Makowski: "Wizy i bazy wojskowe. Trump w Nowym Jorku ogłasza to, co planował w Warszawie" [OPINIA]
Umowa ramowa dotycząca współpracy wojskowej, więcej żołnierzy w Polsce, potwierdzenie rychłego zniesienia wiz. Sporo jak na 30-minutowe spotkanie z prezydentem Dudą, które według niektórych polityków "miało nic nie znaczyć". Donald Trump w Nowym Jorku zrobił to, czego nie mógł przez przełożoną wizytę w Warszawie. Ale kiedy do Polski zawita - nadal nie wiadomo.
Polska debata publiczna na gruncie polityki międzynarodowej ma to do siebie, że zamiast ulegać profesjonalizacji w obliczu bezprecedensowych geopolitycznych wyzwań - z roku na rok równa do poziomu partyjnych wojenek w kraju. Najjaskrawiej widać to na przykładzie sojuszu z Amerykanami: z jednej strony przez obóz rządowy absolutyzowanego, z drugiej przez opozycję bagatelizowanego, albo wręcz - gdy polskiej dyplomacji powinie się noga - komentowanego z gorzkim poczuciem satysfakcji. Czy mogło być inaczej w kontekście spotkania Duda-Trump w Nowym Jorku? Wydaje się, że nie.
Spotkanie nieważne i za krótkie?
Choć jeszcze na dni przez planowanym wylotem polskiej pary prezydenckiej do USA nie było mowy o osobnym spotkaniu z Donaldem Trumpem, gdy poinformowaliśmy o nim jako pierwsi na WP, wystarczyła chwila i pierwsze szczegóły, aby wśród niektórych polityków i dziennikarzy podniosły się głosy, że dyskusje bilateralne na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ są... oznaką polskiej słabości. Bo nie w Białym Domu (prezydent Duda dopiero w nim był), bo w zwykłym hotelu (mowa o InterContinental New York Barclay, jednym z najbardziej prestiżowych adresów w Nowym Jorku) i krótko, bo ponad 30 minut i pomiędzy spotkaniami z innymi głowami państw.
Żeby nie być gołosłownym - przykład. "Gazeta Wyborcza" jeszcze zanim rozmowy doszły do skutku, przez pryzmat owych 35 minut ogłosiła "upadek polskiej polityki zagranicznej". A, że np. Kanclerz Angela Merkel ostatni raz z prezydentem USA spotkała się na minut 20, a ten nie był jeszcze z oficjalną wizytą w Niemczech? Cóż, detale.
Tysiąc żołnierzy USA Army więcej
Przejdźmy jednak do konkretów i tego nie ile minut, tylko jak owocnie dyskutowano. Chodzi bowiem o sfinalizowanie długo opracowywanych kwestii, które odłożono na lepszy moment ze względu na przełożoną wizytę Donalda Trumpa w Polsce. Po pierwsze warto podkreślić podpisanie istotnego dokumentu wojskowego, tj. "Deklaracji o współpracy obronnej Polski oraz USA", stanowiącego pogłębienie deklaracji podpisanej 12 czerwca tego roku w Waszyngtonie. Z jego ustaleń wynika, że Amerykanie zobowiązują się do zwiększenia obecności personelu wojskowego w naszym kraju z 4,5 tys. do 5 tys. osób. Tak wielu żołnierzy USA na Flance Wschodniej jeszcze nigdy nie było.
W deklaracji doprecyzowano również lokalizację sześciu amerykańsko-polskich baz: Poznania jako Wysuniętego Dowództwa Dywizyjnego oraz grupy wsparcia, Drawska Pomorskiego jako głównej siedziby Centrum Szkolenia Bojowego, Łasku jako bazy amerykańskich dronów, Wrocławia-Strachowic w kontekście lotniczej bazy transportowej, Lubińca jako obiektu szkoleniowego sił specjalnych oraz Powidza - miejsca lokalizacji siedziby lotniczej brygady bojowej, wsparcia logistycznego oraz obiektów dla sił specjalnych.
