Magdalena Ogórek skomentowała sprawę dzików
W Polsce trwa debata społeczna nt. odstrzeliwania dzików. "Wielka mobilizacja" - pisze w sieci aktorka Maja Ostaszewska i apeluje o ratowanie ciężarnych loch. "Jakim cudem locha nosi w sobie małego dzika, a kobieta w ciąży nosi "zlepek komórek"? - skomentowała prezenterka Magdalena Ogórek.
W związku z rozprzestrzenianiem się w Polsce choroby ASF, minister środowiska zaplanował zmasowane polowania na dziki. Mają się one odbyć w dniach 12-13, 19-20 i 26-27 stycznia 2019 r. Sprawa wywołuje wielkie poruszenie i jest szeroko komentowana.
"Kochani wielka mobilizacja! Proszę podpisujcie tę petycję. Minister Środowiska jednym podpisem skazuje na zagładę niemalże całą populację dzików" - apeluje na swoim profilu na Facebooku Maja Ostaszewska.
Aktorka znana jest z angażowania się w akcje ochrony zwierząt. Przy okazji ostatnich Świąt Bożego Narodzenia włączyła się m.in. w akcję nawołującą do bojkotu sklepów, które sprzedają żywe karpie. Z drugiej strony otwarcie popierała Czarny Protest i była zdania, że przed narodzinami mamy do czynienia z "płodem", więc usunięcie go nie jest zabójstwem.
Teraz stanęła w obronie dzików. "Do końca lutego odstrzelonych ma być 210 000 z 229 000 żyjących w naszym kraju dzików. W tym młode, ciężarne lochy oraz osobniki żyjące w Parkach Narodowych" - napisała.
Fakt, że odstrzeliwane samice mogą być ciężarne, stał się teraz jednym z kluczowych argumentów również dla Platformy Obywatelskiej. Oto grafika udostępniana w sieci przez posłankę Martę Golbik (PO-KO).
Sprawę skomentowała również prezenterka TVP Magdalena Ogórek. "Nie oceniam sprawy zabijania dzików (nie znam się na ASF), ale wytłumaczcie mi proszę, jakim cudem locha nosi w sobie małego dzika, o którego życie należy walczyć, a kobieta w ciąży nosi "zlepek komórek”? Płód to nie człowiek, a dzik to od początku dzik?" - zapytała.
Ponad 100 tys. podpisów
Planowany odstrzał dzików budzi ogromne emocje. Przeciwko planom ministerstwa protestują organizacje ochrony przyrody i zwykli ludzie. We wtorek pod petycją do ministra środowiska o rezygnację z "rzezi dzików" było już ponad 100 tysięcy podpisów. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Protestuje m.in. część polityków i zaskakująco duże grono myśliwych. W poniedziałek informowaliśmy, że pomysł zmasowanych polowań skrytykował członek Koła Łowieckiego Ostoja w Jarosławiu Marek Porczak. Odstrzał nazwał nawet "masakrą". Zaapelował też do swoich kolegów, by nie przyłączali się do polowań.
Ponad 2 tys. przypadków ASF w 2018 r.
Ministerstwo środowiska podkreśla, że odstrzał jest uzasadniony rozprzestrzenianiem się niebezpiecznych zarazków choroby ASF. Do 3 grudnia ubiegłego roku potwierdzono aż 2232 przypadki ASF u dzików.
Główny Inspektorat Weterynarii przypomina, że afrykański pomór świń to szybko szerząca się, zakaźna choroba wirusowa. W przypadku jej wystąpienia w stadzie dochodzi do dużych spadków w produkcji.
Wirus jest wyjątkowo odporny na działanie niskich temperatur i zachowuje właściwości zakaźne we krwi, kale, tkankach przez okres nawet 3-6 miesięcy.
Mocny wpis Cimoszewicza
Do dyskusji nt. dzików włączył się również były premier Włodzimierz Cimoszewicz. "Przed chwilą dowiedziałem się, że wilki zagryzły u sąsiada byka. 50 metrów ode mnie. W puszczy prawie doszczętnie wytępiono dziki. Warchlaki są głównym pożywieniem wilków" - tłumaczy na swoim profilu na Facebooku.
"Nic dziwnego, że szukają pokarmu poza lasem. Tak będzie za chwilę w całej Polsce. Po wytępieniu dzików będziemy świadkami histerii wywołanej nieuchronnymi, coraz częstszymi atakami wilków na zwierzęta domowe. Rząd po raz kolejny dzielnie stanie w obronie wyborców przed naturą" - dodaje Cimoszewicz.