PolskaMaksymiuk: nie kłamałem w prokuraturze

Maksymiuk: nie kłamałem w prokuraturze

"Nie musiałem kłamać ws. poinformowania mnie przez Leppera o planowanej akcji CBA, żeby go bronić, bo przewodniczący mi to przekazywał. I zarzut, że to jest nieważne, bo przekazywał tą informację najbliższym osobom, jest dosyć chybiony, bo trudno, żeby chodził i opowiadał np. współpracownikom pana ministra Ziobry, którzy mu pomagali zmontować ten magnetofon, albo komuś innemu" - powiedział Janusz Maksymiuk w audycji "Salon Polityczny Trójki".

Maksymiuk: nie kłamałem w prokuraturze
Źródło zdjęć: © PAP

"Salon Polityczny Trójki": - Co Pan mówił w prokuraturze?

Janusz Maksymiuk: - Wszystko jest w protokole i mówiłem to, co mówię, że Andrzej Lepper mi w czerwcu przekazywał informacje. Informacja została mi w ten sposób przekazana, że Andrzej Lepper w czasie innej rozmowy, zapytał się mnie, jak wygląda sprawa, o co tam chodzi z tym odrolnieniem ziemi w Oleśnicy, bo ja interweniowałem w tej sprawie. Ja zaskoczony mówię że chyba jest załatwione, bo myślałem, że ma pretensje o to, że sprawa jest nie załatwiona. I przewodniczący wtedy mówi - bo Ziobro mówił mi, że jest akcja w sprawie odrolnienia gruntu w Oleśnicy. I to jest poza wszelką wątpliwość. Ja taką informacje miałem. W wielu audycjach do tego incydentu z Oleśnicą nawiązywałem, bo uważałem, że w ten sposób się tłumaczę z tego, że robiłem wszystko legalnie. Ja wystąpiłem na piśmie, rozmawiałem dwa razy z ministrem rolnictwa, raz, czy dwa razy z dyrektorem gabinetu politycznego i kilka razy z ministrem Kowalczykiem, który mi powiedział, że jest załatwione. Stąd odpowiedziałem - jest załatwione, ale o co chodzi.

Rozmowa była po 14 czerwca? Dokładnie kiedy?

- Na pewno w czerwcu.

I dotyczyła Oleśnicy, a nie - jak rozumiem - ziemi pod Mrągowem?

- Dotyczyła akcji służb w sprawie odrolnienia gruntów. Ja czułem, że to chodzi o Oleśnicę i tak też przewodniczącemu odpowiedziałem.

A przewodniczący co mówił? O którym odrolnieniu?

- Przewodniczący mówił o odrolnieniu. O akcji, w sprawie odrolnienia. Nie mówił ani o Oleśnicy, ani o jakieś innej. Mówił o akcji, o odrolnieniu.

Pan w prokuraturze mówił o odrolnieniu w Oleśnicy?

- A ja mówiłem że odebrałem to jako jego interwencję w sprawie odrolnienia w Oleśnicy. I tak też przewodniczącemu, ministrowi rolnictwa, odpowiedziałem, że według mnie jest załatwione.

To jest tak, że po wczorajszym oświadczeniu prokuratury, że na tej taśmie nie ma takiego stwierdzenia, Pan powinien się spodziewać zarzutów o składanie fałszywych zeznań.

- Ale co to ma wspólnego, że nie ma na taśmie? Na taśmie może nie być wielu rzeczy. Na taśmie nie ma np. tego, że my dziś rozmawiamy. Mnie interesuje to, co jest. Jadąc zeznania, pan minister powinien zabrać ze sobą, nie taśmy, a całe urządzenie z tą taśmą i przekazać. Dlaczego minister najpierw pojechał, powiedział, potem wrócił i dopiero na drugi dzień oddał taśmę z nagłośnieniem, a nie oddał urządzenia, które później pokazywał?

Chyba wszyscy podzielają ten punkt widzenia. Wrócę do tego pytania. Ktoś tutaj kłamie. Nie ma na tej taśmie - oczywiście jej wiarygodność będzie jeszcze badana - tego stwierdzenia, o którym mówił pan Andrzej Lepper. Pan te słowa potwierdzał w prokuraturze, albo jakoś podobnie, to albo Pan co innego mówił w prokuraturze, albo Pan kłamał, żeby bronić Andrzeja Leppera.

- Ja nie musiałem kłamać, żeby bronić, bo Andrzej Lepper mi to przekazywał. I ten zarzut, że to jest nieważne, bo przekazywał najbliższym osobom, jest dosyć chybiony, bo trudno, żeby chodził i opowiadał np. współpracownikom pana ministra Ziobry, którzy mu pomagali zmontować ten magnetofon, albo komuś innemu. Taką sprawą dzielił się ze mną, bo mnie to dotyczyło w moim odbiorze.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)