Majorka: strajk transportowców, czyli wakacje w piekle
Chaos na lotnisku w Palmie na Majorce i poważne utrudnienia dla turystów - to skutki strajku pracowników transportu autokarowego na archipelagu Balearów. Trzydniowy strajk kierowców, którzy domagają się podwyżki płac, rozpoczął się w czwartek o północy.
W piątek władze mają zadecydować, czy zostanie zamknięte lotnisko, obsługujące cały archipelag Balearów. W ciągu najbliższych trzech dni w Palma de Mallorca spodziewanych jest 300 tys. turystów, w większości Niemców, którzy po przylocie wskutek strajku nie mogliby opuścić lotniska.
Już w piątek rano na postojach taksówek przy lotnisku w Palma de Mallorca formowały się długie kolejki oczekujących. Jednak taksówki nie są w stanie przetransportować tysięcy turystów, przybywających na Baleary na wakacje.
W związku z zapowiedzią strajku, w czwartek wieczorem, z wielogodzinnym wyprzedzeniem na lotnisko przybyło ok. 5 tys. turystów, którzy w piątek mają opuścić wyspę. Całe rodziny spędziły noc w poczekalniach i korytarzach lotniska, śpiąc na dmuchanych materacach, kocach, a nawet kartonach, rozłożonych na posadzce. (aso)