać instytucje Unii Europejskiej o konieczności nadzwyczajnej mobilizacji członków UE. Chcemy by każdy z nich wysłał na wybory prezydenckie na Białorusi swoich obserwatorów - powiedział Jakub Michałowski z Inicjatywy Wolna Białoruś.
"Prosimy o przekonanie pozostałych przywódców krajów Europy, że na Białorusi potrzebni są obserwatorzy ze wszystkich krajów europejskich" - napisano w apelu, wystosowanym w ramach międzynarodowego dnia solidarności z walczącą Białorusią.
"Wspieranie demokratycznych dążeń społeczeństwa białoruskiego jest naszym obowiązkiem. Nie możemy w tak ważnym momencie zapomnieć o moralnym zobowiązaniu wynikającym z historii naszego kraju" - czytamy w apelu do prezydenta.
Róża Thun podziękowała młodym ludziom za udział w manifestacji i "postawę obywatelską prawdziwych Europejczyków". Podkreśliła, że jeszcze w poniedziałek apel zostanie przekazany przewodniczącemu Komisji Europejskiej. Manifestujący ruszyli przed Pałac Prezydencki, gdzie zamierzają przekazać apel także prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
Zdecydowana większość manifestantów to młodzi ludzie. Jeden z uczestników pikiety, uciekinier z Białorusi ocenia, że inicjatywa młodzieży krajów europejskich może bardzo pomóc Białorusinom.
Spod warszawskiej siedziby KE i PE manifestanci przeszli pod Pałac Prezydencki. Skandowali m.in. "Mińsk Warszawa - wspólna sprawa", "Wolne wybory, wolna Białoruś", "Białorusi nikt nie zdusi".
Manifestacja zakończyła się zapaleniem świec i zniczy pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Podobne demonstracje odbyły się w kilkunastu polskich miastach.