Magierowski: Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy i mit artykułu 5. NATO [OPINIA]

Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie, jak mogłyby wyglądać "gwarancje bezpieczeństwa" dla Ukrainy, o których m.in. rozmawiali wczoraj w Białym Domu światowi przywódcy - pisze dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski

WASHINGTON, DC - AUGUST 18: NATO Secretary-General Mark Rutte walks back to the West Wing of the White House after doing a television interview with Fox News on August 18, 2025 in Washington, DC. U.S. President Donald Trump hosted European leaders as well as Ukrainian President Volodymyr Zelensky for talks on a pathway to a peace deal between Russia and Ukraine. (Photo by Anna Moneymaker/Getty Images)Europejscy liderzy na spotkaniu w Białym Domu
Źródło zdjęć: © GETTY | Anna Moneymaker
Marek Magierowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Strony takiej międzynarodowej umowy (czy też kilku porozumień) mogłyby się np. ZGODZIĆ (wyróżnienia celowe, od autora), że zbrojna napaść na Ukrainę będzie uznana za napaść także przeciwko państwu lub państwom, oferującym "gwarancje bezpieczeństwa".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Brak Polski w Waszyngtonie. "Jest jednak drugorzędnym graczem"

Państwa owe zobowiązałaby się do udzielenia niezwłocznej pomocy i podjęłyby działania, JAKIE UZNAŁYBY ZA KONIECZNE, łącznie z użyciem siły zbrojnej.

Strony miałyby natychmiast poinformować o zaistniałej sytuacji Radę Bezpieczeństwa ONZ. Jeśli Rada Bezpieczeństwa wdroży działania, zmierzające do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, środki podjęte przez strony porozumienia ZOSTANĄ ZANIECHANE.

Gdyby "gwarancje bezpieczeństwa" dla Kijowa przyjęły taką formę, najpewniej uznalibyśmy, że są niewystarczające, a ramy prawne umowy niezbyt precyzyjne. Tak naprawdę porozumienie o podobnej treści nie zmuszałoby do niczego państwa, które miałoby Ukrainy bronić przed kolejną, rosyjską inwazją.

Wielka Brytania, Francja czy Niemcy musiałyby się jedynie ZGODZIĆ, że skoro została zaatakowana Ukraina, to zostały zaatakowane także one. Taka "zgoda" i jej konsekwencje mogłyby przypominać "zgodę" na wypowiedzenie wojny hitlerowskim Niemcom 3 września 1939 r. przez Londyn i Paryż.

Strony musiałyby podjąć działania, JAKIE UZNAŁYBY ZA KONIECZNE, choć interwencja zbrojna jest tylko jedną z opcji. Nie złamałyby więc porozumienia, nawet jeśli ograniczyłyby się do wydania "potępiającej deklaracji" oraz ogłoszenia ZAPOWIEDZI wysłania Ukraińcom amunicji, szpitala polowego czy kilku tysięcy hełmów.

A jeśli zmienią się liderzy?

Wreszcie musiałyby oficjalnie notyfikować swoje działania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Ta zaś mogłaby, poprzez stosowną rezolucję, zatrzymać działania zmierzające do odparcia rosyjskiej agresji. Pod warunkiem, rzecz jasna, że żaden ze stałych członków tego ciała takiej decyzji nie zawetuje. Mało prawdopodobne? Wręcz przeciwnie, bardzo prawdopodobne.

Jeśli za kilka lat prezydentem USA będzie J.D. Vance, premierem Wielkiej Brytanii Nigel Farage, a prezydentem Francji Marine Le Pen (na razie objęta banicją, choć może się to oczywiście zmienić), wspólne głosowanie wszystkich pięciu państw (dorzućmy Rosję i Chiny) za rezolucją, zmierzającą do "przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa", nie jest wcale wydumaną perspektywą. Z kolei, jeśli w tym czasie szefową rządu Niemiec będzie Alice Weidel, możemy zapomnieć o jakimkolwiek wsparciu Berlina. Wręcz przeciwnie, oczekujmy raczej ze strony pani kanclerz oświadczenia obwiniającego za rozpętanie kolejnego konfliktu Ukrainę.

