PolskaMajestat deptaku

Majestat deptaku

Dziś chcę napisać o sprawie lokalnej, warszawskiej. Dobiega końca remont części Krakowskiego Przedmieścia. Przypomnę, że gdy zakończy się całość przebudowy, zamknięty będzie normalny ruch samochodowy od Placu Zamkowego do ronda de Gaulle’a. Jak pisze autor stołecznego dodatku do GW Dariusz Bartoszewicz (i to pisze chyba poważnie, nie ironicznie): „Ulica przekształci się w stołeczny salon, którym majestatycznie mają sunąć jedynie autobusy, taksówki i limuzyny do Pałacu Prezydenckiego. No i tłumy pieszych.” (GW, 17.04.07). Uważam ten pomysł i jego realizację za co najmniej wątpliwe.

Majestat deptaku
Źródło zdjęć: © WP.PL

Nie można zamknąć jednej z głównych ulic nie rozbudowując tras zastępczych. Już widzę te korki na Mazowieckiej, Kredytowej, dodatkowy tłok na Wisłostradzie. Wolałbym, żeby pieniądze poszły raczej na metro czy też na naprawę nawierzchni ulic. Strategia: zamykać, a potem się zobaczy, a także wizja miasta, gdzie resztka prawdziwego centrum staje się zamkniętą dla ruchu samochodowego enklawą budzi mój sprzeciw. Przypomina mi album o przyszłości Warszawy wydany w czasach stalinowskich: tam też w śmiałej wizji architektonicznej po ulicach przechadzał się majestatycznie lud, z rzadka pojawiał się rower, nie mówiąc o samochodzie.

Obrońcy zamknięcia dla ruchu samochodowego Krakowskiego Przedmieścia na pewno jednak protestowaliby, gdyby przypisywać ich pomysłom stalinowsko-bierutowskie rodowody. Powoływaliby się za to na nowoczesne tendencje: tak jest na Zachodzie, centra stają się niedostępne dla regularnego ruchu samochodowego. Ale – po pierwsze: nie wszędzie, po drugie: zwykle istnieje wtedy sprawny system komunikacji publicznej, którego nie zastąpią nawet najbardziej majestatycznie sunące autobusy. A wreszcie po trzecie: już widzę te tłumy na deptakach od Placu Zamkowego do ronda de Gaulle’a. Szczególnie w okresie między październikiem a kwietniem. To nie tylko to, że klimat mamy, jaki mamy, ale też i to, że ludzie nie bardzo mieliby gdzie deptać po tym deptaku. Gdzie są te atrakcje? Muzea, wystawy, koncerty? Póki wizyta w kawiarni, nie mówiąc o restauracji warszawskiej będzie tak droga, jak jest, ja tych tłumów nie widzę, podobnie jak nie widzę szans na ludzkie ceny w lokalach warszawskich. Idea, że życie w Warszawie zamiera tak
wcześnie wieczorem, ponieważ są za wąskie chodniki i za dużo samochodów wydaje mi się dość idiotyczna.

Z góry się przyznaję: tak, częściowo kieruje mną interes osobisty, bo pracuję w Pałacu Staszica i muszę tam dojechać. Ale już od miesięcy opanowałem trasę objazdową i mogę z tym żyć. Naprawdę bardziej chodzi mi o niepokojącą wizję miasta jako sztucznego tworu zawartą w takich pomysłach. Dziennikarz wspomnianej gazety ubolewa, że ktoś chce wykoślawić wspaniałą ideę i pozwolić samochodom objeżdżać pomnik Kopernika, aby rozładować korki w rejonie skrzyżowania Świętokrzyskiej, Tamki i Kopernika. Oczywiście, w rezultacie zamknięcia Krakowskiego korków może być tam tylko więcej. Ale to istotnie zły środek zaradczy, aby wpuszczać samochody koło pomnika Kopernika. To półśrodek. Proponuję iść za ciosem. Korki? To zamknąć Tamkę, Kopernika i Świętokrzyską dla samochodów. Nie będzie ruchu, nie będzie korków. Wtedy dopiero będzie majestatycznie.

Prof. Andrzej Rychard dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)