PolskaMamy prezydenta! Po co nam wybory?

Mamy prezydenta! Po co nam wybory?

Zdaje się, że już mamy prezydenta. Czy musimy w takim razie urządzać kosztowne wybory? Można oszczędzić, a oszczędzone pieniądze przeznaczyć na Euro 2012, by nowy prezydent miał od razu jakąś zasługę, godną jego wielkości.

Czy ta prezydentura coś zmieni? Czy coś zmieni kampania wyborcza? Nie sądzę. W czasach "postpolityki" - że użyję ulubionego terminu mojej sąsiadki ze stron WP prof. Staniszkis - nie liczą się ani programy (prezydent nie ma zresztą programu, tylko wizerunek), ani poglądy. Liczy się siła partii, której szef dokonał odpowiedniego, czyli zgodnego z jego interesami, wyboru. Tusk postawił na Komorowskiego z wielu powodów. Jednym z najważniejszych jest ten, że Komorowski nie będzie w niczym przeszkadzał (symbolicznie trzy weta na kadencję) i skutecznie zakonserwuje wizerunek dumnej XIX Polski. Oczywiście będzie to Polska nowoczesna w liberalnym sensie. Motorem i gwarantem liberalizmu będzie premier i jego rząd. Konserwatorem osiągnięć i strażnikiem Pamięci będzie prezydent. Czasem wpadnie do Wilna (podróż sentymentalna), czasem pogrozi Moskwie, pojawi się w pałacach w Paryżu, zrobi sobie fotkę z Obamą i Merkel. Dalsze podróże - raczej wykluczone, bo teren niepewny, lud obcy, nie potrafiący docenić historycznych
dokonań Polski.

Od prezydenta Kaczyńskiego będzie się różnił wyglądem, od prezydenta Kwaśniewskiego - zachowawczością, od Wałęsy - rozsądkiem. Bronisław Komorowski jest miłym starszym, godnie wyglądającym panem, ze specyficznym poczuciem humoru i - niestety - pewnym talentem literackim. Uwielbia pisać wiersze i jest to - w jego rozumieniu - najlepszy sposób komunikacji, zwłaszcza w sytuacjach, których nie rozumie. To rozładowuje atmosferę, wszyscy się uśmiechają - sprawa jest rozwiązana. Spraw niewygodnych nie dostrzega lub ogranicza się do deklaracji zadowalającej wszystkich. Widać to było w czasie debaty. Postawiono mu niewygodne pytanie dotyczące in vitro. Odpowiadając na nie, starał się zaspokoić wszystkich (w ramach rozsądku), a więc i tych, którzy czekają na refundację zabiegów, jak i tych, którzy chcą zabiegi in vitro "umoralnić". Nie wyszło. Z całej nudnej debaty przebiło się właściwie tylko to jedno pytanie. Tylko ten jeden problem. I - jak znam pana marszałka - po przejściowym zamieszaniu, sprawa znów ucichnie.
Przyszły prezydent nie lubi podejmować wyzwań, które mogą być skazą na jego wizerunku jowialnego i dostojnego zarazem pana prezydenta.

Niestety, od śmierci Sienkiewicza, nie ma w świecie literackim pisarza, który mógłby ten wizerunek opisać w szczegółach. Za to na pewno urodził się już budowniczy nowego historycznego (a jakże!) muzeum, które będzie wielkim pomnikiem, który po sobie pan prezydent zostawi.

Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)