Problem w tym, że wszystkie powyższe "gwarancje" są jednobrzmiące z treścią… mitycznego Artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego, regulującego relacje między członkami NATO. Jeśli więc prezydent Trump, prezydent Macron, kanclerz Merz czy pani premier Meloni rozprawiają o "gwarancjach bezpieczeństwa" dla Ukrainy, które miałyby "przypominać" Artykuł 5, to mówią właśnie o tym.

Gwoli ścisłości, przytoczmy ów fragment Traktatu w pełni:

Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich podjętych w jej wyniku środkach zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.

Art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego

Nie dopuścić do wojny

Dla Zachodu najlepszym sposobem na wygranie hipotetycznej wojny z Rosją w nieodległej przyszłości niezależnie od tego, gdzie miałaby się toczyć, jest… zapobieżenie takiej wojnie. Mówiąc krótko, Władimir Putin musi sobie zdawać sprawę, że wszczęcie następnej awantury będzie dla niego bardzo bolesne, kosztowne i doprowadzi ostatecznie do upadku jego reżimu, i że atak na Ukrainę, Estonię czy Polskę po prostu nie będzie mu się opłacał.

Jeśli w zamian za gwarancje bezpieczeństwa przypominające artykuł 5. Zachód odda teraz Rosji 20 proc. terytorium Ukrainy, Putin uzna, że to, co rozpoczął 24 lutego 2022 r., jednak mu się opłacało.

Dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski

Marek Magierowski, dyrektor programu "Strategia dla Polski" w Instytucie Wolności, ambasador RP w Izraelu (2018-21) i Stanach Zjednoczonych (2021-24), były wiceminister spraw zagranicznych. Autor książki "Zmęczona. Rzecz o kryzysie Europy Zachodniej" oraz powieści "Dwanaście zdjęć prezydenta".

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie

Białoruś przeprowadza manewry. Chce "zademonstrować Zachodowi"
Białoruś przeprowadza manewry. Chce "zademonstrować Zachodowi"
Dramatyczna sytuacja w Marineland. Ssakom grozi śmierć
Dramatyczna sytuacja w Marineland. Ssakom grozi śmierć
Awaria na lotnisku w Los Angeles. Zawieszono loty
Awaria na lotnisku w Los Angeles. Zawieszono loty
Mieszkańcy centrum Warszawy mówią "dość". Co proponuje Ratusz?
Mieszkańcy centrum Warszawy mówią "dość". Co proponuje Ratusz?
Działo się w niedzielę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się w niedzielę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Dramatyczne sceny na Madagaskarze. Żołnierze dołączyli do tłumu protestujących
Dramatyczne sceny na Madagaskarze. Żołnierze dołączyli do tłumu protestujących
"Kłamstwo". BBN ostro reaguje na zarzuty ze strony Sterczewskiego
"Kłamstwo". BBN ostro reaguje na zarzuty ze strony Sterczewskiego
Media: sędzia wjechał autem w drzewo. Był nietrzeźwy
Media: sędzia wjechał autem w drzewo. Był nietrzeźwy
Silne wstrząsy w Chinach. Jest nagranie
Silne wstrząsy w Chinach. Jest nagranie
Kobieta wjechała w przystanek autobusowy. Nieoficjalne informacje o kierowcy
Kobieta wjechała w przystanek autobusowy. Nieoficjalne informacje o kierowcy
Niemcy chcą pomóc w odbudowie Strefy Gazy
Niemcy chcą pomóc w odbudowie Strefy Gazy
Tusk skomentował słowa lidera AFD. Uderzył w Nawrockiego
Tusk skomentował słowa lidera AFD. Uderzył w Nawrockiego
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja serwisu Wiadomości