Mali enkawudziści dla dzieci
W sklepach modelarskich można kupić małe figurki żołnierzy NKWD z formacji Smiersz wyprodukowane przez rosyjską firmę. "Gazeta Wyborcza" zastanawia się, czy jest to na pewno odpowiednia zabawka dla polskich dzieci. "Od lat trzech" - jak pisze producent.
08.10.2004 07:00
Napis na pudełku informuje, że zabawka zawiera figurki "żołnierzy NKWD z oddziałów antyterrorystycznych Smiersz" (skrót od "Śmierć szpiegom"), tak jak wyglądali w sierpniu 1944. Na pudełku rysunek - w tle za grupą trzech żołnierzy z oficerem widać cywilów z podniesionymi rękami. "Gazeta" przypomina, że w sierpniu 1944 r. Armia Czerwona działała przede wszystkim na terenie Polski, a Smiersz zajmował się aresztowaniami żołnierzy AK, których kłamliwie oskarżano o działalność terrorystyczną.
Dziennik pisze, że pierwsza informacja o zabawce pojawiła się w "Gazecie Polskiej". Tytuł artykułu brzmiał: "Zabij sobie AK-owca". Wypowiadający się na łamach "Gazety Polskiej" Jerzy Eisler z IPN stwierdził, że "to tak jakby wyprodukowano dla zabawy figurki Niemców likwidujących terrorystów w Oświęcimiu". "Wyborcza" przywołuje słowa Eislera, który przypomniał, że Smiersz nie miał nic wspólnego z antyterroryzmem, sam za to stosował metody terrorystyczne.
"Gazeta Wyborcza" dodaje, że do figurki dołączony jest opis po rosyjsku i angielsku, który pokazuje działania Smiersza w pozytywnym świetle, przekonując, że były to oddziały antyterrorystyczne w dzisiejszym rozumieniu tego słowa: "Popularny pogląd, że oddziały Smiersza powstały, by strzelać do wycofujących się własnych żołnierzy, jest wymysłem. Smiersz zajmował się wyłapywaniem dezerterów i podejrzanych elementów. W informacjach o tym, co robił Smiersz, jest więcej wymysłów niż prawdy. Na przykład że Smiersz miał za linią frontu władzę absolutną i mógł rozstrzelać każdego. To zupełnie nie tak. Nawet do aresztowania trzeba było mieć zgodę wojennego komisarza. Nierzadko żądania Smiersza spotykały się z odmową. Nie było też masowych represji" - napisał na ulotce producent - rosyjska firma Alanger.
Barbara Janiszewska z hurtowni modelarskiej Mortola powiedziała "Gazecie Wyborczej", że również w branży modelarskiej obowiązują ograniczenia. Nie ma na przykład figurek gestapowców z trupimi główkami i swastykami. Historia jest historią - powiedziała ale w tym przypadku bym się zawahała i nie sprowadziła takich figurek. To w naszym kraju bolesny temat. (PAP)