Maja odrzuciła chłopaka. Zapłaciła trzema latami hejtu i prześladowań
– Wszyscy ci ludzie, którzy mnie prześladowali, wcześniej byli moimi znajomymi – mówi w spocie kampanii "Ostatni dzwonek" Maja Jończyk z Piotrkowa Trybunalskiego. Jej historia to opis trzyletniego, eskalującego hejtu rówieśniczego po tym, jak odrzuciła chłopaka. Maja postanowiła publicznie opowiedzieć o swoim doświadczeniu, by pokazać, do czego prowadzi lekceważenie przemocy.
Milczenie zabija. Reakcja ratuje. 10 października, w Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, Wirtualna Polska i projekt Młode Głowy rozpoczynają kampanię "Ostatni dzwonek. Twoja reakcja może uratować życie". To apel do uczniów, rodziców i nauczycieli: nie odwracaj wzroku od przemocy rówieśniczej.
Elementem kampanii są spotkania z młodymi osobami, które padły ofiarą bullyingu. Przed kamerą zgodziła się wystąpić Maja, 22-letnia dziś bohaterka reportażu Magdy Mieśnik "Jak się tnie w poprzek, to dla atencji. Szkolny hejt bez dzwonka na przerwę", który Wirtualna Polska opublikowała w czerwcu. Wtedy chciała, by pisać o niej po prostu Maja. Dziś mówi: "Nazywam się Maja Jończyk. Opowiem, przez co przeszłam".
"To była zemsta". Maja opowiedziała o doświadczeniu przemocy rówieśniczej
Bo odrzuciła chłopaka
Maja ma 14 lat. Średnia w szkole od zawsze powyżej pięciu. Szczupła, niewysoka, w okularach. Trenuje piłkę nożną. Ma wielu znajomych. Często przesiadują u niej w domu. Rodzice cieszą się, że córka ma tylu przyjaciół. Nawet pierwszy w życiu dzień wagarowicza spędzają w domu Mai. Jej mama woli, żeby zostali u nich, niż szwendali się po mieście w czasie, gdy powinni być w szkole.
1 września Maja wraca do szkoły po najlepszym w jej życiu obozie sportowym. Cieszy się, że po kilku tygodniach wreszcie spotka dawno niewidzianych znajomych. Ale coś jest nie tak. Wchodzi do klasy, wszyscy milkną. Nikt nie chce z nią rozmawiać. Pokątne uśmieszki. Szepty. Unikają jej nawet najlepsze koleżanki. Ze strzępów zasłyszanych rozmów dowiaduje się, że to przez chłopaka. Podobała mu się. Nie była zainteresowana.
Nastolatek poczuł się urażony, rozpuścił plotki. W szkole dziewczyna słyszy o sobie:
"Maja się puszcza", "Maja ćpa", "Maja się puszcza, żeby mieć na towar i ćpać", "Maja spała z tym, tym i tamtym".
W ciągu kilku dni mówi o tym cała szkoła. Do hejtu dołączają kolejni. Przemoc przenosi się do internetu. Maja dostaje mnóstwo wiadomości z anonimowych kont, zakładanych tylko po to, by do niej napisać: "Życzę ci, żebyś zdechła, głupia ku...o", "Mam nadzieję, że się zaćpasz".
W dniu urodzin czyta: "Wszystkiego najgorszego", "Obyś dzisiaj umarła", "Mam nadzieję, że się zabijesz".
Są też telefony z zastrzeżonych numerów z groźbami pobicia, a nawet śmierci. Do skrzynki na listy ktoś systematycznie wrzuca listy z wyciętymi z gazet literami układającymi się w zdania, których nikt nie chciałby o sobie czytać.
Maja: - Do tej pory nie wiem, dlaczego tak to się potoczyło. Odrzuciłam chłopaka i przez to nakręcono spiralę nienawiści wobec mnie, która trwała ponad trzy lata. Uczestniczyło w tym mnóstwo osób, które nigdy mnie nie poznały i wcześniej nie wiedziały o moim istnieniu.
"Straciłam wszystkich znajomych"
Maja ma 15 lat. W wakacje trochę oddechu, bo przynajmniej nie spotyka się z ludźmi ze szkoły twarzą w twarz. Ale w internecie przemoc nie ustaje. Nowy rok szkolny. Powstaje grupa na Facebooku "Hejted Maja". Należy do niej około 80 uczniów. Gdy ktoś na basenie zauważa, że Maja ma nie do końca wydepilowane nogi, od razu pisze na grupie. Kilkadziesiąt osób szydzi z jej wyglądu. W szkole koleżanki i koledzy robią jej zdjęcia. Wrzucają na grupę zdjęcia aktorek porno z doklejoną twarzą Mai. Część osób nie zdaje sobie sprawy, że to przerobione zdjęcia. Powtarzają kolejnym znajomym, że dziewczyna pozuje nago i występuje w filmach porno.