Kluczowe zdania dokumentu dotyczą jednak lokalizacji siódmej bazy, o której czytamy, że "Polska i Stany Zjednoczone prowadzą obszerny dialog na temat najbardziej odpowiedniej lokalizacji w Polsce dla pancernej brygady grupy bojowej" oraz "Polska i Stany Zjednoczone podzielają optymizm co do uzgodnienia lokalizacji". Od tego gdzie znajdzie się negocjowana infrastruktura zależeć będzie de facto prawdziwy wymiar sojuszu polsko-amerykańskiego i skala naszej asertywności.
Zobacz także: Andrzej Duda o spotkaniu z Donaldem Trumpem
Gdzie powstanie siódma baza USA?
Nie jest tajemnicą, o czym jako pierwsi informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, że obecnie pomiędzy obiema stronami trwa merytoryczny spór pomiędzy faworyzowanym przez Amerykanów i bliskim granicy z Niemcami Żaganiem, a proponowaną przez MON niewielką miejscowością Nową Dęba na Podkarpaciu. Na miejscu istnieją już zakłady zbrojeniowe, poligon oraz planowana jest budowa Via Carpatia. Duża amerykańska baza, zdaniem polskich polityków, rozwinęłaby cały region. Czy uda im się postawić na naszym, czas pokaże - to sprawdzian polskiej siły perswazji.
Co ciekawe, obecny na spotkaniu sekretarz stanu Mike Pompeo zasugerował również w kontekście relokacji wojska, że USA będą "najprawdopodobniej przenosić inne jednostki z innych rejonów Europy do Polski, aniżeli ze Stanów Zjednoczonych". Można to uznać za wyraźną aluzję odnośnie wycofania części sił z Niemiec, które nie wywiązują się z natowskiej deklaracji przeznaczania 2 proc. PKB na obronność.
Wizy do USA przechodzą do historii
Last but not least, o czym także donosiliśmy na WP, prezydent Donald Trump z charakterystyczną sobie swadą ogłosił kres wiz dla Polaków podróżujących do Stanów. Według naszych informacji miał to zrobić podczas podróży do Warszawy, co zasugerował wiceprezydent Mike Pence, natomiast główne "show" pozostawił sobie. - Może Pan donieść Polakom, że prezydent Trump zrobił coś, czego nie potrafił zrobić nikt inny od bardzo wielu lat - stwierdził wobec Andrzeja Dudy w swojej nowojorskiej rezydencji. Jak wiemy, i co potwierdził ambasador Piotr Wilczek, który weiel dla sprawy zrobił - Polska faktycznie spełniła wymagania wejścia do programu ruchu bezwizowego, jednak nadal czeka nas procedura zatwierdzenia wszystkich formalności w administracji USA (Departamencie Stanu i Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego).
Ta ma jednak potrwać, zgodnie z zapewnieniami Trumpa: "bardzo krótko". Nie jest to rzecz jasna tylko jego zasługa, ale przede wszystkim ogromnej woli po stronie polskiej i amerykańskiej dyplomacji (ważna rola ambasador Georgette Mosbacher) oraz m.in. akcji PLL LOT "Visa Wiaver", które walnie przyczyniły się do składania wiz do USA, obniżając współczynnik odrzuconych dokumentów.
Oczywiście do tej pory w relacjach Polska-Ameryka mamy sporo niewiadomych, jak choćby ostatnie cięcia w budżecie Pentagonu, które o niespełna 100 mln dolarów uszczuplą inwestycje w Polsce czy dymisję sprzyjającego nam doradczy ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Niewiadoma jest również data wizyty Donalda Trumpa w Polsce ("Odwiedzę Polskę wkrótce, niebawem"), choć mieliśmy ją poznać ponad dwa tygodnie temu. Wiemy jednak, że nasze relacje, mimo wzlotów i upadków, chimeryczności samego prezydent USA i jego gabinetu, potrafią mieć realne podstawy. Bez względu na to, ile minut i gdzie trwają rozmowy, będą je miały nadal, jeśli Polska zamiast roli petenta starszego brata, na miarę swoich możliwości będzie się zachowywać jak partner w negocjacjach. A nie jak klient.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl