Małgorzata Chmielewska: policjanci są uczeni strzelać, ale nie są uczeni zabijać
„Policjant ma na podjęcie decyzji o prawnym użyciu broni kilka sekund. Uważam, że przepisy w tej chwili są dobre, natomiast przestępca nie zastanawia się, czy tą broń używa prawnie, czy bezprawnie, po prostu strzela by zabić. Policjanci są uczeni strzelać, ale nie są uczeni zabijać” – stwierdziła psycholog policyjny podinspektor Małgorzata Chmielewska w "Sygnałach dnia".
12.08.2003 | aktual.: 12.08.2003 11:37
Sygnały Dnia: Jak często rozmawia Pani z policjantami do których strzelano, lub z tymi którzy strzelali do przestępców? Bywa, że często skutecznie.
Małgorzata Chmielewska: Od 1999 roku w naszej policji wzorem innych policji wprowadzona jest obligatoryjność powiadamiania psychologa o tego rodzaju sytuacji. Psycholog pojawia się na miejscu zdarzenia i później pracuje z policjantem, który użył broni, wobec którego użyto broni, jeżeli oczywiście nie jest ranny i z osobami, które były na miejscu zdarzenia, czyli ze wszystkimi.
Sygnały Dnia: Często pojawia się przy okazji, takich sytuacji jak ta będzińska słowo - szok, że partner tego zastrzelonego policjanta był w szoku i potem Pani jest od tego, by z tego szoku go wyciągnąć?
Małgorzata Chmielewska: Tak, szok jest naturalną reakcją człowieka, który ma być wrażliwy, który znajduje się w sytuacji... to jest normalna reakcja na nienormalną sytuację. Nie jest normalną sytuacją, że ginie młody człowiek i w związku z tym właśnie po to są psycholodzy, żeby wyprowadzić policjanta z szoku, żeby policjant po tego rodzaju sytuacji - prowadzimy normalne procedury, nie będę o nich mówiła - mógł z powrotem być efektywnym policjantem.
Sygnały Dnia: Czy polski policjant boi się sięgać po broń?
Małgorzata Chmielewska: Z tymi policjantami, z którymi rozmawiałam, a miałam dużo kontaktów z policjantami, oni nie boją się sięgać po broń. Proszę tylko słusznie zwrócić uwagę, tak jak w reportażu powiedział młody policjant - policjant ma na podjęcie decyzji o prawnym użyciu broni kilka sekund. Uważam, że przepisy w tej chwili są dobre, natomiast przestępca nie zastanawia się, czy tą broń używa prawnie, czy bezprawnie, po prostu strzela by zabić. Policjanci są uczeni strzelać, ale nie są uczeni zabijać.
Sygnały Dnia: Ale są psychologicznie chyba w gorszej sytuacji od bandytów, którzy nie mają tego rodzaju skrupułów.
Małgorzata Chmielewska: Ja myślę, że ta - psychologicznie gorsza sytuacja - jak Pan to nazwał jest na szczęście normalną, bo czymś od bandytów różnić się musimy.
Sygnały Dnia: Ale czy to jest tak, że policjant nie mając wyboru w zasadzie, sięgający po broń musi pamiętać o tym, że najpierw musi krzyknąć, potem musi strzelić w powietrze, a potem celować do bandyty i to też nie tak, żeby go zabić, tylko żeby go postrzelić najlepiej, w miarę delikatnie.
Małgorzata Chmielewska: W tej chwili przepisy nie są tak rygorystyczne. I oczywiście policjant winien wyrządzić jak najmniejszą krzywdę, nie znaczy to jednak, że w tym ułamku sekundy jest w stanie ocenić całość sytuacji. Ja chciałam zwrócić uwagę, że to co policjanci mówili kiedyś, i teraz też się to bardzo zmieniło, to oni nie obawiali się użycia broni, obawiali się procedur po użyciu broni. Otóż tego rodzaju procedury obowiązują w policjach wszystkich, na całym świecie, a to co u nas i też się to zmieniło, to trwało zbyt długo. Ta procedura - w moim przekonaniu - nawet się nieszczęśliwie nazywała, ponieważ policjant mógł być zawieszony w czynnościach służbowych do czasu wyjaśnienia.
Sygnały Dnia: Nawet w sytuacjach ewidentnych?
Małgorzata Chmielewska: Do czasu wyjaśnienia powiedziałam. To powinno trwać krótko, ale chodzi o to, że zawieszenie w czynnościach służbowych kojarzone jest jak kara. Ja znam taki najdramatyczniejszy przykład, ale nie jest to przykład z terenu Warszawy, kiedy wyjaśnianie użycia broni, jak się później okazało zgodnego z prawem trwało pół roku.
Sygnały Dnia: I policjant był poza służbą przez te pół roku? Tak?
Małgorzata Chmielewska: Tak, to jest sprawa formalna. Jeszcze jest sprawa psychologiczna, cały czas myślał - to jak? zgodnie z prawem, czy niezgodnie? W tym czasie był pod opieką psychologa, przy czym psychologowie nie mają możliwości czarowania rzeczywistości, mogą wspomóc w takiej sytuacji, ale procedura musi dobiec końca. W tej chwili jest już naprawdę znacznie lepiej.