Makowski: "'Obajtek to niezwykły człowiek'. Kaczyński wysyła sygnał premierowi" [OPINIA]
Wywiad premiera Jarosława Kaczyńskiego dla telewizji wPolsce był rozmową trzech wątków; polonizowania mediów, walki z pandemią oraz kryzysem gospodarczym i wielką pochwałą na cześć prezesa Orlenu. Premier Mateusz Morawiecki ma się czego obawiać?
29.01.2021 11:29
- Widzę, że wszyscy łykają jak pelikany cytat wieczoru - napisał do mnie w czwartek jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości, odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego, wypowiedzianych w telewizji braci Karnowskich. Chodziło o Daniela Obajtka, prezesa naftowego giganta oraz "Człowieka Wolności 2020" tygodnika "Sieci". A słowa były to nieprzypadkowe.
– To jest [Daniel Obajtek] przede wszystkim zupełnie niezwykły człowiek, jeżeli chodzi o talent organizacyjny, dynamikę, łatwość podejmowania decyzji i to celnych decyzji, słusznych decyzji (…). Ma ogromne możliwości, niezwykłą determinację i to coś takiego, co daje pan Bóg, a co trudno zdefiniować. Tę aurę, którą wokół siebie tworzy, która pozwala mu ludzi mobilizować, jednoczyć wokół jakiegoś celu - mówił Kaczyński.
Zmiana premiera? Nie tak szybko
Myli się jednak każdy, kto sądzi, że oznaczają one niechybną i szybką zmianę premiera. Choć w mediach społecznościowych błyskawicznie pojawiły się memy, porównujące wizerunek Morawieckiego i Obajtka z komentarzem "wystarczy podmienić kształt oprawek okularów i nikt się nie zorientuje" - Jarosław Kaczyński gra w inną, znaną sobie i ulubioną polityczną grę. - To zwykłe bujanie łódką. Sygnał do premiera, żeby wiedział, że nie jest wieczny i ma brać odpowiedzialność za rządzenie, a nie wystawiać na konferencjach Dworczyka i Niedzielskiego - słyszę.
Jeśli chodzi o szefa Orlenu, on dostał inny komunikat. - Prezes lubi ludzi, którzy robią, a nie gadają. Od lat odbijaliśmy się od dekoncentracji mediów jak od ściany, a on po prostu wynegocjował i kupił Polska Press. To Kaczyńskiemu bardzo zaimponowało, on ma słabość do managerów, ludzi wielkich banków i korporacji. Co z tego, że mamy gazety i portale, ale biura nadal wynajmujemy od Niemców? W przestrzeni symbolicznej chodziło o przełamanie imposybilizmu - mówi mi inny rozmówca z kręgów Nowogrodzkiej.
Trudno nie przyznać mu racji, zwłaszcza w części o symbolicznym wymiarze zakupu mediów regionalnych. Jest to jednak symbolizm w dużej mierze autoironiczny, i chyba pod tym względem niezamierzony. - My pozbawiliśmy się w wielkiej mierze mediów, na rzecz czynników poza polskich, głównie niemieckich z ogromną stratą dla naszej suwerenności nie tylko państwa, ale narodu. Proszę zwrócić uwagę, że media niemieckie odegrały w latach 90. ogromną rolę w demoralizowaniu młodzieży. I to takim demoralizowaniu wulgarnym, prymitywnym - mówił Kaczyński. Jednocześnie zapomniał, albo nie chciał pamiętać, że to właśnie Porozumienie Centrum - protoplasta PiS-u - sprzedał w 1993 r. "Express Wieczorny" spółce ze Szwajcarii.
Media kluczem do “suwerenności”
W ogóle w całej tej rozmowie, przewijał się nieustannie motyw przewodni suwerenności. - Musimy mieć własne media, a media niepolskie powinny być w naszym kraju wyjątkiem, rzadkim wyjątkiem. To jest niełatwa i niekrótka, ale jedyna możliwa droga obrony naszej wolności i naszej suwerenności - powtarzał jak mantrę prezes, jak gdyby sugerując, że to właśnie bracia Karnowscy mogą mieć ważną rolę do odegrania w przyjętym niedawno wydawnictwie.
Być może to nadinterpretacja, ale trudno nie dostrzec kolejnej niekonsekwencji. O ile prawdą jest, że w państwach Zachodu pilnuje się podziału kapitałowego na rynku medialnym i ta zasada leży w interesie wszystkich szanujących się narodów, polskość danego medium nie oznacza z automatu, że w optyce PiS-u jest ono propolskie. Uważana za wroga władzy "Gazeta Wyborcza" jest przecież w rękach polskich właścicieli.
Gdzieś w tle tych refleksji Jarosław Kaczyński snuł równocześnie inną opowieść. Przekonywał, że rząd radzi sobie w walce z pandemią, ale ma związane ręce ze względu na braki dostaw szczepionek. Co ciekawe, nie skrytykował przy tym samej Unii Europejskiej, zwrócił natomiast uwagę, na nieetyczne zachowanie dostawców, łamiących zapisy kontraktów. Klamrą spajającą cały wywiad był powrót do zapowiadanego, ale przez Mateusza Morawieckiego "Nowego Polskiego Ładu" - czyli programu gospodarczego, który ma dać impuls wzrostu dla polskiej gospodarki po uporaniu się z koronawirusem.
I to jest być może konkluzja, która cofa nas do początku. Jeśli Morawiecki chce nadal zostać premierem, Kaczyński mówiąc o Danielu Obajtku wskazał, co będzie warunkiem zdania tego egzaminu. Skuteczność w działaniu, restart gospodarki, "dowożenie" tematów. Inaczej jednego managera może wymienić na drugiego. W tej chwili to bardziej robocza hipoteza, niż realny scenariusz, ale jak już nie raz widzieliśmy - łaska prezesa na pstrym koniu jeździ.
Marcin Makowski dla WP Opinie