Ostatani dzwonek. Spot akcji WP x Młode Głowy
Maja: - Jak się w takich sytuacjach funkcjonuje w szkole? Nie funkcjonuje się. Całe przerwy siedziałam w słuchawkach na uszach. Nikt ze mną nie rozmawiał. Po szkole nigdzie nie wychodziłam. Siedziałam zamknięta w ciemnym pokoju, w kapturze na głowie. Bardzo źle się czułam. Straciłam wszystkich znajomych. Zaczęłam się ciąć.
By to ukryć, nawet w upalne dni nosi bluzy z kapturem. Ale obok szkoły jest basen. Uczniowie muszą chodzić na pływalnię. Ktoś zauważa ślady. Wrzuca informację na grupę:
"Jak się tnie w poprzek, to dla atencji, a jak wzdłuż ręki, to żeby się zabić. Maja tylko dla atencji".
Ona ma już wtedy nacięcia od nadgarstka do ramienia. Zaczyna się ciąć na nogach. Obszerne bluzy nie podobają się nauczycielce od fizyki. Każe Mai zdejmować je na lekcjach.
"Patrzcie, nie chce mi się żyć, tak jak Mai" - pisze jedna z dziewczyn na grupie, pokazując malutkie zadrapanie na swojej ręce.
Do Mai docierają informacje, że ktoś chce ją pobić. Boi się wychodzić z domu. Coraz częściej nie idzie do szkoły. Rodzice widzą, w jakim jest stanie. Wolą, żeby została w domu, niż znosiła kolejne wyzwiska.
Herbata wszystko załatwi
Maja: - Rodzice wiele razy byli w szkole w sprawie przemocy wobec mnie. Tata błagał wychowawczynię, dyrekcję szkoły, by podjąć jakieś działania. Skończyło się tym, że wychowawczyni zaprosiła uczniów do siebie do domu na rozmowę i herbatę. Rodzice chcieli to zgłaszać na policję. Uprosiłam ich, by tego nie robili, bo wtedy miałabym jeszcze gorzej. Bałam się, że zrobią krzywdę mnie albo komuś z rodziny.
Przez nieobecności i rozwijającą się depresję Maja ma coraz gorsze oceny. Pod koniec roku szkolnego jest zagrożona z większości przedmiotów. Do szkoły chodzi tylko na egzaminy.
Kolejne wakacje. Maja ma 16 lat. Jest pod opieką psychologa i psychiatry. Dostaje silne leki. Pojawia się zespół serotoninowy, wywołany lekami na depresję. Objawy: gorączka, szybsze bicie serca, nadmierne pobudzenie, niepokój, napięcie mięśni i skurcze.
Maja: - Był wieczór. Cały czas myślałam, o tym, że niedługo będę musiała wrócić do szkoły. Stwierdziłam, że to już mój czas. Nałykałam się tabletek. Miałam jakieś przebłyski. Pomyślałam, że zadzwonię na Niebieską Linię. Jeśli ktoś odbierze, to może to jeszcze nie moja pora, jeśli nie, to koniec.
Odbiera konsultantka. Słyszy, że Maja zażyła leki. Że nie ma już siły. W czasie rozmowy z dziewczyną uruchamia procedurę alarmową. Służby szybko namierzają telefon 16-latki i w ciągu kilkunastu minut pod jej dom przyjeżdża karetka.
W szpitalu psychiatrycznym najpierw jest płukanie żołądka. Później silne leki nasenne. Łóżko na korytarzu pod mocną jarzeniówką. Maja przesypia około 15 godzin. Pielęgniarki zabierają jej sznurki od bluz, sznurówki, telefon. Maja: - Na 12-osobowym oddziale spędziłam półtora miesiąca pod stałą opieką psychologów, psychiatrów i pielęgniarek. Straszne doświadczenie, ale bardzo mi pomogło.
Dziewczyna wychodzi ze szpitala w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. Dzień później zaczyna naukę w nowej szkole, gdzie nie było już jej oprawców. Nie poniósł konsekwencji przemocy. Jedna koleżanka z klasy wysłała jej przez internet przeprosiny.
Magda Mieśnik, dziennikarka Wirtualnej Polski